środa, 30 marca 2016

Rozdział XVIII

Brooke:
- Justin pośpiesz się, mamy rezerwację - czekałam na chłopaka który jeszcze się nie przygotował, nie rozumiem go przecież on zawsze jest przystojny
- Już, już maleńka - zszedł po schodach i posłał mi uśmiech - jak wyglądam?
- Przystojnie jak zawsze - zarzuciłam mu ręce na szyję
- Ale do ciebie mi brakuje, mam taką piękną dziewczynę - potarł swoim nosem o mój. awww
Wybieramy się dzisiaj na kolację, ponieważ jesteśmy 2 tygodnie razem. Tak wiem bardzo długo ale Justin stwierdził że trzeba uczcić to że wytrzymaliśmy ze sobą nawzajem
- Chodź musimy iść jeśli nie chcemy stracić rezerwacji - cmoknęłam go przelotnie w usta i wyszłam na zewnątrz
Był piękny, ciepły wieczór idealny na randkę. Nie sądziłam że będzie mi z nim tak dobrze, ok jesteśmy razem miesiąc wiem ale jest cudownie.
- Wsiadaj moja pani - otworzył mi drzwi od strony pasażera
- Dziękuje, jak z pana dżentelmen - posłałam mu uśmiech, i zaśmiałam się
Justin wsiadł do samochodu i spojrzał na mnie. Złapał mnie za rękę i pocałował. Jest taki onieśmielający. Ruszył spod posesji z piskiem. Zauważyłam jak mocno ściska kierownice. Czy on się denerwuje? Położyłam swoją dłoń na jego i delikatnie poluzowałam uścisk. Odwrócił się w moją stronę i posłał mi uśmiech. Patrzyłam na niego i na to jak jest skupiony na drodze. Boże czemu on jest taki przystojny?
- Gapisz się - puścił mi oczko
- Nie mogę patrzeć na swojego chłopaka? - powiedziałam rozbawiona
- Zawsze - uśmiechnął się
Naszą chwilę przerwał dźwięk wiadomości. Wygrzebałam telefon z mojej torebki i odblokowałam. O nie.
Od nieznany
Skarbie doszła do mnie radosna nowina gratuluję.
Szkoda że niedługo zdradzisz swojego chłopaka ze mną.
Wiesz to będzie nasza tajemnica zresztą każdy ma swoje tajemnice
o których nie mówi na przykład osoba po twojej lewej
Do napisania skarbie

- W porządku kochanie? - spojrzał na mnie 
- Tak wszystko gra - uśmiechnęłam się blado
Przecież nie powiem prawdy jeszcze nie. Prawda każdy ma swoje tajemnice Justin również ale czy się kiedyś nimi ze mną podzieli tak jak ja niedługo?
- Kto napisał?
- Amm nikt to... Amy - powiedziałam niepewnie
- Co chciała?
- Czy to przesłuchanie Justin - ta wiadomość już mnie zirytowała niech on tego nie pogarsza - napisała tylko żebym się świetnie bawiła tyle
- Sory skarbie nie chciałem cię zdenerwować
- Nie ja przepraszam nic nie zrobiłeś - westchnęłam
- Na pewno wszystko w porządku?
- Jasne - pochyliłam się i pocałowałam w policzek - najlepszym
Zajechaliśmy pod restaurację i Justin jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi. Weszliśmy do środka i po prostu mnie zatkało. Jak tu pięknie i zapewne drogo. 
- Wszystko gra? - objął mnie opiekuńczo ramieniem
- Nie mogłeś wybrać no nie wiem tańszej restauracji gdzie szklanka wody nie kosztuje prawie 50 dolców?
- Nie przesadzaj skarbie, zasługujesz na wszystko co najlepsze - pocałował mnie w czoło
Usiedliśmy zarezerwowanym dla nas stoliku, który był pięknie zastawiony. Kurde Justin się naprawdę postarał, a to tylko miesięcznica
- Na miesięcznicę będzie jeszcze lepiej - powiedział jakby czytał mi w myślach 
- Jeśli będzie miesięcznica - wystawiłam mu język. Tak świetnie się zachowujesz Brooke jak prawdziwa dama.
- Masz racje nie wiem czy z tobą wytrzymam - puścił mi oczko
- Co podać - spytał kelner - hej pamiętam cię - zwrócił się do mnie, faktycznie już go gdzieś widziałam - Mark z budki z lodami
- Aaa tak przypominam sobie - posłałam mu uśmiech - nie wiedziałam że mnie zapamiętasz
- Takiej dziewczyny nie zapomniałbym - puścił mi oczko
- Możesz zebrać nasze zamówienia - warknął Justin
- Oczywiście - powiedział formalnie, jakby się wystraszył?
- Na co masz ochotę kochanie? - złapał mnie za rękę i spojrzał morderczo na Marka
- Wezmę łososia - uśmiechnęłam się miło do kelnera - i wodę z cytryną
- Razy dwa - dodał Justin
- Robi się - odchodząc jeszcze puścił mi oczko
Spojrzałam na Justina. Patrzył na mnie z zaciśniętą szczęką i przymrużonymi oczami. O co mu chodzi przecież nic nie zrobiłam.
- Co to było? - warknął
- Ale co?
- Uśmiechałaś się - powiedział jakbym popełniła przestępstwo, i ścisnął mocniej moją dłoń
- Byłam tylko miła Justin, i możesz mnie puścić boli
- Ok przepraszam
- Nie musisz być zazdrosny
- Ale jestem kurewsko zazdrosny - powiedział podniesionym głosem
Co się z nim dzieje? Mamy spędzić miły wieczór ale on zaczyna na mnie krzyczeć za co? Za to że byłam miła dla chłopaka który nas obsługiwał? Zabawne jeśli ja miałabym być zazdrosna o każdą dziewczynę która się koło niego kręciła osiwiałabym wierzcie mi mimo że jesteśmy razem krótko trochę ich było. Sprzedawczynie w sklepach, kelnerki, barmanki nawet zwykłe dziewczyny kręciły przed nim tyłkiem a on nic ok zbywał je ale widać że podoba mu się uwaga dziewczyn no bo proszę was komu któremu chłopakowi się nie podoba, a Justin ma jeszcze to do siebie że jest niesamowicie przystojny, więc nie rozumiem czemu robi mi scenę zazdrości o jednorazowy przypadek gdy ja powinnam już mu zrobisz ich o wiele więcej.

- Justin - spojrzałam na chłopaka był taki nieobecny - wszystko ok?
- Zaraz wracam - wstał i odszedł od stolika. ok?

Justin:

Świetnie jeszcze jego tu brakowało. Nie dość że przypałętał się ten głupi kelner któremu mam obić mordę to jeszcze on musiał przyjść. Skręciłem w korytarz szukając mojego ''przyjaciela'' znalazłem go opierającego się o ścianę i gadającego z jakąś laską. Ładna, nie Justin stop masz Brooke. Fakt mam Brooke ale jestem cholernie sfrustrowany seksualnie, ale nie mam zamiaru zachować się jak dupek. Podszedłem do nich i kiwnąłem dziewczynie że ma odejść, co z uśmiechem zrobiła.

- Przerwałeś mi w bardzo miłym momencie - powiedział z uśmiechem
- Czego tu chcesz?
- A może by tak hej? - jak on mnie denerwuje - przyszedłem ci pogratulować
- Czego?
- Jak to czego? Twojej pięknej dziewczyny. Jest cudowna prawda? Cieszę się że mój plan działa.
- Nie zrobię tego - spojrzałem mu prosto w oczy żeby wiedział że mówię poważnie
- Spodziewałem się tego, ale wiesz co się stanie jak tego nie zrobisz?
- Daj mi inne zlecenie, bo tego nie zrobię
- Dlaczego czyżbyś się zakochał - powiedział z kpiną - ty przecież nie umiesz kochać - przechylił głowę w prawo - wiesz trochę mi cię szkoda, jesteś między młotem a kowadłem, nie możesz się zakochać
- Daj mi inne zlecenie tego nie zrobię rozumiesz mnie? - złapałem go za koszulkę - zadzwoń jak już coś wymyślisz
Wyszedłem z korytarz i zmierzałem do stolika w którym siedzi moja dziewczyna. Z jednej strony to tak pięknie brzmi a z drugiej mega przerażająco. Znowu? Do naszego stolika szedł kelner z naszymi zamówieniami, oczywiście ten sam kelner który je zbierał. Kutas. Oczywiście zamiast odejść musiał porozmawiać musiał pogadać z Brooke.
- A co proponujecie na deser? - zapytała rozbawiona
- Na deser? Ja proponuje ci siebie - powiedział poruszając brwiami. Serio czy on jest ślepy, nie widział że jest ze mną?
- Chyba jednak wezmę ciasto czekoladowe, razy dwa - uśmiechnęła się. Jak ona mnie zna uwielbiam ciasto czekoladowe, ale od ciasta wolę ją
- A teraz możesz odejść - stanąłem za nim, i nachyliłem się nad uchem - masz trzy sekundy żeby się ruszyć albo odrąbie ci głowę - szepnąłem
Chłopak jak porażony odszedł od naszego stolika, a ja spojrzałem na Brooke. Jej twarz wyrażała zdziwienie i trochę złości?
- Przepraszam skarbie że zniknąłem ale widać się nie nudziłaś - mruknąłem
- Możesz przestać - uniosła się lekko - mieliśmy spędzić miły wieczór
- Jak ma być miły skoro ten kutas się koło ciebie kręci - spojrzałem na nią - nie dziw mi się że jestem o ciebie zazdrosny
- A ja co mam powiedzieć? - spojrzała mi w oczy - wokół ciebie cały czas się kręcą jakieś laski, ale nic ci nie mówię
- Mam w dupie te wszystkie laski - warknąłem - jesteś tylko ty
- A ja mam w dupie wszystkich chłopaków - wyrzuciła ręce na znak kapitulacji
- Dobrze koniec kłótni nie chcę się z tobą kłócić, jedzmy bo wystygnie - powiedziałem na co skinęła

Nie chcę się z nią kłócić, uwielbiam ją i wiem że podoba się wielu chłopakom, ale co mogę nie zamknę jej pod kluczem. A może... Justin stop pojebie. Nidy nie miałem poważnie dziewczyny więc nie wiem jak mam się zachowywać. Chce jak najlepiej, ale jestem między młotem a kowadłem.
Kelner przyniósł nam deser ale odrazu odszedł. Dobrze znaj swoje miejsce śmieciu.

- Nie ignoruj mnie skarbie - popatrzyłem na nią
- Nie mówi się z pełną buzią - nawet nie spojrzała
- Skarbie, nie rób tak wiesz że cię uwielbiam
- Wiem...-szepnęła
- Właśnie więc nie ma dąsów, kończymy kolację i jedziemy do hotelu bo Chaz wyrzucił wszystkich bo ma romantyczną kolację z Kate - uśmiechnąłem się
- Romantycznie - zaśmiała się
- Hej ja jestem romantyczniejszy
- Oczywiście skarbie - puściła mi oczko. Wróciła wspaniała Brooke.
- Ok zbieramy się?

Wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy do samochodu. Prowadząc co chwila przyglądałem się mojej dziewczynie. Blask księżyca delikatnie padał na jej twarz. Jest przepiękna. Nie mógłbym tego zrobić.
Pod dojechaniu pod hotel oczy Brooke się zaświeciły. Przecież nie wybiorę taniego hotelu.
 - Jejku jak pięknie - rozglądała się dokoła
 - Nasz pokój ci się bardziej spodoba - szepnąłem jej do ucha, na co się spięła - spokojnie
Odebraliśmy kartę do naszego pokoju i poszliśmy do windy. Pusto. Uśmiechnąłem się do siebie.
Przywarłem do Brooke ustami i przygwoździłem do ściany. Zaskoczona jęknęła w moje usta. O tak jęcz dla mnie maleńka. Całowałem ją zachłannie aż drzwi od windy się nie otworzyły. Odsunąłem się od niej znacznie i zaśmiałem do siebie. Uff gorąco. Głupia winda nie mogłaby się zaciąć.
Wyszliśmy z windy i otworzyliśmy drzwi od pokoju. Oczywiście wziąłem najdroższy. Widziałem po twarzy Brooke że jej się podoba
- I jak? - owinąłem jej talię ramionami i oparłem głowę o jej ramię
- Cudnie - szepnęła
- Wiedziałem że ci się spodoba - powiedziałem jej do ucha i pocałowałem w szyję - dokończmy to co zaczęliśmy
Zanim cokolwiek powiedziała odwróciłem ją w swoją stronę i zachłannie pocałowałem. Jezu jej usta są cudowne i idealnie pasujące do moich. Podniosłem ją na pośladki na co jęknęła. Położyłem ją delikatnie na łóżku.
- Justin... - widać że nie jest pewna - ja muszę ci coś powiedzieć
- Teraz? - udałem smutek
- Ja nie jestem dziewicą - szepnęła i się rozryczała. Czekaj co?
- Co przecież powiedziałaś mi... - nie wiedziałem co powiedzieć
- A co miałam ci powiedzieć na pierwszym spotkaniu,kiedy mnie o to zapytałeś Justin? Nie jestem dziewicom bo zostałam zgwałcona?! - wybuchnęła płaczem
Jej słowa był dla mnie jak strzał z liścia. Zgwałcona? Czemu mi nie powiedziała? Odrazu mi się przypomniało że ja też próbowałem ją zgwałcić. Nic dziwnego że się boi. Moja księżniczka
- Kiedy? - spytałem ją i podniosłem na swoje kolana
- Miałam 15 lat, miałam starszego chłopka - cały czas płakała - to było tak bolesne
- Skarbie przepraszam - przytuliłem ją mocniej
- Za co mnie przepraszasz. Nic nie zrobiłeś - uśmiechnęła się delikatnie
- Naciskałem
- Gdybym tego nie chciała dałabym ci to jasno do zrozumienia - spojrzała na mnie z uśmiechem - pokaż mi Justin że to nie ból nie chcę kojarzyć tego z bólem
- Skarbie - odgarnąłem jej włosy z twarzy
- Proszę Justin - pocałowała mnie, tym razem to ona miała władzę

Usiadła na mnie okrakiem cały czas całując. Przewróciłem ją na plecy i zacząłem całować po szyi na co cicho jęknęła. Włożyłem jej ręce pod koszulę lekko ją podwijając parząc w jej oczy czy nie ma nic przeciwko. Ona tylko skinęła głową. Ściągnąłem jej koszulę i przede mną pokazały się jej piękne piersi. Czekałem na to. Ale czy to nie za szybko? O daj spokój Justin. Przejechałem dłońmi po jej brzuchu i odsunąłem jedno ramiączko i pocałowałem ją w ramie. Podniosłem ją delikatnie i zdjąłem jej spódnicę. Leżała przede mną w samej bieliźnie. Za taki widok można zabić. Sam zdjąłem koszulkę. Dziewczyna podniosła się lekko i dotknęła moich tatuaży całując je przy tym. Boże jak przyjemnie. Przywarłem znów do jej ust, pocałunek był pewien pożądania i brutalności. Chwyciłem zapięcie od stanika kiedy drzwi się otworzyły. Przecież je zamknąłem.
 - Justin - krzyknął Chris, spojrzał na nas zmieszany - przepraszam że przeszkadzam ale potrzebujemy was, Mike i Amy mięli wypadek

Co? Momentalnie zarówno ja jak i Brooke zaczęliśmy się ubierać. Jak to wypadek?, Mike to zawodowy kierowca. Poczułem wibracje telefonu

Od Nightmare
Potraktuj to jako ostrzeżenie, pamiętaj mnie 
się nie wystawia, zrobisz to o co cię proszę albo
skończy się gorze stracisz kogoś o wiele ważniejszego
i przykro że przerwano wam w takim momencie.
Musimy się jeszcze raz spotkać nie sądzisz?

Kurwa.





No hej :D Co tak, jak tam? Kolejny rozdział no prawie do czegoś do doszło, ale nie jeszcze nie muszę się mentalnie naszykować do napisania tego, więc jeszcze trochę. Wiem już minęły niby 2 tygodnie ale chciałam żeby wiecie troszkę już byli razem. :) Szkoda mi Mike i Amy kto wie czego się dowiedzą gdy dotrą do szpitala ciii <3

Komentujesz = motywujesz

sobota, 26 marca 2016

Rozdział XVII

Brooke:
- Porozmawiajmy - stanęłam w progu jego drzwi
- Tak porozmawiajmy - podniósł się i poklepał miejsce obok siebie, niepewnie podeszłam i usiadłam obok
- Brooke..ja chce cię przeprosić, nie wiedziałem co robię wiesz że nie chciałem ci zrobić krzywdy - powiedział ze smutkiem - nie wiedziałem co robię
- Justin, naprawdę mnie wystraszyłeś, cholera ty próbowałeś mnie zgwałcić - uniosłam się lekko
- Wiem przepraszam, nie powinienem nawet brać tego gówna ale, byłem zły odsuwasz mnie od siebie, a tego nie chcę - westchnął i spojrzał mi w oczy - nie chcę nie stracić
- Justin...ja - zatkało mnie totalnie
- Boisz się mnie?
- Justin...
- Boisz?
- Boję się naćpanych ludzi, mam złe wspomnienia - spuściłam wzrok
- Brałaś?
- Zwariowałeś?! Po prostu mam złe wspomnienia może kiedyś ci opowiem - uśmiechnęłam się blado
- Wiesz że nie chciałem ci zrobić krzywdy - złapał mnie za rękę na co syknęłam z bólu, a chłopak zmarszczył brwi, spojrzał na fioletowe ślady na nadgarstkach - to ja to zrobiłem?
Cisza
- Brooke cholera przepraszam nie chciałem, nie panowałem nad sobą, nigdy mi się to nie zdarzyło, Cooper wcisnął mi jakieś gówno
- Co się z wami dzieje? Tobą i Mik'em hmm? Po co to bierzecie to tylko wam przysporzy kłopotów.
- Wiem...ale to pomaga się rozluźnić
- Tylko chwilowo, później musisz odpowiadać za to co robiłeś
- Przepraszam cię, nie chcę żebyś mi odrazu mi wybaczyła, ale proszę nie chcę cię stracić. Jesteś dla mnie wyjątkowa - ścisnął moją dłoń - bardzo wyjątkowa
W tym momencie zapomniałam o wszystkim. Co mam mu odpowiedzieć, że też jest dla mnie wyjątkowy? Nie Brooke nie możesz. Wystraszył mnie cholernie, ale widać że żałuje a ja nie chcę i nie potrafię się na niego gniewać. Justin patrzył na mnie swoimi pięknymi brązowymi, smutnymi oczami. Co mogę zrobić? Przysunęłam się bliżej i go przytuliłam.
- Och Brooke, nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem za twoim dotykiem. o boże! - szepnął mi do ucha
- Przestań Justin - zarumieniłam się lekko
- Z czym mam przestać maleńka?
- Z mówieniem mi miłych rzeczy, to krępujące
- Nie mogę cię przestać chwalić skoro jesteś taka cudowna
- Justin! - krzyknęłam
- Czyli mi wybaczasz? - ach ta nadzieja w jego oczach
- Nie wiem...
- Jak to nie wiesz, Brooke wybacz mi proszę - matko on klęknął - zrobię wszystko
- Dobrze wstań - posłusznie wstał a ja przytuliłam się mocno - wybaczam, ale masz przestać brać to gówno rozumiemy się
- Jasne maleńka - uśmiechnął się - i mam prośbę pogadaj z Amy, bo Mike wygląda jak wrak człowieka
- Przepraszam ale to decyzja Amy, ty też źle postąpiłeś ale nic mi nie zrobiłeś a Mike ją uderzył, nie dziwię jej się
- Hej skoro ty mi wybaczyłaś ona też może, a teraz mnie przytul - rozłożył ręce i zrobił minę szczeniaczka
Podeszłam do niego i ponownie się wtuliłam. Jego ramiona są takie silnie mocne, czuję się w nich bezpieczna chociaż po tym wszystkim nie powinnam. Zależy mu na mnie serio? A co ja mam powiedzieć? Jest jeszcze jedna kwestia która nie daje mi spokoju.
- Umm Justin, mówiłeś mi że powiedziałem ci że się w tobie zakochałam, o co chodziło?
- Oh byłaś pijana, nie przejmuj się pijani ludzie mówią różne głupie rzeczy, nie ma sprawy - podrapał się po karku
- Akurat ja zawszę mówię prawdę - powiedziałam cicho na co chłopak zrobił wielkie oczy
- Cco powiedziałaś? - zapytał zaskoczony
- Powinnam iść - wstałam i poszłam do wyjścia
- Czekaj - powiedział, wstał i złapał mnie za nadgarstek
Odwrócił mnie w swoją stronę a ja nie wytrzymałam. Gwałtownie wpiłam się w jego usta. Był zaskoczony moim ruchem, ale po chwili nasze języki toczyły walkę o dominację. Jego usta są tak idealne, mocno a zarazem delikatnie pieści moje usta. Położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął bliżej, całowaliśmy się zachłannie jakby miał być to nasz ostatni pocałunek.
Chwila co ja robię? Oderwałam się od niego zdyszana i spojrzałam na niego. Stał przede mną a jego twarz wyrażała zdziwienie ale również radość? Co ja robię?
- Przepraszam - szepnęłam i wybiegłam z pokoju
Co ja najlepszego wyprawiam?! Nie mogę tak robić nie chcę go skrzywdzić i sama nie chcę być skrzywdzona. Jak mogłam go pocałować? Yhh i po naszej przyjaźni... W dodatku pojawił się mój koszmar, który mnie obserwuje, co mam zrobić? Ale czułam to, jak się całowaliśmy to było inne nieznane mi dotąd uczucie, czułam motyle w brzuchu, to się dzieje jak człowiek jest zakochany? Czyli ja nigdy nie byłam zakochana w Danie? Matko jaki galimatias.

Od nieznany
Oj Brooke jak mogłaś tak zostawić Justina, jest załamany
skarbie, biedaczek. Kiedyś mnie tak całowałaś nie powiem tęsknie
za twoimi usteczkami, kto wie może niedługo się spotkamy i znów
ich posmakuje co ty na to skarbie?

Tak o wilku mowa. Czemu on mi nie da spokoju? Było minęło, czemu on żyje przeszłością. Sama nią niedawno żyłaś Brooke . Racja ale koniec z przeszłością zajmijmy się przyszłością czyli tak właściwie czym? Wyszłam z domu i zapaliłam papierosa. Muszę się wyciszyć. Tylko jedno miejsce mi pomoże...

