wtorek, 3 maja 2016

Rozdział XXII

Brooke:
- Co? - udawałam głupią - miałam ci coś wynagrodzić?
- Nie pogrywaj ze mną kotku - mruknął mi seksownie do ucha, aż nogi się pode mną ugięły
- Nie wiem o co ci chodzi - uśmiechnęłam się i poszłam pewnym krokiem na górę, a w odpowiedzi otrzymałam tylko głośny jęk, na co zachichotałam
Weszłam do pokoju, wzięłam luźniejsze ubrania i poszłam do łazienki. Prysznic to jest to czego mi trzeba. Rozebrałam się i spojrzałam na swoje ciało, rzeczywiście potrzebuję ćwiczeń, ale co się dziwić jem co popadnie, siedzę przed telewizorem i nic nie robię, dość biorę się za siebie. Kiedy się tak sobie przyglądałam drzwi do łazienki się otwarły. Oczywiście stał w nich Justin z wielkim bananem na twarzy.
- Jak tu wszedłeś? - zapytałam - zamknęłam drzwi na klucz
- O proszę cię skarbie nie takie rzeczy potrafię - wyszczerzył się jeszcze bardziej
- Dobrze a teraz możesz wyjść bo chcę się umyć po siłowni
- A wiesz - zaczął - bardzo dobrze się składa bo ja też chciałem wziąć prysznic, więc wychodzi na to że weźmiemy prysznic razem
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Prysznic razem? Daj spokój Brooke to twój chłopak, nie bądź taką cnotką.
- Dobra jak chcesz - wzruszyłam ramionami, a oczy chłopaka szeroko się otworzyły. Co? To aż takie dziwne?
- Serio? - spojrzał na mnie zaskoczony
- A nie chcesz? - posłałam mu chytry uśmiech, i zaczęłam odpinać swój stanik
- Cholera oczywiście że chcę - wykrzyknął i zaczął rozbierać się w ekspresowym tempie, podczas gdy ja dalej męczyłam się ze stanikiem
- Daj pomogę ci - poczułam jego duże dłonie na moich plecach
Justin bardzo powoli odpinał mi stanik, jakby nie był do tego przekonany, w końcu go odpiął, a ja zrzuciłam go z siebie i odwróciłam się do niego przodem na co wciągnął mocno powietrze
- Kurwa nie wiem czy ten prysznic to dobry pomysł - uśmiechnął się - za bardzo cię pragnę, i boję się że się na ciebie rzucę
- Nie przesadzaj - zarumieniłam się lekko - możesz odpiąć mi wisiorek, nie chcę żeby coś mu się stało
- Nie
- Dlaczego? - zapytałam
- Ponieważ jak pamiętasz nie ściągasz tego wisiora dopóki jesteśmy razem taka jest nasza umowa
- Ale może się zniszczyć
- Nie ściągaj
- Dobrze
- Moja mała - pocałował mnie w czoło - to co bierzemy ten prysznic czy będziemy tak stać?
Oderwałam się od Justina i weszłam pod prysznic. Nastawiłam wodę i po chwili poczułam ukojenie. Ciepła woda rozluźniła moje napięte i zmęczone mięśnie. Poczułam jak Justin obejmuje mnie od tyłu i opiera brodę o moje ramię.
- Jak mi z tobą przyjemnie - wyszeptał mi do ucha - aż mam ochotę na więcej
- Jjustin - zaczęłam się jąkać bo wiedziałam do czego to zmierza
- Cii kochanie wiem, że jest ci się ciężko otworzyć na takiego typu doznanie, ale spokojnie poczekam
- Naprawdę nie męczy cię to?
- Oczywiście że męczy nie uprawiałem seksu już tak długo ale poczekam na ciebie bo wiem że warto, wiem bo wtedy obydwoje będziemy odczuwać przyjemność
- Ale ja chcę dać ci przyjemność - wypaliłam
- Co masz na myśli? - zapytał lekko zdezorientowany
Nic nie odpowiedziałam, tylko przed nim uklękłam. Chłopak zrobił wielkie oczy, i patrzył na mnie z pożądaniem ale z drugiej strony biła od nich troska
- Brooke... - zaczął
- O zamknij się - zaśmiałam się i chwyciłam jego członka, na co Justin wciągnął powietrze
Poruszałam nim szybko i mocno, spojrzałam na Justin. Miał zamknięte oczy i uchylone usta, całkowicie oddał się przyjemności
- Kurwa Brooke - sapał, a ja włożyłam go do ust, na co Justin, wydał z siebie gardłowy jęk
Położył dłonie i dostosowywał swój własny rytm, czyli szybki i mocny, ale ja chciałam się z nim podroczyć i zwolniłam. Moje tempo było mozolne i leniwe, i wiedziałam że Justin się niecierpliwi.
Kurwa... Brooke, nie rób tak - warknął i znów zaczął narzucać szybkie tempo. Wbił się tak mocno że poczułam go na ściankach mojego gardła. Justin wydał siebie głośny jęk a ja poczułam mazistą substancję spływającą i do gardła. Podniosłam się i spojrzałam na Justina. Patrzył na mnie w szoku. Coś zrobiłam źle? Chłopak złapał mnie za biodra i przyciągną mnie do siebie.
- To było kurewsko dobre - mruknął
- Nie przesadzaj
- Mówię serio, robiłaś to już kiedyś?
- Proszę cię, jestem totalnie zielona - zaśmiałam się a chłopak mi zawtórował
- Nie wydaje mi się - uśmiechnął się i sięgnął po szampon - teraz się umyjmy
Po wspólnym prysznicu, wyszliśmy z kabiny i zaczęliśmy wycierać nasze mokre ciała. Już zakładałam moją koszulkę ale, Justin ją wziął i ponownie rzucił ją na podłogę
- Wiesz że muszę ci się odwdzięczyć - szepnął uwodzicielko
- Justin nnie - zaczęłam się jąkać
- Spokojnie nie zrobię nic złego, sama przyjemność - szepnął i pocałował delikatnie
Dziwne uczucie wzbierało się w moim brzuchu, czułam się tak dobrze. Włożyłam dłonie w jego miękkie włosy i pociągnęłam za jego końcówki. Pocałunek był coraz bardziej zachłanny. Justin podniósł mnie i posadził na pralce. Całował mnie zachłannie i z uczuciem. Zjeżdżał coraz niżej, całował moją szyję i lekko ją podgryzał. Oderwał się od niej i spojrzał na nią. Dotknęłam szyi i poczułam nieprzyjemne pieczenie
- Czy ty właśnie zrobiłeś mi malinkę? - zapytałam z uśmiechem
- I to nie jedną - uśmiechnął się zawadiacko
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Faktycznie na szyki miałam kilka fioletowo czerwonych śladów, które nieprzyjemnie piekły, ale mimo to uważałam to za podniecające.
- Ja chyba też muszę cię oznaczyć - zachichotałam
- Później teraz to ja zajmuję się tobą
Justin zaczął całować mój dekolt aż dotarł do piersi. Chwycił jedną w dłoń i zaczął masować. Zamknęłam oczy i oddałam się tej przyjemności. Czułam jego usta na sobie i myślałam że zaraz eksploduję, ale przed moimi oczami zaczęły się pojawiać obrazy

- Proszę przestań - zaczęłam wyrywać się z jego uścisku
- O przestań skarbie lubisz przecież jak cię dotykam - zaczął błądzić rękami po moim ciele a mi już zbierało się na płacz
- Proszę cię Dan przestań - zaczęłam cicho szlochać
- Uciekłaś ode mnie, wiesz że nie powinnaś tego robić, teraz poniesiesz za to konsekwencje, musisz ponieść karę skarbie - poczułam jego dłoń odpinającą moje spodenki
- Przestań, nie chcę tego - znów próbowałam się wyrwać ale na darmo
- Przestań się kurwa wiercić - krzyknął i jednym ruchem zerwał ze mnie spodenki razem z bielizną - teraz zaczniemy zabawę

Otworzyłam oczy i odepchnęłam od siebie Justina. Spojrzał na mnie zdezorientowany a ja zaniosłam się głośnym płaczem. Czemu on musi rujnować moje życie czemu?
- Skarbie co się stało? - odrazu przy mnie znalazł się Justin - zrobiłem coś źle
- Przepraszam ja po prostu... - nie mogłam złożyć sensownego zdania. Czemu cały czas on siedzi w mojej głowie. Chce zapomnieć mam teraz Justin który jest troskliwy i opiekuńczy ale co z tego skoro mam obraz mojego byłego który robi mi krzywdę.
- Nie przepraszaj, nie masz o co - wziął moją twarz w dłonie i pocałował mnie w czoło - co się stało?
- Przepraszam cię,przepraszam - byłam jak w transie, wszystko mnie w jednej chwili przerosło.
Zarwałam się na równe nogi i wybiegłam z łazienki. Wbiegłam do pokoju ubrałam dużo za dużą koszulkę i rzuciłam się na łóżko zanosząc płaczem. Nie chcę płakać. Czy tak będzie cały czas? Jak będę się chciała zbliżyć do Justina, za każdym razem będę widzieć Dana? Mam tego dość. Usłyszałam dźwięk nowej wiadomości. Niezgrabnie sięgnęłam po telefon i weszłam w skrzynkę.


Od: Potwór
Czemu moja maleńka jest smutna? Powiedz mi skarbie, chętnie
ci pomogę. Czy Justin coś zrobił. Nie martw się niedługo znów 
będziemy razem i wszystko będzie jak dawniej. Obiecuję.

- To wszystko przez ciebie dupku - krzyknęłam i rzuciłam telefonem o ścianę. Widziałam już tylko jego kawałki. Pieprzyć to. Czemu on mi nie da spokoju? Nic złego nie zrobiłam, to on mnie skrzywdził? I znów kolejna fala łez wypłynęła z moich oczu. Zakopałam się pod kołdrę i zaczęłam głośno płakać mam dość tego wszystkiego.