Justin:
Stałem jak sparaliżowany. Zrobiła to cholera zrobiła to w pełni świadomie. Przeprosiła mnie? Za co? Za to że zrobiła coś na co ja nie miałem pieprzonej odwagi? Jej usta pasują idealnie do moich. Co takie ciepłe, pulchne i słodkie. Cholera ona jest jak narkotyk. Otrząsłem się z transu i rozejrzałem się dokoła. Kurwa dopiero teraz zorientowałem się że uciekła. Szybko wybiegłem pomieszczenia i wbiłem do jej pokoju. Pusto. Zbiegłem na dół i zacząłem gorączkowo rozglądać się po salonie.
- Czego szukasz? - spytała Kate
- Widzieliście Brooke?
- A co zgubiłeś swoją dziewczynę - zaśmiał się Adam - wyluzuj wyszła niedawno co odpierdoliłeś wyglądała na przygnębioną
- Nie twój zasrany interes - syknąłem
- Dobra spokojnie, nie chciałem obrazić twojego ego, nie wiem gdzie poszła
- Muszę ją znaleźć - niecierpliwiłem się
- Co się stało Justin? - spytała Kate
- Nic później wam powiem ok ? Teraz muszę ją znaleźć
- Jezioro, koło zamkniętego parku 2 km stąd na północ - powiedział cicho Kyle
- Co?
- Byliśmy tam, powiedziała mi że to jej ulubione miejsce, i że może się tam wyciszyć, jak nie ma jej tam to nie wiem
- Dzięki stary - zabrałem klucze ze stolika - odwdzięczę ci się
Wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu, 2 km na północ. Jechałem jak najszybciej mogłem. Pieprzyć przepisy, chcę zobaczyć Brooke. Ale co ja jej tak właściwie powiem? Ta sytuacje jest taka trudna kurwa! Powiem jej to co czuje tak właśnie. Panie i panowie Justin Bieber będzie mówił o swoich uczuciach po raz pierwszy. Módlcie się żebym się nie spalił.
Po dotarci na miejsce wyskoczyłem z auta i obejrzałem się dookoła. Zauważyłem wąską ścieżkę prowadzącą przez wysokie zarośla. Raz się żyje.
Przedarłem się przed gąszcz i popatrzyłem się przed siebie. Stała tam, na małym drewnianym mostku, a wiatr pięknie rozwiewał jej długie włosy. Przełknąłem głośno ślinę. Zapomniałem co miałem powiedzieć. Podszedłem do niej cicho i stanąłem za jej plecami. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę, a na jej twarzy było widać zaskoczenie. Justin i co teraz?
- Co ty tu robisz? Skąd wiedziałeś że tu jestem - jej głos był słaby
- Dlaczego uciekłaś? - wyminąłem jej pytanie
- Bo ja tak nie mogę Justin. To wszystko wraca nie rozumiesz ja się boję, że będziesz cierpieć przeze mnie, chcę żebyś był szczęśliwy Justin
- Ale dlaczego nie spytałeś mnie co ja myślę
- A co myślisz? - zaczęła się bawić palcami
- Że świetnie całujesz - uśmiechnąłem się, na co się zarumieniła - a tak serio to nie wiem, nigdy nie było przy mnie dziewczyny więc nie wiem jak mam się zachować, ale ty jesteś inna, z jednej strony taka delikatna i wrażliwa a z drugiej nie boisz się komuś dokopać. Jesteś cudowna wiesz plus świetnie całujesz - zaśmiałem się - ciągle mi mało
Zanim dziewczyna cokolwiek powiedziała przyciągnąłem ją do siebie i mocno pocałowałem. Zachłannie pieściłem jej język swoim. O boże mało mi! Położyłem ręce na jej biodrach i jeszcze mocniej do siebie docisnąłem.
- Justin... - szepnęła cicho
- Wiem skarbie - cmoknąłem ją jeszcze raz i przytuliłem - nie uciekaj ode mnie i nie przepraszaj mnie za coś na co ja nie miałem odwagi
- Wracajmy zimno mi - mruknęła
- Jasne maleńka
Udaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy
- Wiesz że to był trzeci raz kiedy się całowaliśmy - puściłem jej oczko
- Jak to trzeci? - zmarszczyła
- No na imprezie, tutaj , na tym siedzeniu - zaśmiałem się, bo wiedziałem że tego nie pamięta
- O mój boże czemu mi nie powiedziałeś? - zakryła twarz dłońmi - przepraszam wiesz że byłam pijania
- Mówiłem ci że masz przestać mnie przepraszać, to było mega seksowne swoją drogą
- Dupek - mruknęła
- Daj spokój uwielbiasz mnie - zaśmiałem cię
- Jasne wmawiaj sobie dalej - uśmiechnęła się
- A nie? Przecież wiem że jestem cudny?
- I zapomniałeś wspomnieć że bardzo skromny
- Aww wie że lubisz tą moją pewność siebie skarbie
- Niech ci będzie
- Ha wygrałem - krzyknąłem i spojrzałem na jej naburmuszoną minę - nie dąsaj się - nachyliłem się i pocałowałem ją w policzek jeden raz, drugi, trzeci..
- Justin droga, skup się - w jej głosie dało się wyczuć rozbawienie
Podjechaliśmy pod nasz dom i udaliśmy się do budynku. Otworzyłem Brooke drzwi i wszedłem za nią. Wszyscy jak zwykle siedzieli w salonie i poili piwo. Czy oni nigdy nie wychodzą?
- Hej! - krzyknęła Kate - znalazłaś się, Justin odchodził od zmysłów
- Po prostu musiałem ją znaleźć, martwiłem się i tyle - przysunąłem ją do siebie  i objąłem ramieniem
- Co jest z wami - zapytał się uśmiechnięty Chris - czy to co ja myślę?
- Nie wiem skarbie co z nami jest? - popatrzyłem na Brooke - skarbie jesteśmy razem?
Brooke spojrzała na mnie i zagryzła na mnie jakby miała się zaraz roześmiać
- Serio Justin? To tak pytasz mnie o chodzenie? - uśmiechnęła się, uwielbiam jak jest pyskata
- Dobra - wziąłem głęboki wdech - Brooke zostaniesz moją dziewczyną?
- Przykro mi Justin nie zostanę. czekaj co?! - uśmiechnęła się - ja już nią jestem
Przytuliłem ją mocno i pocałowałem czule.
- Wystraszyłaś mnie skarbie - mruknąłem w jej włosy
- Miałabym się nie oprzeć twojemu urokowi i pewności siebie? Uwielbiam ją!
- Raczej to niemożliwe
- Ej nowożeńcy przestańcie już chcemy oglądać film - zaśmiał się Adam
Z uśmiechem usiedliśmy na kanapie,przyciągnąłem ją na swoje kolana.
- Musze cię cały czas dotykać maleńka - szepnąłem jej do ucha . No co taka prawda! Jej dotyk jest tak cudownie uzależniający. Ale się wkopałem
Cały wieczór oglądaliśmy film i śmialiśmy się głośno. Nawet Mike i Amy rozmawiali ze sobą i posyłali sobie nieśmiałe uśmiechy i krótkie spojrzenia. Jeszcze trochę.
Cały czas nie wypuszczałem jej ze swoich ramion nawet na minutę. Och chciałbym żeby tak było cały czas, ale wiem że nie będzie. Mam niedokończone porachunki i wiem że to do niej dotrze, i zaboli...


Witam witam tak więc w końcu to zrobiłam ale nie martwcie się nie będzie kolorowo xd Oddaje następny nie chce mi się pisać notki kocham was <3 Ps uwielbiam tego gifa jest boski *.*  Selena była na jego koncercie jejku !! Czekam na wielki powrót Jeleny po trasach *O* Chce ich razem no popatrzcie na nich tylko <3

Komentujesz = motywujesz

O i jeszcze jedno xd mam wattpada już dość długo ale dzisiaj dodam wszystkie rozdziały 
                                                                       Mój profil: klik

środa, 23 marca 2016

Rozdział XVI

Brooke:
Co się przed chwilą stało? Czuję jakbym tonęła. Nie mogę złapać oddechu ani nic powiedzieć. Pieprzony supeł zawiązał mi się w gardle przez co nie mogę wydać z siebie żadnego dźwięku. Czemu tak się zachował? Jego oczu były bez krzty jakiegokolwiek uczucia. Były puste i płytkie. To nie był ten Justin który mnie zabrał na randkę, nie ten z którym obudziłam się rano. Ten był zimny, pusty w środku i bezwzględny. Przecież on chciał... O mój Boże on chciał mnie zgwałcić, chciał wziąć moje ciało bez mojej zgody. Jego dotyk był inny szorstki a nie delikatny jak wcześniej. Jego słowa siekały moje serce na wskroś. Co się z nim stało?
-Brooke...hej - z myśli wyrwał mnie głos Kate - zawiesiłaś się
- Um.. przepraszam ja tylko - nie nie płacz Brooke
- Nic się nie stało mała co powiesz że zostaniemy razem we trzy w tym pokoju, wiesz zróbmy sobie taki babski wieczór, tylko ty, ja i Amy co ty na to?
- Tak to dobry pomysł a nie chcesz spędzić trochę czasu z Chazem?
- E tam nie obrazi się, zresztą już mnie wymęczył - posłała mi uśmiech który nieśmiało odwzajemniłam - ok to ja jadę do sklepu po procenty i słodycze, zaraz wracam
Kate wyszła a w drzwiach stanęła Amy. Jej wzrok mówił wszystko, była smutna i wystraszona. Z nią też jest źle. Co się z wszystkimi dzieje?
- Hej jak się trzymasz - usiadła obok mnie i posłała mi pocieszający uśmiech
- Jest ok tylko nie rozumiem jak on mógł to zrobić. Co się z nim dzieję? - chowam twarz w dłoniach - gdybyś go widziała, miał szaleństwo wymalowane na twarze. Co się dzieję Amy?
- To samo co z Mike'em - szepnęła cicho, na co automatycznie podniosłam głowę
- O czym ty mówisz? - zmarszczyłam brwi
Amy wstała i weszła do łazienki. Co się stało? Zapukałam do drzwi pytając czy wszystko w porządku, ale ona powiedziała że mam dać jej chwilkę, więc usiadłam ponownie na łóżku i czekałam na nią.
Amy wyszła po kilku minutach. Spojrzałam na nią. O mój Boże! Na jej policzku był wielki siniak. Co się jej stało? Kto jej to zrobił?
- Jezu... Amy co się stało? Kto ci to zrobił?Czy to Mike?
Cisza
- Amy powiedz to Mike - uniosłam się lekko, a ona tylko pokiwała niemrawo głowa - Kurwa tak być nie może, zaraz do niego pójdę i sama obiję mu mordę - nie wytrzymałam
- Nie rób tego Bro - szepnęła
- Co? - spytałam ze zdziwieniem - on nie może cię bić, mimo że to mój kuzyn to zachował się jak dupek jak można uderzyć własną dziewczynę!
- Ale on tego nie pamięta. Nie wie że takie coś miało miejsce.
- Jak to nie wie co on jest ślepy!
- Zatuszowałam to - spuściła głowę - on nic nie pamięta
- Jaki  cudem?
- Narkotyki - szepnęła.
No tak teraz wszystko jasne te oczy jego zachowanie, ale nie wiedziałam że Justin bierze a już tym bardziej Mike.
- Biorą?
- Kiedyś brali tylko dla zabawy żeby się trochę rozluźnić ale z czasem było coraz gorzej, powiedziałam chłopakom żeby przestali o dziwo mnie posłuchali ale na imprezie przyszedł chłopak od którego brali towar i dał im jakieś gówno, wszystko zaczęło się od nowa to nie pierwszy raz kiedy był agresywny ale mu o tym nie mówiłam. Zauważyłaś że Mike ostatnio był nerwowy, serio gdyby nie to gówno to wszytko by dobrze nie mów mu nic. Biorą tylko na imprezach i gdy są źli.
- Ja mu nic nie powiem ale ty powinnaś Amy dlaczego cię uderzył?
- Już pod koniec imprezy poszłam po ostatniego drinka, i zagadał do mnie jakiś koleś, ale go szybko spławiłam jednak Mike to widział a że mózg już miał przeżarty to ubzdurał sobie że go zdradziłam - widać że ciężko jest jej o tym mówić - zaczęłam się tłumaczyć, i prosić żeby się uspokoił i za to dostałam
- O skarbie - przytuliłam ją do siebie, a dziewczyna zaczęła szlochać - cii mała, wiesz że powinnaś powiedzieć Mike'owi
- Powiedzieć mi co? - w drzwiach stanął Mike, był uśmiechnięty i wyluzowany, ale jak tylko zobaczył twarz Amy jego twarz zupełnie się zmieniła - Skarbie?
Amy nie patrzyła na niego jakby nie istniał, cały czas patrzyła prosto na mnie i widać było łzy spływające po jej twarzy. Mike podbiegł do niej szybko i uklęknął.
- Kochanie co się stało? Kto ci to zrobił? - w jego oczach było widać troskę - przyrzekam że jak tylko mi powiesz kto to zrobił to go zabije
- Będziesz musiał zabić siebie  - szepnęła
- Co? - momentalnie pobladł - ja to zrobiłem? - widać że nie wierzy - Brooke wytłumacz - zwrócił się do mnie
- Powiem ci w skrócie kochany kuzynie, nawciągałeś się jakiegoś gówna i co? I wyżyłeś się na Amy. Co jest z tobą nie tak człowieku!
Patrzył na mnie w osłupieniu, to wyglądało tak jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Jezu Amy ja... - widać że nie wiedział co zrobić - przepraszam, skarbie, naprawdę, obiecuję że już się to nie powtórzy, japierdole, skarbie nie płacz proszę - przytulił ją mocno
- Już raz mi to obiecałeś - zaczęła cicho szlochać w jego ramionach
- Wiem skarbie przepraszam cię tak bardzo, jestem skończonym idiotą - otulił ją mocniej - choć położymy się
- Nie, nigdzie nie idę - spojrzała pierwszy raz na niego on początku rozmowy
- Co dlaczego? - miał zdziwienie wymalowane na twarzy, wyglądał jakby dostał w twarz
- Ochłońmy obydwaj Mike
- Czy ty ze mną zrywasz? Nie Amy proszę nie rób mi tego. Bez ciebie kompletnie się stoczę. Tylko ty trzymasz mnie przy zdrowych zmysłach. Skarbie...
- Nie zrywam, chce chwilę przerwy, obydwoje musimy ochłonąć
- Amy... - Jezu on płacze!?
Amy kiwnęła głową na znak żebym go wyprowadziła. Podniosłam się z łóżka podchodząc do Mike'a i lekko popchnęłam go w stronę drzwi
- Powinieneś wyjść Mike
- Ty też jesteś przeciwko mnie! - krzyknął desperacko
- Daj jej czas oboje go potrzebujecie
Mike spojrzał na mnie a po chwili na zapłakaną Amy. Podszedł do niej mocno ją do siebie przytulił i szepnął ''kocham cię nie zapominaj'' i wyszedł.
Jak tylko opuścił mój pokój Amy rozryczała się jak małe dziecko. Biedna. Jezu jak musi być jej ciężko. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.
- Ciii mała, słuchaj dzisiaj mamy babski wieczór, zapomnijmy o wszystkim tak? - powiedziałam na co ona pokiwała głową i delikatnie się uśmiechnęła
- Zaczynamy party laski - krzyknęła Kate opakowana w alkohol i słodkości. Już ją lubię.
Czas nam płynął przyjemnie oglądaliśmy filmy, wygłupiałyśmy się i plotkowałyśmy, czyli robiłyśmy to co robi się na babskich wieczorach, każda z nas wyluzowała, i zapomniała choć na chwilę o problemach. Szkoda że to tylko chwilowe...