Justin:

Jak tylko Brooke wybiegła z łazienki nie wiedziałem co mam zrobić. Biec za nią? Dać jej chwilę? Stwierdziłam że druga opcja będzie lepsza. Dam jej chwilę dla siebie. Nie wiem co się stało. Było tak dobrze. Dzisiaj była taka odważna i pewna siebie, cholernie mnie zaskoczyła. Czułem się tak dobrze. Była taka seksowna a jednocześnie taka niewinna. Potem gdy dotykałem jej ciała nie protestowała, dopiero po chwili zaniosła się płaczem. Przepraszała mnie. Za co? Przetarłem twarz dłońmi. Spokojnie. Ubrałem się w stare ciuchy i zaszedłem na dół z zamiarem zrobienia Brooke gorącej czekolady. Zawsze ją pije kiedy złapie doła. Gdy wszedłem do kuchni wszyscy posłali mi głupkowate uśmiechy. Oho!
- Hej już wróciliście - podrapałem się po karku
- Tak i zdążyliśmy na niezłe show - wyszczerzył się Adam 
- Dajcie spokój - westchnąłem i zabrałem się za robienie napoju
- Łoo stary co jest było tak źle? - zapytał Adam 
- Właśnie było kurwa zajebiście - warknąłem i uderzyłem pięściami o blat 
- To o co chodzi ?- zapytał Ben - gdzie Brooke?
- Jest u siebie w pokoju - westchnąłem ponownie
- Wszystko ok? - tym razem zabrał głos Kyle
- Nie wiem - oparłem się o blat - było zajebiście, ale nagle Brooke zaczęła płakać i uciekła
- Justin... - zaczął Chris - opowiedziała ci już co się kiedyś stało prawda?
Spojrzałem na niego tak jak wszyscy. Nikt nie wiedział o co chodzi.
- Ty wiesz? - zapytałem zdezorientowany
- Oczywiście że wiem, znam Brooke od dziecka, jestem jej najlepszym przyjacielem, więc trudno żebym nie wiedział. Słuchaj Justin, nie naciskaj na nią to było dla niej naprawdę traumatyczne przeżycie. Powiedziała ci o gwałcie ale wierz mi to nie wszystko.
Wszyscy ponownie zrobili wielkie oczy i wstrzymali powietrze. No tak nie codziennie dowiadujesz się że twoja przyjaciółka została zgwałcona.
- Idę z nią porozmawiać - zabrałem kubki z blatu i ruszyłem do pokoju
Wszedłem powoli po schodach i skierowałem się do jej pokoju, zawahałem się lekko ale wszedłem do jej pokoju. Leżała skulona pod kołdrą i cicho szlochała. Na ziemi leżał jej telefon a właściwie to co z niego zostało. Co się stało? Odłożyłem kubek na półkę i  usiadłem na łóżku. Brooke gwałtownie się odwróciła i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
- Kochanie co się stało?
Brooke wykopała się spod kołdry i usiadła prosto. Usiadłem po turecku naprzeciwko niej i wpatrywałem się w nią natarczywie jakbym chciał wyczytać wszystko z jej twarzy
- Przepraszam cię Justin - jej głos nie ponownie załamał. o nie! - nie chciałam żeby tak się stało
- Co się dzieje Brooke? To przez to co działo się w przeszłości? - palnąłem, a Brooke znowu się popłakała - shhh nie płacz nie chciałem - przytuliłem ja mocno
- Nie szkodzi - szepnęła - nie jesteś niczemu winien. Jesteś cudowny, troszczysz się o mnie i nigdy byś mnie nie okłamał. Na jej słowa napiąłem się jak struna. Czuje się tak źle z tym co przed nią ukrywam ale nie mam innego wyjścia.
- Kocham cię - szepnęła, a moje serce zalała fala ciepła
- Ja ciebie też maleńka - powiedziałem szczerze choć wiedziałem że niedługo te słowa nie będą miały takiego samego znaczenia
- Powiesz mi co się stało?
- On mnie dotykał, widziałam znowu ten straszny obraz, tak bardzo go nie nawiedzę za to co mi zrobił, ale nie mogę zapomnieć to zbyt trudne
- Wiem że ci ciężko, nie naciskam na ciebie, wiesz żę poczekam - musnąłem ustami jej nos - bez presji. Zrobiłem ci gorącą czekoladę
- Jejku jak ty mnie znasz - widać że humor już jej się poprawił. Podałem jej kubek, z którego wypiła połowę za jednym tchem
- Robisz najlepszą gorącą czekoladę pod słońcem - wykrzyknęła, na co się zaśmiałem
- Mam propozycję - położyłem się miedzy jej nogami - ty, ja, chłopaki i Kate idziemy do klubu co ty na to?
- Nie mam ochoty dzisiaj wychodzić, ale jak chcesz zabierz chłopaków a ja z Kate zrobimy sobie babski wieczór co ty na to?
- Nie chcę cię zostawiać - zrobiłem minę szczeniaczka
- Daj spokój, nie możemy spędzać ze sobą każdej wolnej chwili, bo się sobą znudzimy
- Nigdy mi się nie znudzisz - mruknąłem
- Oh skończ leć do chłopaków i bawcie się dobrze, i zawołaj do mnie Kate ok?
- Uwielbiam cię - pocałowałem ją namiętnie i wstałem z łóżka. Wyszedłem z pokoju i usłyszałem głośne ''Baw się dobrze''. Jezu ta dziewczyna jest jak anioł. Cieszyłem się z powodu imprezy. Ale nie wiedziałem że to będzie najgorsza impreza w moim życiu.




Ej ej hej :D I jak tam? Tak wiem znów długa przerwa ale kurde weny nie mam. Spoko coś wymyślę xd Następny rozdział i zacznie się drama, wiecie powiążcie fakty niewyżyty Justin ale ciii xd A i co sądzicie o jego nowej fryzurze bo mi się podoba :D nawet bardzo a wam? Kocham <3

Komentujesz = motywujesz
Wciąż zapraszam na wattpada :)
Link :D

sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział XXI

Justin:
Otwarłem swoje zaspane oczy, spojrzałem na okno przez które widać spadające krople deszczu. Ehh pogoda idealnie oddaje mój stan. Odwracam się z zamiarem przytulenia się do Brooke która jest idealnym sposobem na zapomnienie o całym świecie, ale widzę tylko zaścielone miejsce. Zostawiła mnie? Patrzę przez chwilę na puste miejsce ale moją uwagę przyciąga wychodząca z łazienki dziewczyna. Oh moja piękna. Ma na sobie szary luźny sweter, oraz przetarte jeansy. Gdy zauważyła że się obudziłem zatrzymała się na chwilę i popatrzyła na mnie ale po chwili tak jakby się otrząsnęła i kompletnie mnie zignorowała. No tak... Dziewczyna krzątała się po pokoju i zbierała najpotrzebniejsze rzeczy do torebki.
- Gdzie idziesz? - podniosłem się i usiadłem
- Nie pamiętasz, miałam z tobą zostać a dziś mogę cię nienawidzić - mruknęła nawet na mnie nie patrząc
- Nie zachowuj się tak
- Dobra jak chcesz, jadę do szpitala, nie wiem kiedy wrócę - zabrała to torebkę i skierowała się do drzwi
- Mogę jechać z tobą? - wstałem i poszedłem do niej, ale się odsunęła
- Jak chcesz, masz 10 minut, czekam na dole - rzuciła i wyszła

Zamknąłem na chwilę oczy i wypuściłem głośno powietrze. Szybko zebrałem swoje ubrania wszedłem pod prysznic. Ciepła woda spływała na moje ciało co bardzo mnie odprężyło. Zamknąłem oczy i oparłem się o kafelki. Czy teraz będzie mnie ignorować? Pff może próbować. Wiem że jest na mnie zła ale przecież jak się kogoś kocha to się mu wybacza.
Wyskoczyłem spod prysznica, wytarłem mokre ciało i wskoczyłem w ubrania. Zabrałem z szafki telefon i klucze po czym zbiegłem na dół. Brooke czekała na mnie w salonie. Była całkowicie pogrążona w myślach. Siedziała na kanapie i wpatrywała się w beżową ścianę. Odchrząknąłem dając jej znak że już jestem. Odwróciła swoją głowę w moją stronę, zabrała torebkę i wyszła z domu. Okej? Wsiedliśmy do jej Lamborghini i odjechaliśmy spod domu.
Droga nieprzyjemnie się dłużyła. Brooke nie odezwała się ani słowem, całkowicie się wyłączyła i skupiła na drodze. Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle, a Brooke zaczęła nerwowo stukać paznokciami o kierownicę.

- Przestaniesz mnie ignorować? Jestem tu - warknąłem, już nie mogłem tego po prostu wytrzymać, ile my mamy lat 7?
- Wiem że jesteś - cały czas patrzyła przed siebie
- No to może ze mną porozmawiaj
- Myślisz że mamy o czym? - odwróciła się w moją stronę
- Mam bardzo dużo do powiedzenia - odparłem na co dziewczyna prychnęła - możemy jechać najpierw na śniadanie, nic nie jadłem ty pewnie też
- Jak chcesz - rzuciła i ruszyła dalej

Zaparkowaliśmy samochód przed naszą ulubioną naleśnikarnią. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Po wejściu wszystkie oczy zwróciły się na nas. No i na co się gapicie?
Usialiśmy przy naszym ulubionym stoliku pod oknem. Spojrzałem na Brooke, ale jej twarz nie wykazywała jakiegokolwiek zainteresowania rozmową
- Co podać słoneczko? - podeszła do nas kelnerka którą pierwszy raz widziałem na oczy, była naprawdę ładna ale przy Brooke mogła się schować
- Poproszę naleśniki z owocami - spojrzałem na Brooke - i jedne z czekoladą
- Oczywiście - uśmiechnęła się i pochyliła obok mnie - a powiedz mi często tu bywasz
- Tak bardzo często jem tu śniadanie ze swoją dziewczyną, więc proszę cię żebyś odeszła, i przyniosła nam jedzenie
Dziewczyna nic nie powiedziała tylko spojrzała na Brooke która uśmiechała się sztucznie i pomachała jej ręką. Kelnerka odeszła zostawiając nas w nieprzyjemnej ciszy.
- Wow spławiłeś ją, coś nowego - zaśmiała się i spojrzała w menu
- Możesz przestać się tak zachowywać, traktujesz mnie jakbym popełnił przestępstwo - warknąłem
- Bo po części popełniłeś, złamałeś obietnicę Justin - w końcu na mnie spojrzała
- Wiem i cię za to przepraszam, po prostu mam dużo na głowie do tego się pokłóciliśmy
- I żeby zrobić mi na złość, naćpałeś się
- Przestań - podniosłem głos - zachowujesz się jak dziecko
- Nie to ty zachowujesz się jak dziecko
- To może ode mnie odejdź
- Może powinnam - powiedziała mi patrząc w oczy. Moje oczy się rozszerzyły. Przecież tego nie zrobi prawda? Kocha mnie
- Nie zrobisz tego - odparłem
- Tak? A skąd ta pewność? - powiedziała pewna siebie
- Bo mnie kochasz - przybliżyłem się lekko i pochyliłem nad stołem. Twarz Brooke momentalnie się zmieniła. Ze złości przeszła w smutek.
- Niestety masz racje - westchnęła i zakryła twarz dłońmi - nie mogę odejść
Wstałem ze swojego miejsca i uklęknąłem przed nią. Obróciłem ją w swoją stronę i spojrzałem w jej piękne duże zielone oczy.
- Księżniczko... wiesz że nie chciałem cię zawieść, po prostu najpierw robię potem myślę - pocałowałem jej dłoń - ja też cię kocham i nie przeżyłbym tego jeśli byś ode mnie odeszła
- Dobrze... wybaczam - popatrzyła na mnie i lekko się uśmiechnęła
Uśmiechnąłem się i zająłem miejsce naprzeciw mojej dziewczyny. Po chwili przyszła kelnerka dając nam nasze śniadanie.
- Proszę cukiereczku - puściła mi oczko - a to mój numer zadzwoń jakbyś chciał się zabawić
- Dzięki ale nie chcę tego papierka - warknąłem - mam do ci pytanie
- Słucham skarbie - uśmiechnęła się a ja spojrzałem na Brooke która nie była zadowolona z całej tej sytuacji
- Jesteś ślepa że nie widzisz że siedzę ze swoją dziewczyną? - zapytałem i podniosłem brew
Kelnerka patrzyła na mnie z uchylonymi ustami, a po drugiej stronie stolika zabrzmiał melodyjny śmiech. O tak muzyka dla moich uszu.
- Co cię tak śmieszy? - zwróciła się tym razem do Brooke
- Weź lepiej idź zanim jeszcze bardziej się ośmieszysz - uśmiechnęła się sztucznie
Kelnerka nic nie powiedziała i odeszła. Spojrzałem na Brooke i posłałem jej uśmiech który odwzajemniła. Zjedliśmy szybko śniadanie zbieraliśmy się do wyjścia. Podszedłem do Brooke i przerzuciłem rękę przez jej ramię. Dziewczyna uśmiechnęła się triumfalnie do kelnerki i pomachała jaj na pożegnanie. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę do szpitala.
- Cieszę się że masz ten wisiorek - popatrzyłem na mieniący się kamień
- Wiesz że cieszyłabym się bardziej gdybym dostała go od ciebie - zaśmiała się
- Przepraszam, kompletnie zapomniałem - podrapałem się po karku - a skąd go masz?
- Od Kyle'a - powiedziała ciszej - powiedział że ci wypadł gdy wychodziłeś i dał mi go
- Ekm to miło z jego strony - powiedziałem
- Bardzo mi się podoba wiesz? - uśmiechnęła się
- Noś go dopóki jesteśmy razem, to taki wiesz znak - popatrzyłem na nią
- Czyli jak się rozstaniemy mam ci go oddać żebyś go dał innej? - zapytała z rozbawieniem
- Po pierwsze nigdy się nie rozstaniemy a po drugie dla innej dziewczyny nigdy bym się tak nie postarał
- Awww - zaćwierkała - mój słodziak
- Przestań nie nazywaj mnie słodziakiem, i tak przy tobie zmiękłem - odburknąłem - jestem twardzielem
- Oczywiście jesteś twardzielem słodziakiem - powiedziała na co oboje wybuchliśmy śmiechem
- Dla ciebie mogę być kimkolwiek- wywróciłem oczami - Naprawdę cieszę się że go masz, kamień jest wyjątkowy, tak jak ty
- Przestań Justin! - pacnęła mnie w ramię - przez ciebie się rumienie
- Aww uwielbiam twoje rumieńce
- Nie cierpię cię - oburzyła się
- Też cię kocham - na te słowa dziewczyna się rozpromieniła, a ja znów zdałem sobię sprawę w jakim bagnie utknąłem
Po 15 min jazdy zatrzymaliśmy się pod szpitalem, a mina Brooke spochmurniała. Weszliśmy na recepcję i odrazu rzuciła się na nas Kate
- Ej! - krzyknęła - Chodźcie Mike się wybudził
Obydwoje spojrzeliśmy szybko na siebie i pobiegliśmy za Kate.
Wbiegliśmy do sali gdzie Mike już rozmawiał z Chazem i Adamem
- Justin - krzyknął i pomachał ręką abym podszedł, przytulił mnie po bratersku i obrócił się w stronę Brooke - kuzyneczko
- Nareszcie się wybudziłeś durniu - podbiegła szybko i go przytuliła
- Przecież bym was nie zostawił - uśmiechnął się - gdzie Amy?
Jak na zawołanie usłyszeliśmy jej przeraźliwy krzyk
- Chcę go zobaczyć!
- Nie powinna pani w ogóle wychodzić z łóżka
- Mam to gdzieś chcę go zobaczyć - krzyknęła i wparowała do pokoju - Mike... - nagle się uspokoiła
- Skarbie... - spojrzałem na niego i widziałem łzy w jego oczach
Zanim się spostrzegłem Amy popchnęła wszystkich i niemal wskoczyła na Mike'a
- Przepraszam cię nie powinnam się z tobą kłócić - zaczęła szlochać
- Przecież to nie twoja wina, ja zacząłem
- Obroniłeś mnie - szepnęła - przyjąłeś na siebie cios, jesteś moim bohaterem
- Jestem twoim chłopakiem - uśmiechnął się
- To to samo - wywróciła oczami, a atmosfera w pokoju się rozluźniła
Wszyscy zaczęli swobodnie rozmawiać, śmiać się i wygłupiać. Ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
- Kyle możemy pogadać? - zapytałem, a Brooke spięła się w moich ramionach.
- Jasne
Wyszliśmy przed salę i spojrzałem na chłopaka. Z jednej strony widzę mojego najlepszego przyjaciela ale z drugiej widzę kolesia który zdecydowanie za dużo czasu spędza z Brooke, Ale wciąż mój przyjaciel.
- Chciałem ci podziękować, za wczorajszy dzień? - powiedziałem
- Nie ma za co dziękować, jesteście moimi przyjaciółmi - uśmiechnął się
- Wiem i przepraszam że jestem takim zazdrośnikiem, ale sam rozumiesz
- Jasne Brooke przyciąga uwagę - zaśmiał się - namieszałeś wczoraj
- Wiem, ale sobie wszystko wyjaśniliśmy i jest dobrze przynajmniej taką mam nadzieję
- Wiesz była smutna i wściekła w tym samym czasie
- Wiem
- Ale jest ok tak? - uśmiechnął się znów, rany jak on często ma dobry humor - wracajmy
Gdy weszliśmy wszyscy byli pochłonięci rozmową, Brooke śmiała się z żartów Adama a Amy była tak zajęta Mikiem że nie zauważała co się wokół niej dzieje. Usiadłem obok Brooke i objąłem ją ramieniem na co posłała mi uśmiech. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy aż do południa, niestety pielęgniarka powiedziała że Amy i Mike muszą odpoczywać. Amy jutro wychodzi, ale Mike musi jeszcze trochę tam posiedzieć bo naprawdę mocno oberwał. Jak tylko wyjdzie dowiemy się kto to zrobił. Całą grupą wyszliśmy ze szpitala i każdy poszedł w swoją stronę. Kate zaczęła ciągnąć Chaza w stronę sklepów, a Adam i Ben ruszyli przed siebie mówiąc że chcą się rozerwać. Wziąłem Brooke za rękę i podszedłem z nią do auta. Dziewczyna chciała otworzyć drzwi od strony pasażera ale zamknąłem je gwałtownie odwracając ją w swoją stronę i przyciskając do auta.
- Nie jesteś już na mnie zła prawda? - zapytałem
- Nie jestem Justin - uśmiechnęła się i położyła dłoń na moim policzku, aż zamknąłem oczy
- Tooo mogę cię w końcu pocałować? - spytałem poruszając brwiami, przez co w zamian otrzymałem słodki chichot. Rany co ona ze mną robi.
Brooke stanęła na palcach i lekko cmoknęła moje usta. Co? O nie  nie tak się nie bawię.
Złapałem ją za biodra i bardziej przycisnąłem ją do samochodu. Mocno i brutalnie wpiłem się w jej usta. O tak brakowało mi tego. Coraz mocniej na nią naciskałem chcąc więcej. Położyłem dłonie na jej pośladkach i mocno je ścisnąłem na co podskoczyła, owinęła nogi wokół mojego pasa, cały czas się ode mnie nie odrywając. Posadziłem ją za masce i wsunąłem dłonie pod jej koszulkę.
- Justin... przestań - szepnęła
- Wybacz ale nie mogę się powstrzymać - jeździłem dłońmi z góry na dół aż przerwało nam głośne chrząkniecie
- Przepraszam - odezwał się mężczyzna w podeszłym wieku - ludzie patrzą moglibyście zatrzymać do dla siebie dzieciaki
- A ty mógłbyś się zamknąć - warknąłem - nie robimy nic złego
- Uprawianie seksu przed szpitalem to nic złego?
- Odejdź dziadku albo odszczelę ci łeb
- Dość tego wzywam ochronę
Brooke zerwała się z maski samochodu i podeszła do starego mężczyzny. Odeszli na znaczącą odległość i zaczęli rozmawiać. Chciałem do nich podejść ale Brooke swoim wzrokiem mówiła mi że mam się nie ruszać albo to ona odstrzeli mi łeb. Rozmawiali tak jeszcze przez kilka minut co mnie bardzo niecierpliwiło. W końcu Brooke podeszła do samochodu i usiadła na miejsce pasażera. Yhhh znów? Wsiadłem na samochodu i spojrzałem na dziewczynę. Patrzyła przed siebie ale na jej twarzy widniał uśmiech.
- To było śmieszne - odezwała się - kłóciłeś się z 70-letnim mężczyzną
- Przepraszam że mnie zdenerwował - prychnąłem
- Oj daj spokój wynagrodzę ci to - uśmiechnęła się
- Jak? - zapylałem z figlarnym uśmiechem, uwielbiam kiedy jest taka otwarta i flirciarska
- Zobaczysz później teraz jedziemy do domu ogarniamy się i jedziemy wiesz gdzie?
- Zaskocz mnie
- Na siłownie, dawno nie byłam a muszę dbać o formę - uśmiechnęła się
- Masz idealne ciało - pocałowałem ją w szyję  - nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym go teraz po dotykać
- Ale musisz jechać jaka szkoda - wydęła wargę - jedź
Po dotarciu do domu, Brooke odrazu poszła do kuchni przygotować obiad, ja w tym czasie idę się juś przebrać w luźniejsze ubrania. Po przebraniu schodzę do kuchni gdzie widzę podrygującą i nucącą sobie piosenki z radia Brooke. Stoi do mnie tyłem i zwinnie wywija tyłkiem. Podchodzę do niej i mocno ją przytulam od tyłu, na co dziewczyna się wzdryga, ale po chwili znów się rozluźnia
- Co gotuje moja piękna dziewczyna?
- Spaghetti - powiedziała wstawiając makaron
- Mmm już cudownie pachnie - zacząłem wodzić nosem po jej szyi
- Jjustin bo przypalę ssos - zaczęła się lekko jąkać
- Mmm co mówisz? - składałem lekkie pocałunki na jej karku, odwróciła się w moją stronę, ale zanim cokolwiek miała okazje powiedzieć mocno przywarłem do niej ustami
Brooke odrazu odwzajemnił pocałunek co jeszcze bardziej mnie to nakręciło. Podniosłem ją i posadziłem ją na blacie. Zachłannie ją całowałem, a w zamian dostawałem jej seksowne jęki. Brooke włożyła ręce w moje włosy i lekko za nie pociągnęła, co tym razem skutkowało moimi jękami. Zacząłem schodzić z pocałunkami na jej szyję, Brooke dodatkowo dała i większe pole do popisu. Ściągnąłem z niej sweter i zacząłem całować po nowo odkrytym miejscu. Brooke położyła ręce na blacie przez co zrzuciła garnek w którym gotował się makaron i całość wylądowała na ziemi. Gwałtownie się od siebie oderwaliśmy i odrazu wybuchnęliśmy śmiechem. Brooke zeskoczyła z blatu, ubrała swój sweter i zaczęła sprzątać bałagan ale jako dobry chłopak stwierdziliśmy że skoro makaronu nie ma a sos się przypalił (xd) zjemy na mieście po treningu. Przebraliśmy się w sportowe ciuchy i ruszyliśmy na siłownię. Na siłowni odrazu zaczepił nas mój trener który okazał się również trenerem Brooke. Ćwiczyliśmy razem walki i strasznie mnie zaskoczyło to ile taka drobna dziewczyna ma siły, potrafiła nieźle dać w kość. Po skończonym treningu kupiliśmy jedzenie na wynos i wróciliśmy do domu. Brooke odłożyła jedzenie na stół a ja znów ją mocno do siebie przyciągnąłem
- Tak jak mi wynagrodzisz te dwie nieudane próby? - szepnąłem