Justin:
Japierdole mam wrażenie że moja głowa waży tonę. Trzeba było nie ćpać Justin. Tak tak wiem złe narkotyki ble, zło ale to naprawdę pomaga mi się rozluźnić. Nie jestem ćpunem nie myślcie sobie, ale to pomaga mi ukoić nerwy i hej nikomu przecież się krzywda nie dzieje. Chciałem się zwyczajnie w świecie uspokoić i pomogło, nic nie pamiętam i czuję się z tym dobrze. Mam naprawdę świetny humor. Wczoraj się trochę zdenerwowałem i tak szczerze nawet nie wiem o co, Brooke była po prostu miła i tyle a ja musiałem zachować się jak dupek, ale rozmowa z nią była i nadal jest dla mnie ważna, chcę wiedzieć co myśli i czuje bo ja czuje dużo... złość, gniew ale również szczęście, euforię i radość. Jak powiedziała mi że jest we mnie zakochana, miałem ochotę jej odpowiedzieć tym samym ale nie mogę, bo Brooke nie jest taka jak inne dziewczyny nie powiesz jej pięknego słówka i już lądujecie w łóżku nie, ją trzeba zdobywać i walczyć o nią i cholernie mi się to podoba.
Wstaję z łóżka, ale odrazu muszę usiąść bo kręci mi się w głowie. Chyba jeszcze trochę mnie trzyma. Udaję się powoli do łazienki i wskakuję pod prysznic i myję swoje ciało. Zamykam oczy pod wpływem ciepłej wody. Czuję dłonie na moich ramionach, które przesuwają się ku plecom i na klatkę piersiową, jej usta delikatnie muskają moją szyję i tors. Jest mi tak dobrze, cichy jęk ucieka z moich ust. Potem nie czuję już nic, otwieram oczy i nikogo przede mną nie ma. Czy ja właśnie fantazjowałem o Brooke.? Cholera co ta dziewczyna ze mną wyrabia. Świetnie w dodatku mam mały a raczej duży problem dzięki Brooke.
Po prysznicu ubieram czyste bokserki, a na nie dresowe spodnie, z niski krokiem. Wychodzę z pokoju i udaję się do kuchni z wielkim uśmiechem. Po wejściu do kuchni wszystkie spojrzenia padają na mnie. A gdzie '' hej Justin jak się spało?'' Podchodzę do lodówki i wyjmuję sok. Sieadam na blacie i patrze na wszystkich. Co ich ugryzło?
- Gdzie są dziewczyny? - zapytałem
- Śpią jeszcze, miały wczoraj babski wieczór
- Uuu grubo - zaśmiałem się - a tobie co Mike? Smutno że nie spałeś z Amy?
Myślałem że rozluźnię napiętą atmosferę ale było jeszcze gorzej. Mike wstał gwałtowie z miejsca, podszedł do mnie i popchnął mnie na ścianę.
- Zamknij się ty już swoje zrobiłeś - warknął
- Czy ktoś mi z łaski swojej powie o co chodzi.
- Nie wierz - spojrzał na mnie z mordem w oczach - oczywiście że nie wiesz przecież byłeś tak naćpany że w ogóle nie kontaktowałeś
- O co ci chodzi stary i co że się naćpałem nie pierwszy raz wyluzuj
- Ty zadzwoniłeś do Coopera?
- No ja a co?
- Po co przecież skończyliśmy z tym?
- Chciałem się zabawić, wy też przecież braliście o co takie halo?
- To przez ciebie Amy mnie rzuciła - krzyknął prosto do mojego ucha
- Czekaj co jak to z tobą zerwała, przecież jesteście idealni
- Wziąłem działkę od Coopera i źle się to skończyło - westchnął i poluzował uścisk - uderzyłem ją rozumiesz własną dziewczynę, moją księżniczkę rozumiesz?!
- Uderzyłeś Amy stary odjebało ci?
- Cooper dał mi nowy towar, na początku nie chciałem bo wiedziałem że  Amy się to nie spodoba ale uległem i to gówno totalnie wyprało mi mózg. Nie wiem co mam zrobić ona mnie nienawidzi.
- Stary ona cię kocha spokojnie daj jej chwilę i wszytko znowu będzie ok - uśmiechnąłem się pokrzepiająco - zastanawiam się kiedy wstaną, muszę porozmawiać z Brooke nie potrzebnie się wściekłem muszę ją przeprosić.
- Musisz przeprosić za o wiele więcej - warknął Kyle - zresztą nie zdziwię się jak w ogóle nie będzie chciała z tobą rozmawiać
- Niby dlaczego, tylko się wkurzyłem nic wielkiego
- Tak a później próbowałeś zgwałcić? Czy tobie człowieku kompletnie odwaliło, odstaw to gówno bo źle to się skończy!
- Jak to zgwałcić, nic jej nie zrobiłem
- Naćpałeś się, podszedłeś do niej i próbowałeś ją przelecieć. Brawo stary.
-Justin co wziąłeś od Coopera? - zapytał Mike
- Nie wiem, myślałem że to co zawsze - podrapałem się po karku
- Dał ci to co mi, po tym stajesz się agresywny i wściekły, trzeba do niego pojechać i wypytać o to gówno
Do kuchni weszły zaspane dziewczyny, każda z nich wyglądała na wyluzowana i wypoczętą, jednak widziałem na policzku Amy wielkiego siniaka. Czyli to prawda. Spojrzałem na Brooke, wyglądała jak zawsze olśniewająco ale coś przykuło moją uwagę, mianowicie nadgarstki, miała na nich wielkie fioletowo czerwone siniaki. To naprawdę ja to zrobiłem?
Kate podbiegła do Chaza i mocno go przytuliła po czym totalnie rozbiła jego usta o swoje. Amy ze smutkiem wpatrywała się w Mike'a, który udawał że patrzy na szklankę przed sobą. Brooke oczywiście nie daje po sobie nic poznać, wyminęła mnie jakbym nie istniał i podeszła do lodówki. Wyjęła składniki i zaczęła robić naleśniki. Każdy z nas siedział cicho, żaden nie chciał powiedzieć niczego złego, co pogorszyłoby i tak już złą sytuację.
- Ekm Brooke? - odezwał się Kyle - masz dzisiaj czas bo wiesz nadal nie znam zbytnio tej okolicy
- Jasne, tylko ogarnę się i możemy lecieć - posłała mi miły uśmiech i wybiegła z kuchni
- Co spodobała ci się Brooke? - szturchnął go Adam
- Jest urocza - powiedział nieśmiało i spojrzał na mnie jakby bał się mojej reakcji. Jak to urocza co kurwa?! Nie dość że mnie nienawidzi to jeszcze mam Kyle'a na głowie. Świetnie.
- Tak Brooke potrafi oczarować - zaśmiał się Chris
Do kuchni wróciła moja dziewczyna i wyglądała oczywiście pięknie. Miała krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę niby zwyczajnie, ale ona we wszystkim wygląda pięknie.
- Zbieramy się?- rzuciła mu uśmiech
- A gdzie idziemy najpierw?
- Pokażę ci centrum, później moje ulubione miejsca, pójdziemy na plaże i tam coś zjemy pasuje?
- Jasne brzmi świetnie.
Czy tylko mi to wygląda na randkę? Jej ulubione miejsca, to nie fair ja nie znam jej ulubionych miejsc! Kolacja na plaży to gwóźdź do trumny.
- To lecimy - i zniknęli

Wszyscy leżymy rozłożeni na kanapach pijąc piwo. Kyle i Brooke jeszcze nie wrócili. Co ich tak długo trzyma? A jeśli znowu coś się stało Brooke, jeśli Kyle ją porwał i ją teraz torturuje. Może powinienem jej poszukać. Jak na zawołanie trzaskają drzwi frontowe, zza rogu wychodzi rozbawiona Brooke a za nią tak samo rozbawiony Kyle. Śmieją się do rozpuku. Zabawne może ja też się pośmieję.?
- Hej - uśmiech nie schodzi jej z twarzy
- Cześć i jak było? - spytała Kate
- Świetnie, byliśmy w centrum, nad moim ulubionym jeziorem, a na plaży było wesołe miasteczko dlatego nam tak długo zeszło - powiedziała - musimy to powtórzyć - zwróciła się do Kyle'a, a on puścił jej oczko. Trzymajcie mnie!
- Romantycznie - krzyknęła Kate - musisz nam opowiedzieć szczegóły - powiedziała i pociągnęła ją za rękę
Amy też wstała żeby do nich dołączyć ale Mike złapał ją za rękę
- Skarbie porozmawiamy - spytał desperacko, ale ona tylko odwróciła wzrok i odeszła
- To się porobiło - westchnął Chris - ty masz problem z Amy, ale wierz mi Justin ma gorzej
- Dlaczego niby? - zmarszczyłem brwi
- Bo po pierwsze to Brooke, a po drugie ma złe wspomnienia z narkotykami - westchnął
- Coś więcej - zachęcałem go
- Nic więcej ci nie powiem, jak będzie chciała sama to zrobi
- Nie powie mi bo mi nie ufa - krzyknąłem
- Zależy ci żeby ci ufała - powiedział Mike - zakochałeś się
- Ocipiałeś? Wcale... - wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotę - Dobra może trochę, zresztą dajcie mi spokój nie pytałem was o zdanie  - wkurzyłem się i poszedłem do swojego pokoju
Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy.
- Justin jesteś idiotą - powiedziałem do siebie
Taka prawda jestem idiotą. Próbowałem zgwałcić Brooke czyli pierwszą dziewczynę na której mi w jakiś sposób zależy nie liczą mamy oraz siostry. Przecież ona musi się mnie teraz bać, pewnie ma mnie za ćpuna.
- Justin... porozmawiamy - spojrzałem na Brooke. Dzięki ci bożę!



No siema :D Jak tam u was? Bo u mnie coraz lepiej xd kolejny rozdział leci do was. Ale jestem systematyczna huhuhu xd Brawo ja! Do następnego <3