No czeeść :D A więc tak mam dla was informacje, w następnym tygodniu nie będzie rozdziałów gdyż, iż, ponieważ chcąc nie chcąc mam egzaminy i muszę się przygotować również mentalnie xd Muszę odpocząć xd Ale oczywiście wrócę i przepraszam że przerwałam w takim momencie xd

Komentujesz = motywujesz 

środa, 6 kwietnia 2016

Rozdział XX

Brooke:
Odwiedziny się kończyły więc poszłam na kawę z Kylem. Totalnie nie rozumiem Justina, ok spędzam czas z Kylem ale to dlatego że jest moim przyjacielem, więc to normalnie. Rozumiem jest moim chłopakiem i musi zaakceptować że mam znajomych tak? Jest strasznie zestresowany i nabuzowany przez te swoje ''sprawy'' o których nikomu nie mówi, i wyżywa się na wszystkich.
- Co chcesz? - z myśli wyrwał mnie Kyle
- Wystarczy cappuccino i ciastko waniliowe - uśmiechnęłam się
- Ok zaraz jestem
Gdy Kyle odszedł od stolika spojrzałam na swój telefon. Zadzwonić czy nie? Jest teraz na mnie zły a nie chcę żeby było gorzej, dam mu chwilę odetchnąć.
- Proszę twoje cappuccino - Kyle postawił przede mną kubek z kawą oraz ciasto - jak tam?
- Dobrze trochę się martwię, wiesz Mike jest w śpiączce a Amy jest załamana ciążą, chce być dobrą przyjaciółką ale naprawdę nie wiem co robić
- Nie martw się Mike jest silny, niedługo się wybudzi, a Amy musisz dać chwilę na oswojenie się z tym wszystkim
- Wiem...ale dobrze oczyśćmy trochę myśli, miałeś mi o sobie opowiedzieć
- Dobrze a co chcesz wiedzieć?
- Jak znalazłeś się w gangu? Bo wiesz nie wyglądasz jak gangster, bardziej jak taki słodziak - zaśmiałam się lekko
- Wiesz to dziwna historia, na początku nie byłem w gangu z własnej woli, mój ojciec miał długi a ja musiałem je spłacić po jego śmierci więc dlatego tutaj jestem.
- A nie próbowałeś później odejść?
- Szczerze? Na początku było ciężko i chciałem jak najszybciej spłacić dług i uciec jak najdalej ale jak poznałem chłopaków to zaczęło mi się nawet podobać poza tym chłopcy by mi nie pozwolili odejść
- Zabijanie ludzi i sprzedawanie narkotyków ci się podoba?
- Nie zabijam i nie sprzedaje jestem informatykiem zajmuję się komputerami i zabezpieczeniami, nie potrafiłbym zabić
- Wiem jesteś na to za słoooodki - przeciągnęłam na co przewrócił oczami
- Zabawne - mruknął - a jak z tobą czemu tu jesteś?
- Cóż...- westchnęłam - moja przeszłość nie była ciekawa, miałam chłopaka który cóż jakby to powiedzieć nie był dla mnie, musiałam sobie radzić bo byłam sama, nauczyłam się samoobrony i posługiwania bronią wiesz w razie wu, później spotkałam Mike'a wiedziałam czym się zajmuje więc z nim porozmawiałam że chcę dołączyć. Na początku mnie wyśmiał że jestem za delikatna i krucha więc pokazałam mu co potrafię. Nawet nie wiesz pod jakim był wrażeniem, ale nadal nie chciał się zgodzić, bo wiesz w końcu jestem jego kochaną kuzynką, ale zabrał mnie na jedną akcję i kiedy uratowałam mu dupę zgodził się. Sama tego chciałam.  Nie chciałam być słabą dziewczynką.
- Łooo o wiele ciekawsza historia od mojej - zaśmiał się - ale wiesz dziwne że poznałem cię dopiero teraz
- Jakby to powiedzieć przez chwilę zawiesiłam swoją działalność, bo opiekowałam się Amy która była na początku wstrząśnięta tym co robi Mike
- Rozumiem... - przerwał mu mój telefon
Wzięłam telefon do ręki a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojego chłopaka. Spojrzałam niepewnie na Kyle'a i z powrotem na telefon. Odrzuciłam na telefon.
- Nie ignoruj go - popatrzy na telefon a później na mnie
- Przepraszam ale nie mam siły z nim rozmawiać
- Zachował się jak dupek, ale ma dużo na głowie
- Ale czemu wyżywa się na mnie przecież nic nie zrobiłam, musi panować nad swoją zazdrością
- Niech się nie martwi nie chcę cię poderwać
- Czemu coś ze mną nie tak? - zapytałam głupio
- Nie jesteś cudowna, jakbym nie był gejem to chętnie bym cię zaliczył - zaśmiał się
- Czekaj co? - oplułam się kawą - ty jesteś...
- Tak jestem gejem - zaśmiał się ponownie - to coś złego? chyba się mnie nie wyprzesz
- No co ty, po prostu mnie zaskoczyłeś - uśmiechnęłam się - zawsze chciałam mieć przyjaciela geje to ciekawe doświadczenie
- Uff to dobrze myślałem że cię wystraszę
- Daj spokój
- Ale nie mów reszcie, chcę sam im  powiedzieć, bo może niedługo przedstawię im mojego znajomego
- Masz chłopaka - pisnęłam
- Tak Brooke powiedz to głośniej - szepnął - nie chłopaka znajomego
- Narazie - puściłam mu oczko
- O zamknij się i zadzwoń do Justina
- Ale...
- No już
Wzięłam niepienienie telefon i go odblokowałam. Przejrzałam kontakty i w końcu natrafiłam na numer Justina. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam. Cisza...
- Nie odbiera
- Spróbuj jeszcze raz, wiesz do trzech razy sztuka
No dobra... Nacisnęłam jeszcze raz słuchawkę jeszcze raz i przyłożyłam telefon do ucha.
- Czego - usłyszałam doniosły głos Justina i aż się wzdrygnęłam
- Um... dzwoniłeś
- Tak ale ty pewnie jesteś zajęta spędzaniem czasu z Kylem
- Przestań
- Co mam przestać? Że szlajasz się z chłopakami jak jakaś dziwka - krzyknął, ale ten głos był inny
- O czym ty mówisz
- O tym że zachowujesz się jak szmata, to takie trudne do zrozumienia - zaśmiał się bez humoru a do moich oczu napłynęły łzy
- Przestań - szepnęłam
- Zamknij się kurwa - krzyknął - jestem w domu Amy, a właściwie w twoim starym pokoju i radzę i szybko przyjechać, bo nie będzie przyjemnie - rzucił i się rozłączył
Spojrzałam na telefon upewniając się że połączenie zostało przerwane. Nie wiedziałam co się dzieje. Jego głos brzmiał inaczej tak jakby... kurwa znowu to zrobił.
- Co jest mała? - zapytał zmartwiony Kyle
- Na pewno słyszałeś
- Tak mówił tak głośno że nie dało się nie usłyszeć, myślisz że on..
- Tak tak własnie myślę - przerwałam mu wiedząc o co mu chodzi - obiecał mi, muszę do niego jechać
- Mam jechać z tobą? - zapytał
- A mógłbyś? Bo wiesz trochę się boję - spuściłam głowę, to straszne że boję się własnego chłopaka
- Jasne chodź ale czekaj - zatrzymał się i zaczął grzebać w kieszeniach, aż wyciągnął małe pudełeczko i mi je podał - to wypadło Justinowi
Wzięłam pudełeczko i niepewnie otworzyłam w środku był prześliczny naszyjnik z diamencikiem. Ale to nie był zwykły diament, to bardo rzadki i niezwykle cenny kamień. Jest o piękniej intensywnie fioletowej barwie. Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Jezu to musiało kosztować majątek. Pod tym była jeszcze malutka zwinięta karteczka.


Brooke a właściwie moja najwspanialsza dziewczyno
chciałbym jakoś uwiecznić to że jesteśmy razem już dwa
tygodnie tak wiem szmat czasu ale chcę żebyś miała ten 
naszyjnik, diament jest wyjątkowy i pokazuje jak ty jesteś 
wyjątkowa dla mnie księżniczko
Justin

Patrzyła wciąż w kartkę. Po prostu wow nie wiedziałam że Justin zda się na coś takiego nie chodzi mi o naszyjnik ale o liścik który sprawił że poczułam się pewniej. 
- Em Kyle mam prośbę, zapniesz mi go? - podałam mu wisiorek
- Wow widać Justin naprawdę się postarał - zaśmiał się i zapiął wisiorek - lepiej chodźmy zanim pan romantyczny się jeszcze bardziej wkurzy.
Wyszliśmy z restauracji i ruszyliśmy w stronę samochodu. Wsiedliśmymy do niego i odjechaliśmy z piskiem opon. Po chwili byliśmy pod moim starym domem który wynajmowałam z Amy. W sumie nadal jest to mój dom. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę budynku. Drzwi były pootwierane no oścież. Weszliśmy na korytarz i odrazu usłyszałam kroki na drugim piętrze
- Zostaniesz? - odwróciłam się Kyle'a
- Jasne jak coś to krzycz - uśmiechnął się pocieszająco
Odwróciłam się i niepewnym krokiem poszłam na górę. Otworzyłam drzwi mojego pokoju i odrazu w oczy rzucił mi się Justin stojący na środku pokoju.
- Długo kazałaś na siebie czekać - warknął i założył ręce w pięści - co ci tak długo zajęło?
- Przyjechałam najszybciej jak mogłam - odparłam
- Jasne pewnie jeszcze zabawiałaś się z Kylem zanim przejechałaś. Może ciebie ta sytuacja bawi ale mnie nie.
- Jaka sytuacja? O co ci chodzi? - spojrzałam na niego, znów miał te puste oczy, wiedziałam
- Jesteś moją dziewczyną a szlajasz się z innymi bawi cię wzbudzanie we mnie zazdrości
- Justin kurwa opanuj się nie zdradziłam cię i nie mam zamiaru, ale to nie ja złamałam słowa i się nie naćpałam
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele - stanął tuż przede mną - nie wiesz do czego jestem zdolny
- O uwierz mi wiem - warknęłam - zachowujesz się jak nadęty dupek, myślisz że wszyscy są przeciwko tobie, rozumiem masz dużo na głowie, ale nie wyżywaj się na nas jasne? Znowu się zaćpałeś, dałeś mi słowo, i co i gówno znów to zrobiłeś, czuje się oszukana wiesz, czy kiedy obiecywałeś coś dla ciebie znaczyła?
Nie zdążyłam dokończyć a zostałam popchnięta na ścianę
- Naprawdę przesadzasz, nie lubię jak ktoś mnie nie słucha wiesz?
- Brooke wszystko w porządku? - krzyknął z dołu Kyle? kurwa
- Wzięłaś go - warknął - nie podoba mi się to
- Justin przestań, odsuń się - próbowałam go odepchnąć ale na nic - połóż się, zachowujesz się jak szczeniak, jesteś naćpany pogadamy jak wstaniesz, chociaż nie wiem czy będziemy rozmawiać
- Co to znaczy? - zbliżył się jeszcze bardziej o ile to możliwe - od kiedy jesteś taka wyszczekana co? Chyba trzeba cię utemperować nie uważasz?
- Nie jestem zwierzęciem Justin - krzyknęłam - jestem twoją dziewczyną
Justin spojrzał na mnie z gniewem w oczach, podniósł rękę żeby się zamachnąć a ja ścisnęłam oczy i przygotowałam się na cios który nie nastąpił. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Justin tępo wpatruje się w wisiorek. Gwałtownie się ode mnie odsunął i spojrzał na mnie. Usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach
- Wyjdź - powiedział głośno
- Justin... - zaczęłam
- Wynocha - krzyknął, a ja ze łzami wybiegłam z pokoju zatrzaskując drzwi
Zbiegłam na dół i podbiegłam do stojącego w salonie Kyle'a
- Wszystko ok? - zapytał pocierając moje ramiona - było głośno
- Wiem... Kyle nie chcę go zostawiać, boję się że zrobi coś głupiego, ale boję się zostać sama
- Zadzwonię po Chaza i Kate co? Będzie nam raźniej - uśmiechnął się
- Jasne
Kyle poszedł do kuchni zadzwonić po Chaza i Kate a ja usiadłam na kanapie. Czy będzie tak cały czas? Wiem że jest zestresowany ale to nie jest dobra droga. Złamał moją obietnice. Wiem to może głupie ale dla mnie obietnice są święte. Złamanie ich równa się utrata mojego zaufania. Ale czy mogę przestać ufać człowiekowi który tak się o mnie troszczy i opiekuje. Jest wybuchowy i niszczycielski ale nie mogę być daleko.
- Już jadą - Kyle usiadł koło mnie i przytulił
- Dziękuje...znowu - uśmiechnęłam się i mocniej wtuliłam

Justin:

Siedziałem na łóżku i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nagle wszystko ze mnie zeszło. Co mi w ogóle odjebało. Czasem sam nie wierzę w swoją głupotę. Jak mogłem znów to zrobić. Wziąłem to cholerstwo i tym straciłem zaufanie Brooke. Jaki ze mnie idiota. Spojrzałem na jej naszyjnik. Miałem go jej dać ale przez to wszystko zapomniałem. Chciałem żeby było dobrze ale zjebałem znowu. Najpierw przez moją zazdrość, teraz jeszcze się naćpałem. Japierdole. Wstałem z łóżka i wyszedłem na korytarz.
- Gdzie on jest? - usłyszałem głos Chaza
- U mnie mam nadzieję że się położył - powiedziała cicho Brooke. Moja maleńka..,
- Wyglądasz strasznie blado wszytko ok? - spytała Kate
- Tak jest ok, wiecie emocje jeszcze nie zeszły, może usiądziemy i obejrzymy coś? Nie chcę zostawić go samego w takim stanie. Rany jak ja ją uwielbiam, mój anioł
- Nie jesteś zła? - znów usłyszałem Kate
- Oczywiście że jestem, złamał obietnicę - odparła, a ja oparłem się o ścianę - ale to nie zmienia faktu że jest moim chłopakiem i moim zadaniem jest się o niego troszczyć
- Jesteś cudowną dziewczyną - odezwał się Kyle, a ja się aż spiąłem. Nie Justin nie wolno ci się zdenerwować. Nie chciałem już ich słuchać więc wróciłem do pokoju. Położyłem się na łóżku. Chciałem zasnąć żeby wszystko ze mnie zeszło. Ułożyłem się wygodnie i zamknąłem oczy.
Obudziłem się po piętnastu minutach i nie potrafiłem ponownie spać. Cały czas myślałem o tym że mi nie wybaczy złamałem obietnicę. Zamknąłem ponownie oczy, wyłączając się kompletnie. Nagle usłyszałem że drzwi od pokoju się otworzyły. Usłyszałem lekkie stukanie o panele. Wiedziałem odrazu że to Brooke. Nie otworzyłem oczu, nie chce patrzeć jej w oczy przepełnione żalem, sutkiem, i zawiedzeniem. Materac się ugiął co oznaczało że usiadła. Poczułem jej zimną dłoń na policzku. Odrazu przeszły mnie dreszcze. To zaskakujące jak jednym dotykiem może złagodzić mój ból.
- Czemu mi to robisz? - szepnęła, a mnie aż skręciło - powinnam cię zostawić samemu sobie, jesteś taki wolny, nikt nie może cię okiełznać i czegokolwiek zabronić. O nie możesz mnie zostawić księżniczko.
- A wiesz co jest najgorsze, że nie mogę - słyszałem jak jej głos się załamał - nie mogę cię zostawić, bo cię kocham
Wzięła dłoń z mojego policzka i wstała z łóżka. Otworzyłem oczy i złapałem ją za nadgarstek.
- Ja też cię kocham - powiedziałem - możesz mnie jutro znienawidzić, ale zostań dzisiaj ze mną proszę.
Brooke nic nie powiedziała, tylko położyła się obok mnie na znaczącą odległość i odwróciła się plecami. Przybliżyłem się do niej i przytuliłem ją do siebie, na co się delikatnie spięła. Pocałowałem ją w szyję i oddałem się snu, z moim aniołem u boku.