Komentujesz = motywujesz

sobota, 19 marca 2016

Rozdział XV

Brooke:
Otwieram oczy, ale odrazu muszę je zamknąć ponieważ oślepiają mnie promienie słoneczne. Japierdole moja głowa. Nie mam nawet siły się ruszyć. Kiedy udaje mi się odwrócić na drugi bok napotykam twarz Justina. Jest taki przystojny. Włosy opadają mu na czoło przez co wygląda jak nieogarnięte dziecko. Nawet nie przeszkadza mi że ze mną śpi, nie mam do tego głowy. Jedyne co pamiętam przed utraceniem zdrowego rozsądku to to jak Justin odszedł od stolika razem z Mandy. Serio przeleciał ją i przyszedł do mnie? Co się stało? Wstaje powoli z łóżka ale czuje jak Justin przyciąga mnie do siebie. Odsuwam się od niego i próbuje wstać.
- On nie tym razem nie uciekniesz - chwyta mnie mocno w tali - wygodnie mi z tobą
Obrócił mnie w swoją stronę i lekko się uśmiechnął. Leżeliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Co jest ze mną nie tak? Po chwili milczenia Justin przybliża się do mnie i podpiera głowę na łokciu.
- Wczoraj nieźle zaszalałaś maleńka - śmieje się ze mnie
- Po prostu się wyluzowałam nie zrobiłam nic złego - powiedziałam zirytowana - z resztą nie tylko ja wszyscy się najebaliśmy, ale ty musiałeś nas zostawić iść się bzykać z Mandy
- Brzmisz jakbyś była zazdrosna - uśmiechnął się chytrze
- Przypominam że leżysz w moim łóżku i mogę cię z niego wyrzucić. Zresztą gdzie ona jest? Nie powinieneś być u niej w łóżku?
- O co ci chodzi - spytał zdziwiony - ty naprawdę jesteś zazdrosna
- Spadaj nie jestem - krzyknęłam i założyłam ręce na piersi
- Oczywiście skarbie - puścił mi oczko - do niczego między nami nie doszło musiałem się zająć tobą
- Mną? - uniosłam brwi - nie musiałeś Ben się mną zajął - puściłam mu oczko. Teraz ja się z tobą pobawię
- Tak a w jaki sposób?
- Teraz ty brzmisz jakbyś był zazdrosny - zaśmiałam się
- Bo jestem kurewsko zazdrosny - powiedział poważnie a moje oczy się rozszerzyły - Nieważne. Musiałem się tobą zająć bo inaczej jakiś fagas by to zrobił. Zrobiłaś niezły pokaz.
- Jaki pokaz? - zmarszczyłam brwi
- Tańczyłaś na rurze i nie powiem było to mega seksowne, nie wiedziałem że to potrafisz
- O mój boże - przykryłam się cała kołdrą - to upokarzające, wszyscy pewnie patrzyli na mnie jak na idiotkę
- Wątpię raczej rozbierali cię wzrokiem
- Co jeszcze zrobiłam? - zapytałam, a Justinowi uśmiech zszedł z twarzy. Co się stało?
- Nic odwiozłem cię do domu, nie chciałaś spać sama więc położyłem się z tobą
- Naprawdę? Tyle? Bo wiesz gdy wypiję mówię rzeczy których nigdy bym nie powiedziała. Nie powiedziałam nic głupiego prawda?
- Spokojnie nic nie powiedziałaś - kłamie, wiem że kłamie
- Dobrze chodźmy zobaczyć co u reszty
- Masz zamiar tak wyjść? - pyta rozbawiony
- Czyli jak?
- No tak - pokazuje na mnie , a ja dopiero uświadamiam sobie że jestem w samej bieliźnie
- Kretyn. Mogłeś mi powiedzieć - powiedziałam trochę wkurzona i jednocześnie speszona
- Mogłem ale w ten sposób dłużej sobie na ciebie popatrzyłem
- Dupek - wzięłam jego koszulkę i ją na siebie założyłam
- Hej to moje! - krzyknął jak już byłam na korytarzu
- Już nie - odkrzyknęłam
Schodziłam po schodach i skapnęłam się że zapomniałam telefony. Wróciłam do pokoju i zastałam się ubierającego się Justina
- Co już się za mną stęskniłaś - uśmiechnął się cwaniacko
- Chciałbyś kochasiu, przyszłam tylko po telefon - wzięłam telefon i wyszłam

Od nieznany
Seksownie wczoraj wywijałaś tyłeczkiem w klubie.
Szkoda że Justin cię zabrał, bo naprawdę było miło
na ciebie popatrzeć, sądzisz że powiedział ci
wszystko? Wątpię, zapytaj się go.

- Brooke wszystko ok? - poczułam na swoich ramionach Justina
- Tak dlaczego?
- Bo stoisz i czytasz tą wiadomość już jakieś 5 minut. Złe wiadomości?\
- Nie wszystko w porządku
Zeszliśmy na dół i zastaliśmy wielki bałagan. Tornado tędy przeszło? Weszliśmy do salonu i zobaczyliśmy Chaza, Chrisa i Kate rozwalonych na kanapach ledwo żyjących
- Jak mnie łeb napierdala - marudzi Chris
- Trzeba było nie pić
- Mów za siebie, masz szczęście że Justin był taki dobry i odwiózł cię do domu
Do pokoju wszedł Mike, a za nim skulona Amy. Wyglądała na wystraszoną? Co jej się stało?
- Hej kochanie wszystko w porządku? - podeszłam do niej i ją przytuliłam
- Tak wszystko gra - powiedziała cicho - wiesz kac - wymusiła uśmiech i mocno do siebie przytuliła - pogadamy później - szepnęła mi do ucha. Ok? Dziwne czemu się tak zachowuje.
- Może mi ktoś powiedzieć co się tutaj stało? - pokazałam na cały bałagan
- Przepraszamy trochę nas poniosło - do salonu wszedł Ben z Kylem - obiecujemy że posprzątamy - gdzie zniknęłaś, zgubiłem cię wczoraj
- Przepraszam Ben ale się źle poczułam i wróciłam do domu
- Jak?
- Justin mnie przywiózł - powiedziałam cicho
- A ty nie poszedłeś gdzieś z tą swoją dupą - zwrócił się do niego - znikneliście chyba dobrze się bawiliście
- Spierdalaj - warknął Justin Czyli jednak do czegoś między nimi doszło?
- Łoo stary nie denerwuj się co nie dała ci? - zaśmiał się Ben, oj nie powinien tego mówić
- Zamknij się nie mam ochoty na docinki - wstał i podszedł do niego - zastanów się czasem co mówisz
- Ej wyluzuj ziom żartowałem tylko, zresztą Adam się nią odpowiednio zajął - powiedział z uśmiechem
- Dobrze przynajmniej mam ją z głowy - westchnął z ulgą Justin
- Brooke - zwrócił się do mnie Kyle, pierwszy raz zauważyłam że dużo się nie odzywa - wiesz, nie znam tej okolicy, oprowadziłabyś mnie - powiedział i spuścił głowę. Jeju to urocze. Jakiem cudem taki chłopak jest w gangu?
- Jasne jak tylko ogarniemy to miejsce to cię oprowadzę
- Mieliśmy porozmawiać - mruknął Justin
- Porozmawiamy później
- Cały czas mnie spławiasz - krzyczy - dlaczego mi to robisz, zachowujesz si wobec jak suka, dlaczego? Jeszcze wczoraj mówiłaś że się we mnie zakochałaś!!
- Co? - patrze na niego z niedowierzaniem
- Nieważnie - wychodzi i trzaska drzwiami
Wzrok wszystkich pada na mnie a ja nie wiem co mam zrobić. Powiedziałam mu że się w nim zakochałam? Kiedy? I dlaczego mi tego nie powiedział. Wiedziałam że powiedziałam coś głupiego. Idiotka.
- Kyle, może jutro cię oprowadzę - spojrzałam na bruneta - nie mam dzisiaj siły
- Jasne nie ma sprawy - uśmiechnął się - może posprzątajmy tu co? Jest niezły syf.
Podczas sprzątania o dziwo trochę odżyliśmy. Włączyliśmy muzykę, a sprzątanie szło nam szybko. Martwi mnie jedyne to że Justina nie ma i niewiadome gdzie jest. Wiem nie jest dzieckiem ale wyszedł stąd taki wściekły, że mógł zrobić coś głupiego. Gdy już skończyliśmy ruszyłam z Amy na górę, tylko ona nie odezwała się ani słowem. Muszę z nią porozmawiać. Wchodzimy do pokoju i siadamy na łóżku.
- Co się dzieje skarbie? - spojrzałam prosto w jej wystraszone oczy
- Nic... - była bliska płaczu - powiedz mi przez... - przerwał mi huk drzwi w których stanął Justin
- Amy wypad - powiedział głośno
- Nie Justin ty wypad właśnie rozmawiamy
- Nie słyszałaś wypierdalaj - zignorował mnie i wrzasnął
Wystraszona Amy wybiegła z pokoju, gdy nasze oczy się spotkały widziałam że jest równie zaskoczona jak ja. Justin zamknął drzwi i podszedł do mnie.
- Co ty odpierdalasz Justin, zwariowałeś? - uniosłam się  - nie możesz tu przychodzić i krzyczeć na wszystkich co ci odjebało?
- Zamknij się - złapał mnie za nadgarstki, a ja syknęłam z bólu - nie chciałaś porozmawiać to zrobimy to na moich warunkach
Justin przyparł mnie mocno do ściany. Auć moje plecy. Spojrzałam na jego twarz. Jego oczy były okrągłe i puste. Co się z nim dzieje?
- Dlaczego mnie tak traktujesz - sunął nosem po mojej szyi - hmm dlaczego?
- Proszę Justin daj mi spokój - byłam bliska płaczu. Mocno ściskał moje nadgarstki, a plecy znowu bolały niemiłosiernie
- Odpowiedz - krzyknął mi prosto w twarz - do każdego chłopaka jesteś otwarta w tym domu a co ze mną.? Co każdemu już dałaś? Wiesz ja też czekam na swoją kolej.
Zaczął sunąć dłonią w górę mojego uda. Chciałam krzyczeć ale nie potrafiłam. W gardle urosła mi gula, która uniemożliwiała mi krzyki.
- Justin proszę krzywdzisz mnie - szeptałam
- Ciii zobaczysz że ci się spodoba 
- Co się tu odpierdala - usłyszałam krzyk - Justin co ty robisz, pojebało cię, puść ją.
- Nie mieszaj się - warknął i nieco poluźnił uścisk na moich nadgarstkach - wypierdalaj stąd jestem zajęty
Kyle podszedł do Justin i siłą go ode mnie odciągnął. Opadłam bezwładnie na podłogę i zaczęłam głęboko oddychać. Do pokoju wpadł jeszcze Mike i razem z Kylem wyciągnęli go siłą z mojego pokoju. Z korytarza było jeszcze słychać jego krzyki, wrzaski i dźwięk tłuczonego szkła. Co się z nim dzieje? Do pokoju wpadły dziewczyny i jak tylko zobaczyły mnie podbiegły do mnie i mocno przytuliły.
- Co się z nim stało? - odwróciłam się do Kate w końcu to jego najlepsza przyjaciółka
- Oh mała to jeszcze nic - powiedziała i mocniej mnie przytuliła. Jak to nic on mnie prawie zgwałcił, do czego on jest jeszcze zdolny?



Bum koniec tego dobrego ;) Justin? :O Co ty robisz? Powoli ukazuję się jego zwierzęca natura xd Do następnego <3
Komentujesz = motywujesz

środa, 16 marca 2016

Rozdział XIV

Brooke:
- Matko Brooke co tu się stało? - krzyknęła Amy po tym jak spojrzała na ubrania porozrzucane po całym pokoju
- Nie wiem w co się ubrać - westchnęłam. Tak zachowuję się jak typowa dziewczyna ale hej jestem dziewczyną!
- Od tego masz mnie kochanie - uśmiechnęła i pomogła mi się podnieść z podłogi - zobaczmy
W czasie kiedy Amy przeglądała moje ubrania dokładnie jej się przyjrzałam. Ona ma idealne życie. Dużą szczęśliwą rodzinę, wspaniałego chłopaka, wierzcie mi Mike jest cudowny a w dodatku jest prześliczna. Średniej długości czarne włosy, duże ciemnie oczy i dziecięcą niewinną twarz, dziwne że Mike jeszcze nie oszalał przez natłok chłopaków którzy się obok niej kręcą.
- Znalazłam - Amy wyrwała mnie z moich myśli - będziesz wyglądać mega seksownie - rzuciła we mnie ciemno czerwoną sukienką. Spojrzałam na nią i zamknęłam oczy.
- To ulubiona sukienka Dana - mój głos się załamał
- Shh skarbie, znajdziemy inną - wstała i znów zabrała się za szukanie kreacji dla mnie - a może ta?
Amy pokazała mi śliczną ciemnoniebieską sukienkę z wycięciami. Jeszcze nigdzie jej nie założyłam.
- Śliczna - uśmiechnęłam się smutno
- Hej nie zadręczaj się tym dzisiaj się bawimy nie smucimy - podeszła do mnie z uśmiechem - może kogoś poznasz, nie zadręczaj się, daj przeszłości odejść, dobra, dobra ogarniaj się ja też idę bo znalazłam idealną sukienkę i nie mogę się doczekać żeby pokazać się w niej Mike'owi on zresztą też nie może się doczekać - puściła mi oczko i wyszła
Zaczęłam się ogarniać. Skoczyłam szybko pod prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż. Już chciałam zakładać sukienkę ale usłyszałam dzwonek sygnalizujący że dostałam wiadomość. Wzięłam telefon do ręki i weszłam w wiadomości.
Od nieznany
Amy cię nie rozumie skarbie jak masz zapomnieć
o przeszłości skoro jest ona częścią teraźniejszości.
Hej na pewno ci zimno zakładaj sukienkę chcę cię 
w niej zobaczyć. Szkoda że nie założyłaś mojej ulubionej

Moje oczy szeroko się otworzyły, a telefon upadł na ziemię. Zaczęłam się gorączkowo oglądać dookoła. On mnie obserwuje? Miałam tak długo spokój i znowu się zaczyna. Skapnęłam się że jestem dalej w samej bieliźnie. Podeszłam do okna i dla pewności zasłoniłam wszystkie zasłony.

Od nieznany
Aw popsułaś całą zabawę skarbie

A jednak. Wyjrzałam przez okno ale zauważyłam tylko odjeżdżającego czarnego vana. Przełknęłam głośno ślinę. Cholera znów się zaczyna.
- Brooke jesteś gotowa? - usłyszałam zza drzwi głos Amy
- Chwila
Założyłam na siebie sukienkę i poprawiłam włosy. Spojrzałam na siebie w lustrz. Wyglądałam nieźle. Ahhh Brooke zapomnij, żyj dalej nie ma co się przejmować.
Do pokoju weszła Amy miała na sobie śliczną krótką, czarną sukienkę z dużym wcięciem na plecach.
Mówiłam że jest piękna? Popadam w kompleksy..
- Wow Brooke wyglądasz zjawiskowo - podeszła do mnie - no na pewno wyrwiesz jakąś dupę, jeśli Justin w ogóle odstąpi cię na krok
Podniosłam znacząco brew pokazując że nie wiem o co jej chodzi. Justin jest wolny, tak samo jak ja możemy robić co nam się podoba, zresztą słyszałam że przyjdzie Mandy więc będzie miło. W dodatku mam dzisiaj poznać ludzi z którymi będę mieszkać co mnie cieszy bo wśród nich będzie dziewczyna.
- Nieważne chodźmy
- Tak zabawmy się - krzyknęła radośnie
- Ja się będę bawić ty masz Mike'a do pilnowania - wystawiłam jej język
- Wiesz jak ostudzić zapał - westchnęła 
Wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się do salonu. Każdy był już gotowy. Chłopcy odpicowani, każdy z nich jest strasznie przystojny. Ale Justin najbardziej. Cicho
W sumie faktycznie wyglądał idealnie. Włosy idealnie postawione do góry. Spodnie zwiały mu nisko odsłaniając jego seksowny tyłek, dopasowaną białą koszulkę i dżinsową kurtkę. Matko piękny.
Wzrok każdego spoczął na nas. Chłopcy uchylili usta w szoku. Mike podszedł do Amy i mocno ją przytulił.
- Moja piękna dziewczyna - powiedział i pocałował w czoło - i moja cudowna kuzyneczka - posłał mi swój cudny uśmiech
- Cholera Brooke wyglądasz gorąca - Chris podszedł do mnie - gdybyś nie była moją najlepszą przyjaciółką, z chęcią bym cię zaliczył
- W twoich snach Chrisiaczku - poczochrałam mu włosy na co chłopak zrobił naburmuszoną minę. No jak go nie lubić.
- Hej Brooke - podszedł do mnie Chaz. Kurde kolejny przystojniak w domu.
- Hej Chaz. Kurcze nieźle się odstawiłeś - posłałam mu uśmiech
- Ale nie robię takiego wrażenia jak ty - uśmiechnął się uroczo
- Zbieramy się? - wow Justin się w końcu odezwał
- Tak zabawmy się - krzyknął Chris - coś czuję że dzisiaj porucham - wyszczerzył się
Wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy się w dwa samochody bo będziemy wracać większą grupą. Ja wybrałem się z Chrisem i Chazem a Amy, Mike i Justin pojechali drugim. Justin w ogóle się do mnie nie odezwał. Wiem że czeka mnie z nim rozmowa i wiem że nie będzie ona przyjemna...

Justin:
Wysiedliśmy z samochodów i zmierzaliśmy do klubu. Przede mną szła Brooke która zawzięcie tłumaczyła Chrisowi żeby nie zrobił jakieś dziewczynie dziecka. Czy wspominałem że wygląda przepięknie. Sukienka idealnie opina jej smukłe, wysportowane ciało, a szpilki uwydatniają jej długie seksowne nogi. Kurwa! Czemu ona wygląda zawsze tak idealnie? Nie wiem co mam zrobić w jednym momencie się całujemy w drugim nie odzywamy do siebie. To popieprzone ale nie umiem bez niej wytrzymać jest jak pieprzony magnez. Widzę jak bardzo przyjaźni się z Chrisem ale jakoś mi to nie przeszkadza bo to Chris, Chazem też się nie przejmuje bo przyjechała jego dziewczyna więc zostawi ją w spokoju. Japierdole brzmię jak zazdrosny chłopak. Gdy tylko wchodzimy do klubu wzrok skierowany jest na Brooke. Patrzą na nią jak na kawałek mięsa. Podchodzę do niej i posyłam chłopakom groźne spojrzenia. Nie ma patrzenia znajdźcie sobie własną.
Wchodzimy do sekcji VIP i odrazu odszukuję wzrokiem znajomych wzrokiem. Odwracają się w nasza stronę i posyłają nam uśmiechy. O tak zdecydowanie się za nimi stęskniłem.
- Justinnn - krzyczy Adam
- Adam! - podchodzę do niego i przytulam po bratersku - trochę czasu minęło
Nagle czuję jak ktoś czuję jak ktoś rzuca mi się za szyję. Doskonale wiem kto to najlepsza przyjaciółka na świecie.Kate jest cudowna i piękna. Nawet był ją zaliczył ale są trzy ale.
Jeden nie zrobiłbym tego bo Brooke jest obok mnie. Numer dwa to moja najlepsza przyjaciółka. I trzy to dziewczyna Chaza. Widzę jak podchodzi do niego i mocno całuje.
- Justin co to za piękność - podchodzi do mnie Ben i wykazuje na Brooke
- Jestem Brooke - uśmiecha się do niego uwodzicielsko. Auć!
- Ben - bierze jej rękę i całuje - jesteś dziewczyną Justina?
- Nie? - widać że lekko się speszyła - jesteśmy znajomymi
Znajomymi? Serio? Tylko tyle?
- To dobrze - uśmiecha się do niej i bierze za rękę w stronę loży
- Oj masz przesrane stary - mówi Chris i klepie mnie krzepiąco po ramieniu, a aja wywracam oczami
Podchodzę do stolika i widzę że już sporo wypili. Patrzę na Brooke która rozmawia z Benem i się śmieje. Ma uroczy śmiech. Ben opowiada jej historie swojego życia a Brooke go uważnie słucha. O nie kolejny który się napatoczył Boże Justin odstaw zazdrość na bok to twój przyjaciel.
- Justin - słyszę pisk i odwracam się w stronę jego właściciela.
Mandy biegnie prosto na mnie i mocno się we mnie wtula. Przyciąga mnie do siebie tak mocno że nie zmieściłaby się między nami nawet kartka papieru.
- Tęskniłam czemu nie zadzwoniłeś?
- Nie miałem czasu wiesz praca - posłałam jej sztuczny uśmiech
- Rozumiem ale teraz jesteś wolny prawda? Mogę się dołączyć? - zapytała
- Jasne mała - krzyknął Adam. Dzięki stary.
Usiadłem obok Brooke ale między nas wepchnęła się Mandy. Proszę zabierzcie ją.
Rozmawialiśmy dużo i śmialiśmy się głośno. Nawet Brooke się do mnie odzywała. Było wspaniale ale coś a raczej ktoś nam przeszkadza. Mandy...
Czuję jak całuje mnie po szyi i jeździ dłonią pod moją koszulką.
- Mam na ciebie ochotę Justin - mruknęła mi do ucha - jestem bardzo mokra
Okey jestem facetem i lubię jak dziewczyna jest napalona ale teraz budzi to we mnie obrzydzenie.
- Nie teraz Mandy
- Proszę Justin - jęknęła mi do ucha i pociągnęła za rękę - niedługo wrócimy - zwróciła się do grupy i pociągnęła mnie przed siebie
Zdążyłem jeszcze uchwycić zaskoczone i jednocześnie zranione spojrzenie Brooke. Widzę jeszcze tylko jak Ben obejmuje ją ramieniem a potem tracę ich z pola widzenia. O nie muszę tam wrócić!
Mandy siła wpycha mnie do łazienki i ciągnie do kabiny. Odrazu rozbiera się i chwyta za moją koszulkę.
- Co ty robisz?
- Potrzebuje cię Justin
- Mandy nie chce
- Czemu? Przez tą sukę?
- Co?
- Widzę jak na nią patrzysz. Na mnie nigdy tak nie spojrzałeś ani razu! Nie widzisz że się staram? Że zależy mi na tobie?
- Mandy ja nie czuję tego samego.
- To może zawrzyjmy układ. Seks bez uczuć co ty na to? - mruknęła ściągając moją koszulkę
- Ty oszalałaś już do końca! Słyszysz siebie proponujesz mi swoje ciało ! Co z tobą nie tak ? - wydzieram się i wychodzę z kabiny
- Jakoś nigdy wcześniej ci to nie przeszkadzało! - wychodzi z kabiny już ubrana - lubiłeś się ze mną pieprzyć co się zmieniło?
- Wszystko
- Nie to przez nią. Suka poprzewracała ci w głowie!
- Nie mów tak o niej - warknąłem
- Dlaczego co mi zrobisz nie uderzysz mnie - parsknęła śmiechem - co się z tobą stało zawsze byłeś zimny i bezwzględny ale odkąd ona się pojawiła stałeś się słaby
- Zamknij się - krzyknąłem i przyparłem ją do ściany - nie chce cię widzieć
Puściłem ją i wyszedłem z łazienki. Suka. Niczego nie wie a się miesza. Kurwa podchodzę do stolika ale nikogo przy nim nie ma patrzę na parkiet i widzę jak wszyscy dobrze się bawią. Spoglądam na Brooke która jest kompletnie schlana zresztą jak wszyscy. Ile mnie nie było? Tańczy z Benem. Odwraca się do niego plecami, a on ją przyciąga do siebie, ociera się o niego seksownie. Przygryzam wargę, to o mnie powinna się ocierać się tym seksownym tyłkiem. Widzę jak ręka Bena sunie wysoko po jej nodze. O nie kolego nie tym razem. Podchodzę do nich i odciągam Bena od Brooke jednak ten jest tak schlany że nie wie co się dzieje.
- Cześć Justinnn - krzyczy głośno i kładzie ręce na moim torsie - tęskniłam
- Brooke wychodzimy jesteś kompletnie pijana
- Nie skarbie dzisiaj się bawimy - odwraca się i delikatnie się mnie ociera. Przełykam głośno ślinę.
- Nie wychodzimy - mówię jednak dziewczyna mnie nie słucha i wchodzi w tłum tańczących ludzi a ja wchodzę za nią. Zgubiłem ją. Odwracam się widzę jak Brooke wchodzi na podest i zaczyna tańczyć na rurze. Kurwa jest coś czego one nie umie? Patrzę na nią jak zaczarowany. Jej ruchy są wolne i zmysłowe. Wybudzam się z trasu gdy widzę żę jakiś gościu wchodzi na scenę i podchodzi do Brooke. Szybko przedzieram się przez tłum i podchodzę do nich.
- Jesteś strasznie seksowna, mam na ciebie ochotę - słyszę i patrzę jak przyciąga ją do siebie.
Chrząkam głośno a mężczyzna się odwraca.
- Tak? Jestem trochę zajęty - mówi a moja pięść ląduje na jego twarzy - kurwa o co ci chodzi?
- Nie tykaj mojej dziewczyny - krzyczę
- Kim ty jesteś żeby mówić mi co mam robić
- Mówi ci coś nazwisko Bieber - mina chłopaka odrazu się zmienia na jego twarz wstępuje strach
- Przepraszam nie wiedziałem że to twoja dupa
- Spierdalaj - chłopak powoli się podnosi - szybciej nie mam całego pierdolonego dnia
- Brooke idziemy - nie czekam nawet jak coś powie tyko przerzucam ją sobie przez ramię
Sadzam ją na miejscu pasażera, a sam siadam za kierownicą. Jedziemy spokojnie. Brooke cały czas chichocze nie wiem nawet z czego, ale to urocze. Nawet pijana jest urocza, staję na czerwonym świetle i patrze na nią. Widzę że cały czas mi się przygląda. Nie zdążam nawet ogarnąć co się dzieje gdy Brooke siada na mnie okrakiem.
- Brooke co ty rob... - nie kończę bo przywiera do moich ust jednak nie oddaje pocałunku. Jest pijana nie chcę żeby żałowała
- Co się dzieje kochanie - marszczy czoło - nie chcesz mnie pocałować?
- Jasne że chcę, cholernie, ale jesteś pijana
- Daj spokój nie jestem
- Tak jesteś, odpuść
Brooke daje za wygraną i siada naburmuszona za swoim miejscu.
Dojeżdżamy do domu, Brooke już przysypia, więc wysiadam z auta i biorę ją na ręce
Wchodzę do pokoju i kładę ją na łóżku, jednak ona się podnosi i ściąga swoją sukienkę i buty. Kurwa czemu ona jest taka piękna. Brooke pociąga mnie za rękę, a ja ląduje na łóżku.
- Rozbierz się pewnie ci nie wygonie - patrze na nią zdezorientowany - nie zrobisz tego? Dobra ja to zrobię
Brooke ściąga moją koszulkę. Czuję na sobie jest delikatne dłonie. Czuję przyjemnie dreszcze. Jej dotyk jest taki kojący. Dociera do moich spodni i jednym sprawnym ruchem je ze mnie ściąga.
- Odrazu lepiej
Kładę się obok niej ale zachowuję pewną odległość nic na siłę. Ale z cienie cipa Justin obok ciebie leży dziewczyna w bieliźnie i nic z tym nie robisz. Brooke przytula się do mojej klatki piersiowej co mnie miło zaskakuje. Zaczyna rysować wzorki na moim torcie. Mmm ale przyjemnie
- Wiesz co ci powiem Justin - milczę czekając na to co zaraz powie - zakochałam się w tobie, nawet nie wiesz jak bardzo, w sumie zacząłeś mi się podobać jak tylko cię zobaczyłam.
Moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Nie wyobrażaj sobie za dużo przecież jest pijana, ale to co wyszło z jej ust tak cudownie zabrzmiało. Wiesz pijany człowiek prawdę ci powie prawda?
- Ale ciii Justin nic nie wiesz - uśmiecha się i mocniej się we mnie wtula. Naprawdę musimy pogadać...