Odbjur! Łooo już 20 rozdziałów jeju :P następny rozdział będzie raczej taki słodziakowy bo wiecie musi być dobrze żeby było źle xd Ale spoko będziecie się mogli nimi nacieszyć przez jeden rozdział bo później będzie gorzej :D Wiecie że was kocham. I w dalszym ciągu zapraszam na wattpada, który jest podany w zakładce kontakt :) Do następnego <3


Komentujesz = motywujesz

sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział XIX

Brooke:
Wypadek jaki wypadek.? Niemożliwe Mike to zawodowy kierowca. Nawet najlepszym się zdarza. O proszę to niemożliwe żeby to Mike spowodował ten wypadek.
Razem z Justinem wybiegliśmy z pokoju. Co do tego co się działo no cóż. Wiedziałam że w końcu muszę powiedzieć, ale nie zdradziłam mu całej historii którą trzymam w tajemnicy. Chciałam się mu oddać ponieważ chciałam czuć przyjemność a nie bolesne wspomnienia z przeszłości. Justin jest naprawdę dobrym człowiekiem, ani razu nie brał narkotyków, był czuły i kochany. Jasne kłócimy się ale to chyba nieodłączna część naszej relacji. Dzisiaj miał z Mikiem jechać do Coopera odebrać mu towar ponieważ zniknął i dopiero się pojawił. Interesy. Wsiadłam do samochodu, i szybko ruszyliśmy spod hotelu. Odrazu gdy wyobraziłam sobie Amy i Mike'a na szpitalnych łóżkach, nieprzytomnych a z moich oczu popłynęły łzy.
- Hej mała spokojnie, wszystko będzie dobrze, nie płacz nie lubię jak jesteś smutna - pogłaskał wierzch mojej dłoni kciukiem, ale zamiast dodać mi otuchy spowodowało że rozpłakałam się jeszcze bardziej - kochanie..
- To niemożliwe, to nie był wypadek jestem pewna - podniosłam głos - jakim trzeba być potworem...
- Każdy z nas jest potworem - szepnął
- Tak wiem i my też nie jesteśmy święci wiem ale... Amy nic nikomu nie zrobiła, Mike specjalnie jej w nic nie mieszał - szlochałam
- Spokojnie wszystko będzie dobrze
- Mam szczęście że mam ciebie - uśmiechnęłam się przez łzy - zawsze mnie pocieszysz
- Jasne skarbie - uśmiechnął się niemrawo, bardziej wyglądało to jak grymas?
Wysiedliśmy z samochodu i pędem wbiegliśmy do recepcji.
- Ma pani informacje o stanie zdrowia Amy Hale i Mike'u Adamsie?
- A państwo Bieber - uśmiechnęła się staruszka - i jak plecy Brooke
- Pamięta nas pani - podniosłam brwi
- Oczywiście wracając Amy jest przytomna, niestety Mike jest w śpiączce, ucierpiał mocno ponieważ największe obrażenia przeszły na niego, zasłonił ją - szepnęła, a ja musiałam wziąść w garść, - ale jego stan jest stabilny
- Możemy się z nią zobaczyć? - zapytałam
- Ale tylko minutka, musi odpoczywać, to dobre dla stanu w jakim się znajduje
- Oczywiście
Ruszyliśmy do wskazanego przez recepcjonistkę pokoju. Ugh nienawidzę szpitali. Białe ściany, wszytko białe i surowe. Kiedyś często trafiałam do szpitala. Um nieważne...
Weszliśmy do pokoju Amy i zobaczyliśmy ją słabą, bladą leżącą na łóżku, przypięta do tych wszystkich urządzeń. Po moim policzku spłynęło kilka łez. Justin podszedł bliżej mnie i objął opiekuńczo.
- Matko Amy - szepnęłam
- Hej kochanie - uśmiechnęła się
- Co się stało? - usiadłam obok na krzesełku
- Szczerze nie mam pojęcia, jechałam z Mikiem, trochę się kłóciliśmy, wiesz że nie jest międy nami dobrze, a później coś w nas wjechało, a dalej nic, pustka Co z Mikiem?
- Jest w śpiączce ale jego stan jest stabilny
- To dobrze - szepnęła
- A ty jak się czujesz? - Justin usiadł obok mnie
- Jestem poobijana i trochę boli mnie głowa ale poza tym jest ok - uśmiechnęła się - a jak wasza randka, opowiadajcie
- Wiesz...  -spuściłam głowę
- Przerwali nam w najlepszym momencie - Justin próbował rozładować napięcie i chyba mu się udało bo Amy zaczęła się śmiać
- Uuu przykro - uśmiechnęła się
- Dzień dobry - do sali wszedł lekarz - Amy twój stan jest dobry niedługo będziesz mogła wyjść ale musisz dużo odpoczywać, bo wysiłek nie jest dobry dla ciebie i twojego dziecka.
Obydwoje spojrzeliśmy na Amy. Jaka ciąża co? Amy patrzyła na lekarza zdziwionym spojrzeniem.
- Słucham - zaczęła - to chyba jakaś pomyłka
- Pomyłka? Jesteś Amy Hale prawda. Nie przejmuj się to dopiero początek więc miałaś prawo nie wiedzieć. Nie miałaś żadnych objaw?
- Znaczy się jadłam dużo i czasem wymiotowałam ale myślała że to od stresu, trochę się w moim życiu ostatnio dzieje
- Rozumiem, wrócę do pani niedługo, i gratuluję - uśmiechnął się i wyszedł
- Amy... - spojrzałam na nią
- Ja jestem za młoda na dziecko - popłakała się - zresztą nie jestem już Mikiem co ja mam zrobić nie dam sama rady
- Kochanie dasz radę nie przejmuj się, Mike jest cudowny i na pewno cię nie zostawi kocha cię bardzo - przytuliłam ją
- To nie zmienia faktu że jestem za młoda - cały czas płakała
- Poradzimy sobie nie jesteś sama tak? - spojrzałam jej w oczy - wszyscy jesteśmy tu dla ciebie tak?
- A gdzie wszyscy - spojrzała na Justina
- W drodze zaraz powinni być - uśmiechnął się
Jak na zawołanie wszyscy wpadli do pokoju., Na ich twarzach było, widać smutek, złość i zaskoczenie.
- Co się tu dzieje? - krzyknęła Kate - matko Amy
- Cześć wam - uśmiechnęła się do nich - co tam?
- Serio Amy co tam? - prychnął Chris - jak się czujesz?
- Dobrze - spuściła głowę
- Amy wszystko ok? - Kate usiadła obok Amy
- Ttak wszystko spoko
- Amy nape..
- Jestem w ciąży! - krzyknęła i się rozpłakała
Wszyscy patrzyli na nią w szoku. Nic dziwnego że się tak zachowuje, jest młoda, a praca Mike'a nie jest bezpieczna. Wiem że się boi ale stało się.
- Jak to w ciąży? - odezwał się Adam
- Nie wiesz jak się dzieci robi? - warknęła. Huhu humorki już się zmieniają
Wszyscy usiedli wokół łóżka i zaczęli rozmawiać. Próbowali podnieść Amy na duchu, rozśmieszyć co czasem miało swoje skutki ale czasem była poważna w cholerę.
- A Mike? - spytał Adam
- Jest w śpiączce - odpowiedział Justin - przyjął na siebie cios
- Uratował mnie - szepnęła Amy
- Przestań Amy nie płacz - Chris podszedł do niej i mocno przytulił - Mike to kawał skurczybyka poradzi sobie - powiedział na co wszyscy się uśmiechnęli
- A ty jak się czujesz? - szepnął mi do ucha Kyle
- Jest ok, trochę się wystraszyłam i nadal się o nich boję ale muszę być silne nie mogę jej pokazać że się boję - powiedziałam na jednym wydechu
- Jesteś silna - uśmiechnął się
- Dziękuje ci - położyłam dłoń na jego ramieniu
- Za co?
- Za wszystko odkąd się znamy bardzo mi pomagasz i mnie wspierasz dziękuje
- Zawsze do usług mała - uśmiechnął się
Taka prawda oprócz na Justina i Amy zawsze mogłam liczyć na Kyle'a gdy miałam jakiś problem zwracałam się do niego, najczęściej były to problemy związane z Justinem. Nie zrozumcie źle przez ten czas gdy jesteśmy razem Justin był bardzo kochany i w ogóle ale czasem się kłóciliśmy. Nie mówi mi o niektórych rzeczach  jak się próbuję czegoś od niego dowiedzieć do się wścieka. Rozumiem też nie mówię mu wszystkiego ale on ukrywa coś znacznie ważniejszego przynajmniej tak mi się wydaje. Do Kyle'a zawsze mogłam pójść i zawsze podniósł mnie na duchu.

flashback

Siedziałam na kanapie i myślała czym tak bardzo zdenerwowałam Justina. Chciałam tylko wiedzieć, wychodzi bez słowa wraca późno, tajemnicze telefony po których jest nabuzowany w cholerę. A gdy o coś go pytam wpada w wściekłość.
- Hej wszystko ok? - zapytał Kyle
- Tak ok
- Wiesz że możesz mi powiedzieć jesteśmy przecież jedną wielką rodziną
- Pokłóciłam się z Justinem
- O co poszło?
- Coś przede mną ukrywa a jak się go o to zapytałam to się wściekł
- Ma dużo na głowie
- Wiesz coś? - spojrzałam na niego
- Nic konkretnego nie wiem, po prostu jest bardzo zajęty nie chce cię mieszać, chcę cię chronić
- Jak sama potrafię sobie poradzić - założyłam ręce na piersi
- Jasne że potrafisz, ale to twój chłopak to logiczne  ze chcę cię chronić 
- Wiem że chce
- Daj mu czas na rozwiązanie wszystkich problemów i wszystko będzie dobrze
- Dziękuje - uśmiechnęłam się
- Nie ma sprawy księżniczko 

End

- Może pójdziemy później na kawę co, pamiętam że obiecałem ci że na następnym spotkaniu opowiem ci coś więcej o sobie
- Jasne możemy ale zostańmy jeszcze trochę z Amy, nie chcę jej zostawiać - uśmiechnęłam się
- Jasne - spojrzał na mnie i odwrócił wzrok w stronę Bena
- O czym gadaliście - poczułam na nodze rękę Justina
- O niczym specjalnym
- Jasne, za co mu dziękowałaś hmm?
- Za nic, uspokój się
- Powiedz mi - ścisnął moje udo
- Justin puść to boli
- No to mi powiedz
- Dziękowałam mu za to że jest moim przyjacielem, zadowolony?
- Przyjacielem - podniósł brew - proszę cię on na ciebie leci
- Jestem zajęta - spojrzałam mu w oczy - a on jest zarówno moim jak i twoim przyjacielem
- Który na ciebie leci - warknął pod nosem - nieważne idziemy później coś zjeść zaraz się skończą odwiedziny
- Idę z Kyle'em na kawę
- Nie ma mowy - krzyknął, a wszyscy na niego spojrzeli - nigdzie nie idziesz
- Nie możesz mnie kontrolować, nie jestem twoją własnością
- Jesteś moją dziewczyną, więc mam prawo decydować bo jesteś kurwa moja - warknął
- Co się z tobą dzieje?
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku, skoro nie chcesz spędzać ze mną czasu jadę załatwić sprawę z Cooperem - powiedział i trzasnął drzwiami wychodząc

Justin:

Dobra zachowuję się jak dupek wiem. Ale mam naprawdę dużo na głowie a ona mi nie ułatwia. Czy ona nie widzi że Kyle na nią leci. Ok zarzeka się że to tylko jej przyjaciel ale po co spędza z nim czas? Bo to jej przyjaciel? Zamknij się. Nie dość że jestem chorobliwie zazdrosny to mam jeszcze na ogonie Evila tak Evila nikt nie zna jego prawdziwego imienia. Kto mam u niego dług nie może odejść inaczej zginie, proste? proste. Dlatego muszę wypełnić jego zlecenie ale nie mogę. Dlaczego? Bo jestem kurw zakochany i nie chcę jej stracić. Teraz staram się skupić na pracy. Miałem jechać z Mikiem do Coopera zabrać to gówno którym nas na szprycował ale że Mike leży w szpitalu załatwię tą sprawę sam. Podjechałem pod jego magazyn., Ehh stare czasy.
- Siema co tam - z budynku wyszedł Cooper - przyjechałeś po towar?
- W pewnym sensie, co dałeś ostano mi i Mike'owi
- To co zawsze - lekko się zdenerwował
- Nie pierdol tylko mów
- Dobra mój własny wynalazek, musiałem go przetestować, i jak było? - wyszczerzył się
- Pojebało cię, po tym człowiek staje się agresywny, po co nam to dałeś?
- Jak już mówiłem chciałem to przetestować
- Jesteś pojebany - warknąłem - zabieramy ten towar
- Nie masz prawa - krzyknął
- Jesteś naszym dilerem i mamy do tego pełne prawo
- Jesteś spięty, chcesz coś - uśmiechnął się chytrze
- Nie mam czasu dawaj to i spadam
- Nie zaszkodzi ci, odprężysz się
- Nie - krzyknąłem, i potarłem twarz dłońmi - dobra a co masz?
- Co tylko chcesz
- Dobra chodźmy
Tak wiem robię źle i zawiodę zaufanie Brooke, ale nie musi wiedzieć prawda? Teraz pewnie świetnie bawi się z Kylem. Muszę zapomnieć i się wyluzować.
- Trzymaj stary - podał mi białą paczuszkę
- Co to jest? - oparłem się o ścianę
- Spokojnie tym razem to nic groźnego
- No ja myślę
Usiadłem na kanapie, wyciągnąłem dolara i zwinąłem w rulonik. Jednym pociągnięciem przeniosłem się do błogiej, bezproblemowej krainy.


Yhhh co mogę powiedzieć głupek z niego xd Trochę zwaliłam ten rozdział :( Ale spoko będzie dobrze, chociaż nie wiem jeszcze xd Dobra czytajcie, uwielbiam was i zapraszam na mojego wattpada mój profil:


Komentujesz = motywujesz

środa, 30 marca 2016

Rozdział XVIII

Brooke:
- Justin pośpiesz się, mamy rezerwację - czekałam na chłopaka który jeszcze się nie przygotował, nie rozumiem go przecież on zawsze jest przystojny
- Już, już maleńka - zszedł po schodach i posłał mi uśmiech - jak wyglądam?
- Przystojnie jak zawsze - zarzuciłam mu ręce na szyję
- Ale do ciebie mi brakuje, mam taką piękną dziewczynę - potarł swoim nosem o mój. awww
Wybieramy się dzisiaj na kolację, ponieważ jesteśmy 2 tygodnie razem. Tak wiem bardzo długo ale Justin stwierdził że trzeba uczcić to że wytrzymaliśmy ze sobą nawzajem
- Chodź musimy iść jeśli nie chcemy stracić rezerwacji - cmoknęłam go przelotnie w usta i wyszłam na zewnątrz
Był piękny, ciepły wieczór idealny na randkę. Nie sądziłam że będzie mi z nim tak dobrze, ok jesteśmy razem miesiąc wiem ale jest cudownie.
- Wsiadaj moja pani - otworzył mi drzwi od strony pasażera
- Dziękuje, jak z pana dżentelmen - posłałam mu uśmiech, i zaśmiałam się
Justin wsiadł do samochodu i spojrzał na mnie. Złapał mnie za rękę i pocałował. Jest taki onieśmielający. Ruszył spod posesji z piskiem. Zauważyłam jak mocno ściska kierownice. Czy on się denerwuje? Położyłam swoją dłoń na jego i delikatnie poluzowałam uścisk. Odwrócił się w moją stronę i posłał mi uśmiech. Patrzyłam na niego i na to jak jest skupiony na drodze. Boże czemu on jest taki przystojny?
- Gapisz się - puścił mi oczko
- Nie mogę patrzeć na swojego chłopaka? - powiedziałam rozbawiona
- Zawsze - uśmiechnął się
Naszą chwilę przerwał dźwięk wiadomości. Wygrzebałam telefon z mojej torebki i odblokowałam. O nie.
Od nieznany
Skarbie doszła do mnie radosna nowina gratuluję.
Szkoda że niedługo zdradzisz swojego chłopaka ze mną.
Wiesz to będzie nasza tajemnica zresztą każdy ma swoje tajemnice
o których nie mówi na przykład osoba po twojej lewej
Do napisania skarbie

- W porządku kochanie? - spojrzał na mnie 
- Tak wszystko gra - uśmiechnęłam się blado
Przecież nie powiem prawdy jeszcze nie. Prawda każdy ma swoje tajemnice Justin również ale czy się kiedyś nimi ze mną podzieli tak jak ja niedługo?
- Kto napisał?
- Amm nikt to... Amy - powiedziałam niepewnie
- Co chciała?
- Czy to przesłuchanie Justin - ta wiadomość już mnie zirytowała niech on tego nie pogarsza - napisała tylko żebym się świetnie bawiła tyle
- Sory skarbie nie chciałem cię zdenerwować
- Nie ja przepraszam nic nie zrobiłeś - westchnęłam
- Na pewno wszystko w porządku?
- Jasne - pochyliłam się i pocałowałam w policzek - najlepszym
Zajechaliśmy pod restaurację i Justin jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi. Weszliśmy do środka i po prostu mnie zatkało. Jak tu pięknie i zapewne drogo. 
- Wszystko gra? - objął mnie opiekuńczo ramieniem
- Nie mogłeś wybrać no nie wiem tańszej restauracji gdzie szklanka wody nie kosztuje prawie 50 dolców?
- Nie przesadzaj skarbie, zasługujesz na wszystko co najlepsze - pocałował mnie w czoło
Usiedliśmy zarezerwowanym dla nas stoliku, który był pięknie zastawiony. Kurde Justin się naprawdę postarał, a to tylko miesięcznica
- Na miesięcznicę będzie jeszcze lepiej - powiedział jakby czytał mi w myślach 
- Jeśli będzie miesięcznica - wystawiłam mu język. Tak świetnie się zachowujesz Brooke jak prawdziwa dama.
- Masz racje nie wiem czy z tobą wytrzymam - puścił mi oczko
- Co podać - spytał kelner - hej pamiętam cię - zwrócił się do mnie, faktycznie już go gdzieś widziałam - Mark z budki z lodami
- Aaa tak przypominam sobie - posłałam mu uśmiech - nie wiedziałam że mnie zapamiętasz
- Takiej dziewczyny nie zapomniałbym - puścił mi oczko
- Możesz zebrać nasze zamówienia - warknął Justin
- Oczywiście - powiedział formalnie, jakby się wystraszył?
- Na co masz ochotę kochanie? - złapał mnie za rękę i spojrzał morderczo na Marka
- Wezmę łososia - uśmiechnęłam się miło do kelnera - i wodę z cytryną
- Razy dwa - dodał Justin
- Robi się - odchodząc jeszcze puścił mi oczko
Spojrzałam na Justina. Patrzył na mnie z zaciśniętą szczęką i przymrużonymi oczami. O co mu chodzi przecież nic nie zrobiłam.
- Co to było? - warknął
- Ale co?
- Uśmiechałaś się - powiedział jakbym popełniła przestępstwo, i ścisnął mocniej moją dłoń
- Byłam tylko miła Justin, i możesz mnie puścić boli
- Ok przepraszam
- Nie musisz być zazdrosny
- Ale jestem kurewsko zazdrosny - powiedział podniesionym głosem
Co się z nim dzieje? Mamy spędzić miły wieczór ale on zaczyna na mnie krzyczeć za co? Za to że byłam miła dla chłopaka który nas obsługiwał? Zabawne jeśli ja miałabym być zazdrosna o każdą dziewczynę która się koło niego kręciła osiwiałabym wierzcie mi mimo że jesteśmy razem krótko trochę ich było. Sprzedawczynie w sklepach, kelnerki, barmanki nawet zwykłe dziewczyny kręciły przed nim tyłkiem a on nic ok zbywał je ale widać że podoba mu się uwaga dziewczyn no bo proszę was komu któremu chłopakowi się nie podoba, a Justin ma jeszcze to do siebie że jest niesamowicie przystojny, więc nie rozumiem czemu robi mi scenę zazdrości o jednorazowy przypadek gdy ja powinnam już mu zrobisz ich o wiele więcej.

- Justin - spojrzałam na chłopaka był taki nieobecny - wszystko ok?
- Zaraz wracam - wstał i odszedł od stolika. ok?

Justin:

Świetnie jeszcze jego tu brakowało. Nie dość że przypałętał się ten głupi kelner któremu mam obić mordę to jeszcze on musiał przyjść. Skręciłem w korytarz szukając mojego ''przyjaciela'' znalazłem go opierającego się o ścianę i gadającego z jakąś laską. Ładna, nie Justin stop masz Brooke. Fakt mam Brooke ale jestem cholernie sfrustrowany seksualnie, ale nie mam zamiaru zachować się jak dupek. Podszedłem do nich i kiwnąłem dziewczynie że ma odejść, co z uśmiechem zrobiła.