Cześć i czołem. Ale idę z tymi rozdziałami normalnie sama siebie zaskakuje xd Brooke pijana i powiedziała Justinowi co czuje tylko szkoda że nawalona w trzy dupy xd A jak wam się podobały pierwsze koncerty na trasie Purpose? Do następnego <3
Komentujesz = motywujesz

wtorek, 15 marca 2016

Info

Informacja
Mam dla was krótką informację a więc rozdziały będą pojawiały się w środy i soboty przynajmniej będę się starać żeby tak było, chyba że będzie mi brakowało chęci lub motywacji, bo czasami jest ciężko ale staram się i kocham was i dziękuje za wszystkie wyświetlenia <33



sobota, 12 marca 2016

Rozdział XIII

Brooke:
Budzę się rano i czuję jak coś a raczej ktoś obejmuje mnie w talii. Odwracam głowę i widzę przed sobą śpiącego Justina. Ma uchylone usta i cicho pochrapuje jaki on jest... Czekaj czekaj leżę w łóżku z Justinem. Nie nie nie. Nic się nie wydarzyło prawda? Jasne że się wydarzyło głupia. Dlaczego to zrobiłam, ale nie mogłam się oprzeć jego usta , to jak mnie trzymał i obejmował.Trochę się wydarzyło ale my chyba nie... Patrzę pod kołdrę. Ufff jestem ubrana, do niczego nie doszło, przynajmniej taką mam nadzieję. Nie chce go stracić tak jak straciłam Ryana do tego momentu nie mogę ufać ludziom. Czas żeby wróciła stara Brooke. Próbuję wyswobodzić się z uścisku Justina ale trzyma mnie stanowczo. W końcu udaje mi się wstać. Wchodzę szybko do łazienki i spoglądam w lustro. Co ty robisz Brooke? Zero uczuć. Nie pozwól aby historia się powtórzyła. Rozbieram się szybko i wskakuję pod prysznic. Mam nadzieję że szum wody go nie obudzi. Po szybkim prysznicu wycieram się i wychodzę w ręczniku do pokoju. Justin jeszcze smacznie śpi a ja nie mam zamiaru go budzić, nie chcę mu spojrzeć w oczy. Nie potrafiłabym. Wchodzę do garderoby i wybieram ubrania. Wybieram czarne spodnie z wysokim stanem i czarny crop top. Tak wiem szał kolorów. Wiążę włosy w wysokiego kucyka i wychodzę. Schodzę na dół i widzę Amy, Mike'a i Chris'a w kuchni. Uśmiecham się do nich, podchodzę do lodówki i wyjmuję jogurt. Siadam na przeciwko nich, ale nikt się nie odzywa.
- Co jest? - unoszę brew
- Nie widziałaś Justina? - pyta Mike - mamy dzisiaj spotkanie, a on nie odbiera moich telefonów i nie wiem co się dzieje
- Wyluzuj stary to przecież nie dziecko - prycha Chris - znając Justina to pewnie pieprzył jakąś dziwkę  całą noc( ekhm dzięki Chris) i odsypia gdzieś w hotelu.
- Możliwe ale wie że mamy spotkanie - marudzi Mike - chodź Amy zawiozę cię do domu
Gdy tylko Mike i Amy wyszli Chris odwrócił się w moją stronę.
- Czego? - zakładam ręce na piersi
- Nic, nic tylko się zastanawia gdzie jest nasz kochany Justin
- Nie wiem sam powiedziałeś że pewnie jest w jakimś hotelu
- Nie wiesz? - uniósł brew - może powinienem go iść obudzić i spytać się czy naprawdę nic nie wiesz
- Skąd ty...
- Nie umiałem go znaleźć i poszedłem do twojego pokoju i co zastałam? Wan tak słodko wyglądających
- Do niczego nie doszło - warknęłam na co Chris spojrzał na mnie zaskoczony
- Jak to Justin z dziewczyną w łóżku i do niczego nie doszło? - podszedł bliżej - myślałem że jednak on ci się podoba tu mu też o co chodzi przecież hej jesteś Brooke chłopcy szaleją na twoim punkcie.
- Nie jestem tą samą dziewczyną - szepnęłam - nie chce o tym rozmawiać
- Przecież jestem twoim przyjacielem - złapał mnie za ramiona - ile już się znamy hmmm? Czy chodzi o to co mam na myśli?
I wtedy był koniec rozpłakałam się jak małe dziecko.
- Cii nie płacz mała - przytulił mnie
- Jestem naiwna i głupia
- Nie jesteś po prostu masz zły gust jeśli chodzi o chłopaków - zaśmiał się lekko i mocniej w siebie wtulił - ale mogę cie zapewnić że Justin to nie Ryan albo Dan
Na dźwięk jego imienia momentalnie się spięłam. Nie chcę słyszeć go już nigdy więcej ale on był najlepszym i najgorszym co mnie spotkało. Ale teraz wraz z upływam czasu chce o wszystkim zapomnieć
- Nie chcę znów cierpieć, fakt lubię go ale spójrz na niego, on ma wszystko, jest przystojny i uroczy to pewne że prędzej czy później będę cierpieć. Z resztą chce żeby był blisko jako mój przyjaciel, a wiem że jeśli coś się wydarzy nawet na przyjaźń nie mam co liczyć.
- Nie prawda skarbie on cię uwielbia - potarł moje plecy żeby dodać mi otuchy - widzę to w jego oczach
- Nie chcę cierpieć, i nie chcę żeby ktokolwiek przeze mnie cierpiał, nie poraz drugi
- Nikt nie będzie obiecuje - wtulam się w niego jak w pluszowego misia,
Drzwi kuchni się otwierają a do kuchni wchodzi Justin w samych bokserkach. Kurwa czemu on musi być taki przystojny.? Czemu nie może być brzydki i śmierdzieć. Patrzy na nas zdezorientowany, a ja zapominam że cały czas jestem wtulona w Chrisa. Odsuwam się delikatnie od niego i podchodzę do lodówki.
- Cześć stary jak się spało - Chris przybija piątkę z Justinem
- Dobrze do pewnego momentu - postanawiam puścić tą uwagę mimo uszu
- Wiesz że Mike cię szuka, macie dzisiaj spotkanie, myśli że śpisz gdzieś w hotelu z jakąś laską i lepiej niech dalej tak myśli - mówi Chris
Justin patrz na Chrisa jak na debila, i odwraca się w moją stronę. Siedzę na krzesełku barowym jedząc jabłko i nie zwracając na nich uwagi. Podnoszę wzrok i napotykam jego piękne brązowe oczy. Widzę w nich trochę złości i zranienia? Chrząkam cicho i podnoszę się z krzesełka.
- Chcecie kawy? - pytam
- Jasne- odpowiadają równo, przez co spoglądają na siebie złowrogo. Po chwili na ich ustach jak i na moich pojawia się uśmiech. Nie Brooke Justin to nie Ryan i tym bardziej nie Dan. Do kuchni wchodzi Mike, widać że jest zaskoczony widząc Justina.
- Gdzieś ty był, mamy dzisiaj spotkanie wiesz o tym - mówi, widać że jest zdenerwowany
- Wyluzuj, spałem na mieście - Justin uniósł ręce w geście obronnym.
- Tak myślałem - westchnął - kiedy oduczysz się spania z przypadkowymi laskami, znajdź sobie dziewczynę
- Hej nie jesteś moim ojcem - uniósł się lekko Justin - nie możesz mi mówić mi co mam robić a czego nie, nie jestem dzieckiem
- Wiem ale się tak zachowujesz
- O co ci chodzi?
- Nieważne ubierajcie się wszyscy niedługo mamy spotkanie w sprawie The Demons
Wszyscy posłusznie wyszliśmy z kuchni. Gdy zmierzałam do swojego pokoju ktoś pociągną mnie za rękę i wciągnął mnie do sąsiedniego pokoju
- Dlaczego się tak zachowujesz? - no tak Justin
- Jak? - odparłam obojętnie
- Tak - machnął ręką pokazując o co mu chodzi - co się stało?
- Nic się nie stało
- Dlaczego rano wyszłaś z pokoju?
- Bo byłam głodna? - odparłam pytająco
- Czyli nie dlatego że ja tam byłem? - spytał, a ja zamknęłam oczy - czyli jednak
- Daj spokój chce stąd wyjść - wyminęłam go i chwyciłam z klamkę. Niech to szlag zamknięte - gdzie jest klucz?
- Chcesz wiedzieć - jego głos brzmiał inaczej tak głęboko - pomyśl gdzie może być - ppodszwegł do mnie, złapał mnie za rękę i nakierował na swoje bokserki. To chyba jakiś żart?! - już wiesz gdzie?
- Wyjmij go - powiedziałam, po chwili zrozumiałam jak głupio to zabrzmiało
- Sama to zrób
- Nie mam ochoty na zabawę
- No weź chcę rozluźnić atmosferę
- Jakoś ci nie wychodzi
- Dobra sory, ale pogadajmy
-Nie mam ochoty Justin
- Proszę porozmawiaj ze mną - czy on mnie błaga?
- Justin...
- Proszę jedna rozmowa
-Jesteście gotowi? - krzyknął Mike z dołu oho jest wkurwiony
- Wyluzuj daj nam chwilę - krzyknął Justin i spojrzał na mnie. Westchnął głęboko, odwrócił się i wyjął klucz.
- Pogadamy później - pochylił się tak że prawie stykaliśmy się ustami - to obietnica a ja zawsze ich dotrzymuje
Otworzył mi drzwi a ja wyszłam jak poparzona. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o ścianę. Co się ze mną dzieję? Stara Brooke kazałaby mu poprostu spierdalać. Ale ja nie mogę chcę go blisko siebie. Coś tak mnie do niego ciągnie, a ja nie mogę się temu oprzeć. Szlag by to trafił. Potrzebuję się wyluzować. Tak impreza to jest to. Upić się i zapomnieć

Po skończonym spotkaniu wróciliśmy do domu. Wszyscy zalegli na kanapie.
- To było męczące - westchnęłam
- Taka praca złotko - powiedział zadziornie Chris za co oberwał ode mnie w ramię - bijesz jak baba
- Cóż może dlatego że nią jestem ale ty?
- Osz ty - Chris rzucił się na mnie
- Hej dzieci spokojnie - powiedział z uśmiechem Mike - musimy wyluzować co powiecie na imprezę?
Impreza to jest to czego potrzebuję. Chris pomaga mi wstać z podłogi. Odrazu wychwytuje na sobie wzrok Justina. Ma przymrużone oczy i zaciśniętą szczękę. Oho coś wydaje mi się że nasza rozmowa będzie trudna.
- Dobra ale dajcie mi czas muszę się przygotować - udałam że panikuje
- Leć mała zachwyć nas - Chris klapnął mnie w tyłek za co dostał delikatnie z liścia. Uwielbiam go jest wspaniałym kumplem zakręconym, zabawnym i strasznie dziecinnym ale za to go uwielbiam bo mogę z nim robić wszystkie dziecinne rzeczy. Znamy się tak długo.
- Przecież ja zawszę wyglądam olśniewająco
- Oczywiście
Posłałam im jeszcze uśmiech i wyszłam. Czas na imprezkę... 



Nudy ale spoko, spoko w następnym będzie imprezka i będzie ciekawiej, przynajmniej taką mam nadzieję :D Może się coś wydarzy, a może nie xd
Cały rozdział z perspektywy Brooke, czemu ona się tak boi co? Żegnam do zobaczonka w następnym rozdziale <3

                                                        komentarz = motywacja

środa, 9 marca 2016

Purpose World Tour

Dzisiaj Justin zaczyna swoją trasę koncertową!!! Nie wiem jak wy ale ja nie mogę już się doczekać 11 listopada, to będzie prawdopodobnie najlepszy dzień w moim życiu xd bo przecieżGolden Circle nie jest aż tak daleko od sceny *0* chce w końcu poczuć tą wspaniałą atmosferę ♥♥ Jejku już nie mogę się doczekać aagxbxbxj ♡♡





wtorek, 8 marca 2016

Rozdział XII

Justin:
- Nie jestem tu na plotkach mów czego chcesz- warknąłem
- Spokojnie powoli. Chcesz się czegoś napić? - serio? - doprowadza mnie do szału tym spokojem
- Nie przejdź do rzeczy - oparłem się o fotel - chociaż nie nic nie mów wiem czego chcesz ale i tak ci nic nie powiem
- Jesteś pewny bo wiesz raz już złapaliśmy Brooke drugi raz nie będzie trudniej
- Nawet jej nie tkniesz
- Kiedy stałeś się taki ckliwy Justin zresztą wiesz że Brooke umie się bronić - zaśmiał się blado - miała rację gdybym jej nie związał dawno leżałbym na podłodze ma dziewczyna charakterek
Momentalnie się spiąłem.
- Pewnie jest dobra w łóżku co Justin? Dlatego tak ciągle koło niej latasz chociaż nie dziwię ci się Brooke potrafi zachwycić, jest piękna ma boskie ciało...- nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego z pięściami
- Jeszcze raz.. - odsunąłem się od niego
- Dobra wyluzuj mówię co myślę, nie wiedziałem że ci tak na niej zależy - usiadł wygodnie na kanapie - Too powiesz mi coś?
- Nic ci nie powiem. Z resztą jak chcesz to sam go znajdź i z nim pogadaj ja się nie mieszam, wykonam swoją robotę i znikam...
- Spłacasz dług. Ach nikt nie może być u niego zadłużony - westchnął
- Wiesz co spotkało Will'a
- DLATEGO MUSZĘ GO ZNALEŹĆ - podszedł do mnie szybko - A TY MI POWIESZ GDZIE ON JEST
- Nic ci nie powiem - poczułem coś na mojej szyi
- Jesteś pewny?
Kurwa jest naprawdę zdesperowany rozumiem go ale nic mu nie powiem bo zginę choć i tak prędzej czy później część mnie umrze a dokładnie serce...
- Nic - zaśmiałem się bez humoru - jak mnie zabijesz to już tym bardziej się niczego nie dowiesz
I dostałem w szczękę . Jeśli  myśli że mnie to przekona to się myli. Oddałem tym samym. Krew sączyła się z jego nosa
- Zabierzcie go...

4 dni później

Nadal siedzę w tym pieprzonym pokoju. Czemu jeszcze nikt nie ruszył dupy że mnie stąd wydostać.
Dałbym radę sam ale a) jestem poobijany jak cholera choć to jest moim najmniejszym problemem
b) Eric zwiększył bezpieczeństwo i zamiast kilku ludzi jest ich tu o wiele więcej
Codziennie przychodzą do mnie i próbują wyciągnąć ode mnie informacje ale ja milczę ja grób co ich wkurwia i za to obrywam a że mam na rękach i nogach łańcuchy to wiecie trochę trudno mi sie bronić. Do pomieszczenia wchodzi Eric.
- Słuchaj naprawdę kończy mi się czas mów albo cię zabiję
- To zabij bo i tak ci nic nie powiem - Eric przystawił mi lufę do skroni
- Pozdrów swoją siostrzyczkę ode mnie jak już tam będziesz - uśmiechnął się chytrze - o i nie martw sę ta twoja Brooke niedługo do niebie dołączy a gdy ... - i upadł
Zaa moich pleców pojawił się Chris. Uśmiechnął się do mnie i rozkuł. Zauważyłem że Eric wstaje i sięga po swoją broń. Kuśtykam do niego i przybijam do ściany
- I co rolę się odwróciły - popatrzyłem mu w oczy - i nigdy nie wspominaj o mojej siostrze jasne.
- Co wspomnienia bolą?
- Zamknij się- rzuciłem nim o ziemię i ruszyłem w kierunku wyjścia
- Do zobaczenia wkrótce Justin i pozdrów Brooke
- Ta strzała - wyszedłem
Wychodząc zobaczyłem moich starych przyjaciół. Specjalnie przyjechali żeby mnie wyciągnąć.
Nie wiem czemu ale robi mi się ciepło na sercu że jednak się ktoś mną interesuje... y Justin przestań być cipą. Wyszedłem na zewnątrz i zaczerpnąłem świeżego powietrza. Chris podał mi papierosa którego odrazu odpaliłem. Wolność...
Wsiadłem do samochodu i oparłem głowę o szybę. Ciekawe co u Brooke. Jak się czuje? Ostatnio jak ją widziałem nie wyglądała zbyt dobrze. Skłamałbym mówiąc że nie tęsknie za tą małą osóbką.
Samą swoją obecnością zmieniła moje życie. Bardzo chciałem już ją zobaczyć. Wziąć ją w ramiona. Czemu musiałem zakochać się właśnie w niej. Ale nic na to nie poradzę serce nie sługa. Muszę wymyślić coś żeby ją chronić. Przed kim ją chcesz chronić Justin? Przed sobą? Zamknij się.
Brooke jadę do ciebie...

Brooke:
Umieram... nie wiem czemu ale przez brak Justina nie mam apetytu, nie śpię, nie odzywam się i siedzę cały czas w pokoju. Gdybym nie była tak naiwna do niczego by nie doszło, byłabym bezpieczna Justin byłby bezpieczny. Co noc rozmyślam o tym i wiem że to moja wina, że tam jest. Nawet nie wiem kiedy wybucham płaczem jestem tak głupia. Powinnam się zamknąć, schować uczucia ale nie bo oczywiście musiałam dać się oczarować Ryanowi i jego miłym i słodkim słówkom. Prycham w myślach. Zastanawiam się czemu nie mogę trafić na miłego chłopaka który nie chce mi poderżnąć gardła? Jestem żałosna...
Płaczę już nie wiem ile ale słyszę trzask drzwi wejściowych. Pewnie chłopcy wrócili, mówili mi że mają coś do załatwienia , nie chciałem nawet wiedzieć co nie miałam na to siły. Byłam taka słaba. W niczym nie przypominałam dawnej Brooke twardej i zawziętej teraz płaczę w poduszkę.
Słyszę kroki na schodach i uchylanie moich drzwi.\
- Dajcie mi spokój - szepnęłam a mój głos się załamał, wtuliłam się mocniej w poduszkę aby stłumić szloch
-Brooke.. - odwróciłam się gwałtownie, przed mną stał Justin. Miał poharataną i zsiniaczoną twarz, mimo to nadal był przystojny. Ale wpadałam.
- Justin - nie wiedziałam co mam zrobić, chciało mi się płakać bo to ja spowodowałam że tak wygląda ale cieszyłam się że go widzę. Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do niego. Wtuliłam się w niego mocno i zaczęłam żałośnie szlochać - Jesteś tu - mówiłam do siebie jakbym nie dowierzała
- Przecież obiecałem że się zobaczymy jeszcze maleńka - wtuliłam się jeszcze mocniej i zaczęłam się trząść - ej wszystko jest okej. Hej spójrz na mnie - popatrzyłam mu w oczy
- Nic nie jest ok Justin - wybuchłam - to wszystko moja wina - upadłam na ziemię i schowałam twarz w dłonie
- Hej to moja wina że tam trafiłaś, chcieli informacji a wiedzieli że przyjdę po ciebie
- Dlaczego miałbyś po mnie przyjść?
- Bo w jakiś niezrozumiały sposób mi na tobie zależy maleńka - popatrzył mi w oczy - prędzej czy później i tak by mnie dorwali - podał mi rękę żebym wstała
- Chodź jesteś głodna?
Co prawda nic nie jadłam od kilku dni i mój żołądek domagał się jedzenia ale przez emocję nie mogłam nic przełknąć.
- Tak choć - wyszłam z pokoju
Schodząc po schodach zakręciło mi się w głowie. Przytrzymałam się barierki i zaczęłam głęboko oddychać.
- Ej wszystko ok? - poczułam na plecach dłoń Justina
- Tak chodźmy - wzięłam jeszcze jeden głęboki oddech i ruszyłam do kuchni
Gdy tylko tam weszłam uderzył mnie cudowny zapach
- Jezu co tak pachnie?
- Spaghetti - wyszczerzył się wysoki chłopak którego widzę pierwszy raz - chcesz?
- Tak - odparłam nieśmiało
Chaz bo tak na imię miał ten chłopak podał mi wielki talerz spaghetti a ja odrazu wzięłam się do jedzenia. Do pomieszczenia wszedł Chris i Mike. Jak tylko mnie zobaczyli zrobili wielkie oczy.
- Jezu Brooke ty jesz - powiedział zdziwiony Chris
Spojrzałam niepewnie na Justina który zmarszczył brwi. Nie chce żeby myślał że przez niego straciłam chęć do życia. Popatrzyłam na Chrisa złowrogo, chyba zrozumiał bo odrazu zmienił temat.
- Więc Brooke poznałaś już Chaza? - wskazał na chłopaka opierającego na blat - poznasz jeszcze trójkę chłopaków i jedną dziewczynę zamieszkają z nami. Chwila czy on powiedział dziewczynę Jezu nie będę sama w tym pieprzonym domu.!
- Świetnie - uśmiechnęłam się ciepło - a teraz wybaczcie ale idę wziąć prysznic

Justin:
Po wyjściu Brooke odwróciłem się w stronię chłopaków którzy zawzięcie o czymś gadali. Nie dawały mi spokoju słowa Chrisa. Jak to nie je przecież widziałem. Może się głodzi? Nie Brooke jest piękna i cudowna .
- Em stary.. - spojrzałem na Chrisa - o co chodziło ci z tym żę Brooke nie je
- Ehh nie ona ci powie
- No już mówcie bo się wkurwię - warknąłem Lubię wiedzieć wszystko i mieć nad wszystkim kontrolę.
- No podczas twojej nieobecności Brooke się trochę zmieniła - podrapał się po karku
- W sensie
- No dzisiaj był jej pierwszy posiłek od powrotu, nie śpi słyszę jak nocy szloch, a jak już zaśnie to po chwili budzi się z krzykiem, a dzisiaj pierwszy raz się do nas odezwała
Siedziałem i słuchałem jak osłupiały. Moja Brooke... czy naprawdę tak tak to przeżyła. Może jednak coś do mnie czuje. Uśmiechnąłem się w duchu.
- Muszę z nią pogadać
- Bądź delikatny
- A kiedy nie jestem - mrugnąłem i wyszedłem z kuchni
Wszedłem do pokoju Brooke i usiadłem na jej łóżku. Słyszałem wodę co znaczy że dziewczyna się jeszcze myję. Co mam jej powiedzieć? Skarcić ją? Przecież nie zrobiła nic złego poprostu była... smutna. Na myśl o płaczącej Brooke skręciło mnie w żołądku. Moja mała płakała przeze mnie. Schowałem twarz w dłoniach i zamknąłem oczy. Po minucie usłyszałem trzask drzwi i podniosłem się. Z łazienki wyszła Brooke w majtkach i bluzce. Cholera przyrzekam ona będzie moją śmiercią.
Gdy tylko mnie zobaczyła speszyła się i spuściła głowę. Jest taka słodka.
- Justin co ty... - nie dałem jej dokończyć bo szybko podszedłem do niej i wpiłem się w jej usta.
- Co ty... - nie mogła złapać oddechu
- Cii skarbie nie psuj tej chwili - i znów ją pocałowałem ale zachłanniej
Chrzanić wszystko.


Shit tak bardzo xd Ale no cóż musiałam w końcu to zrobić :D Jeszcze raz dziękuje za 10000 wyświetleń <3

Szablon by Devon