- Przerwałeś mi w bardzo miłym momencie - powiedział z uśmiechem
- Czego tu chcesz?
- A może by tak hej? - jak on mnie denerwuje - przyszedłem ci pogratulować
- Czego?
- Jak to czego? Twojej pięknej dziewczyny. Jest cudowna prawda? Cieszę się że mój plan działa.
- Nie zrobię tego - spojrzałem mu prosto w oczy żeby wiedział że mówię poważnie
- Spodziewałem się tego, ale wiesz co się stanie jak tego nie zrobisz?
- Daj mi inne zlecenie, bo tego nie zrobię
- Dlaczego czyżbyś się zakochał - powiedział z kpiną - ty przecież nie umiesz kochać - przechylił głowę w prawo - wiesz trochę mi cię szkoda, jesteś między młotem a kowadłem, nie możesz się zakochać
- Daj mi inne zlecenie tego nie zrobię rozumiesz mnie? - złapałem go za koszulkę - zadzwoń jak już coś wymyślisz
Wyszedłem z korytarz i zmierzałem do stolika w którym siedzi moja dziewczyna. Z jednej strony to tak pięknie brzmi a z drugiej mega przerażająco. Znowu? Do naszego stolika szedł kelner z naszymi zamówieniami, oczywiście ten sam kelner który je zbierał. Kutas. Oczywiście zamiast odejść musiał porozmawiać musiał pogadać z Brooke.
- A co proponujecie na deser? - zapytała rozbawiona
- Na deser? Ja proponuje ci siebie - powiedział poruszając brwiami. Serio czy on jest ślepy, nie widział że jest ze mną?
- Chyba jednak wezmę ciasto czekoladowe, razy dwa - uśmiechnęła się. Jak ona mnie zna uwielbiam ciasto czekoladowe, ale od ciasta wolę ją
- A teraz możesz odejść - stanąłem za nim, i nachyliłem się nad uchem - masz trzy sekundy żeby się ruszyć albo odrąbie ci głowę - szepnąłem
Chłopak jak porażony odszedł od naszego stolika, a ja spojrzałem na Brooke. Jej twarz wyrażała zdziwienie i trochę złości?
- Przepraszam skarbie że zniknąłem ale widać się nie nudziłaś - mruknąłem
- Możesz przestać - uniosła się lekko - mieliśmy spędzić miły wieczór
- Jak ma być miły skoro ten kutas się koło ciebie kręci - spojrzałem na nią - nie dziw mi się że jestem o ciebie zazdrosny
- A ja co mam powiedzieć? - spojrzała mi w oczy - wokół ciebie cały czas się kręcą jakieś laski, ale nic ci nie mówię
- Mam w dupie te wszystkie laski - warknąłem - jesteś tylko ty
- A ja mam w dupie wszystkich chłopaków - wyrzuciła ręce na znak kapitulacji
- Dobrze koniec kłótni nie chcę się z tobą kłócić, jedzmy bo wystygnie - powiedziałem na co skinęła

Nie chcę się z nią kłócić, uwielbiam ją i wiem że podoba się wielu chłopakom, ale co mogę nie zamknę jej pod kluczem. A może... Justin stop pojebie. Nidy nie miałem poważnie dziewczyny więc nie wiem jak mam się zachowywać. Chce jak najlepiej, ale jestem między młotem a kowadłem.
Kelner przyniósł nam deser ale odrazu odszedł. Dobrze znaj swoje miejsce śmieciu.

- Nie ignoruj mnie skarbie - popatrzyłem na nią
- Nie mówi się z pełną buzią - nawet nie spojrzała
- Skarbie, nie rób tak wiesz że cię uwielbiam
- Wiem...-szepnęła
- Właśnie więc nie ma dąsów, kończymy kolację i jedziemy do hotelu bo Chaz wyrzucił wszystkich bo ma romantyczną kolację z Kate - uśmiechnąłem się
- Romantycznie - zaśmiała się
- Hej ja jestem romantyczniejszy
- Oczywiście skarbie - puściła mi oczko. Wróciła wspaniała Brooke.
- Ok zbieramy się?

Wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy do samochodu. Prowadząc co chwila przyglądałem się mojej dziewczynie. Blask księżyca delikatnie padał na jej twarz. Jest przepiękna. Nie mógłbym tego zrobić.
Pod dojechaniu pod hotel oczy Brooke się zaświeciły. Przecież nie wybiorę taniego hotelu.
 - Jejku jak pięknie - rozglądała się dokoła
 - Nasz pokój ci się bardziej spodoba - szepnąłem jej do ucha, na co się spięła - spokojnie
Odebraliśmy kartę do naszego pokoju i poszliśmy do windy. Pusto. Uśmiechnąłem się do siebie.
Przywarłem do Brooke ustami i przygwoździłem do ściany. Zaskoczona jęknęła w moje usta. O tak jęcz dla mnie maleńka. Całowałem ją zachłannie aż drzwi od windy się nie otworzyły. Odsunąłem się od niej znacznie i zaśmiałem do siebie. Uff gorąco. Głupia winda nie mogłaby się zaciąć.
Wyszliśmy z windy i otworzyliśmy drzwi od pokoju. Oczywiście wziąłem najdroższy. Widziałem po twarzy Brooke że jej się podoba
- I jak? - owinąłem jej talię ramionami i oparłem głowę o jej ramię
- Cudnie - szepnęła
- Wiedziałem że ci się spodoba - powiedziałem jej do ucha i pocałowałem w szyję - dokończmy to co zaczęliśmy
Zanim cokolwiek powiedziała odwróciłem ją w swoją stronę i zachłannie pocałowałem. Jezu jej usta są cudowne i idealnie pasujące do moich. Podniosłem ją na pośladki na co jęknęła. Położyłem ją delikatnie na łóżku.
- Justin... - widać że nie jest pewna - ja muszę ci coś powiedzieć
- Teraz? - udałem smutek
- Ja nie jestem dziewicą - szepnęła i się rozryczała. Czekaj co?
- Co przecież powiedziałaś mi... - nie wiedziałem co powiedzieć
- A co miałam ci powiedzieć na pierwszym spotkaniu,kiedy mnie o to zapytałeś Justin? Nie jestem dziewicom bo zostałam zgwałcona?! - wybuchnęła płaczem
Jej słowa był dla mnie jak strzał z liścia. Zgwałcona? Czemu mi nie powiedziała? Odrazu mi się przypomniało że ja też próbowałem ją zgwałcić. Nic dziwnego że się boi. Moja księżniczka
- Kiedy? - spytałem ją i podniosłem na swoje kolana
- Miałam 15 lat, miałam starszego chłopka - cały czas płakała - to było tak bolesne
- Skarbie przepraszam - przytuliłem ją mocniej
- Za co mnie przepraszasz. Nic nie zrobiłeś - uśmiechnęła się delikatnie
- Naciskałem
- Gdybym tego nie chciała dałabym ci to jasno do zrozumienia - spojrzała na mnie z uśmiechem - pokaż mi Justin że to nie ból nie chcę kojarzyć tego z bólem
- Skarbie - odgarnąłem jej włosy z twarzy
- Proszę Justin - pocałowała mnie, tym razem to ona miała władzę

Usiadła na mnie okrakiem cały czas całując. Przewróciłem ją na plecy i zacząłem całować po szyi na co cicho jęknęła. Włożyłem jej ręce pod koszulę lekko ją podwijając parząc w jej oczy czy nie ma nic przeciwko. Ona tylko skinęła głową. Ściągnąłem jej koszulę i przede mną pokazały się jej piękne piersi. Czekałem na to. Ale czy to nie za szybko? O daj spokój Justin. Przejechałem dłońmi po jej brzuchu i odsunąłem jedno ramiączko i pocałowałem ją w ramie. Podniosłem ją delikatnie i zdjąłem jej spódnicę. Leżała przede mną w samej bieliźnie. Za taki widok można zabić. Sam zdjąłem koszulkę. Dziewczyna podniosła się lekko i dotknęła moich tatuaży całując je przy tym. Boże jak przyjemnie. Przywarłem znów do jej ust, pocałunek był pewien pożądania i brutalności. Chwyciłem zapięcie od stanika kiedy drzwi się otworzyły. Przecież je zamknąłem.
 - Justin - krzyknął Chris, spojrzał na nas zmieszany - przepraszam że przeszkadzam ale potrzebujemy was, Mike i Amy mięli wypadek

Co? Momentalnie zarówno ja jak i Brooke zaczęliśmy się ubierać. Jak to wypadek?, Mike to zawodowy kierowca. Poczułem wibracje telefonu

Od Nightmare
Potraktuj to jako ostrzeżenie, pamiętaj mnie 
się nie wystawia, zrobisz to o co cię proszę albo
skończy się gorze stracisz kogoś o wiele ważniejszego
i przykro że przerwano wam w takim momencie.
Musimy się jeszcze raz spotkać nie sądzisz?

Kurwa.





No hej :D Co tak, jak tam? Kolejny rozdział no prawie do czegoś do doszło, ale nie jeszcze nie muszę się mentalnie naszykować do napisania tego, więc jeszcze trochę. Wiem już minęły niby 2 tygodnie ale chciałam żeby wiecie troszkę już byli razem. :) Szkoda mi Mike i Amy kto wie czego się dowiedzą gdy dotrą do szpitala ciii <3

Komentujesz = motywujesz

sobota, 26 marca 2016

Rozdział XVII

Brooke:
- Porozmawiajmy - stanęłam w progu jego drzwi
- Tak porozmawiajmy - podniósł się i poklepał miejsce obok siebie, niepewnie podeszłam i usiadłam obok
- Brooke..ja chce cię przeprosić, nie wiedziałem co robię wiesz że nie chciałem ci zrobić krzywdy - powiedział ze smutkiem - nie wiedziałem co robię
- Justin, naprawdę mnie wystraszyłeś, cholera ty próbowałeś mnie zgwałcić - uniosłam się lekko
- Wiem przepraszam, nie powinienem nawet brać tego gówna ale, byłem zły odsuwasz mnie od siebie, a tego nie chcę - westchnął i spojrzał mi w oczy - nie chcę nie stracić
- Justin...ja - zatkało mnie totalnie
- Boisz się mnie?
- Justin...
- Boisz?
- Boję się naćpanych ludzi, mam złe wspomnienia - spuściłam wzrok
- Brałaś?
- Zwariowałeś?! Po prostu mam złe wspomnienia może kiedyś ci opowiem - uśmiechnęłam się blado
- Wiesz że nie chciałem ci zrobić krzywdy - złapał mnie za rękę na co syknęłam z bólu, a chłopak zmarszczył brwi, spojrzał na fioletowe ślady na nadgarstkach - to ja to zrobiłem?
Cisza
- Brooke cholera przepraszam nie chciałem, nie panowałem nad sobą, nigdy mi się to nie zdarzyło, Cooper wcisnął mi jakieś gówno
- Co się z wami dzieje? Tobą i Mik'em hmm? Po co to bierzecie to tylko wam przysporzy kłopotów.
- Wiem...ale to pomaga się rozluźnić
- Tylko chwilowo, później musisz odpowiadać za to co robiłeś
- Przepraszam cię, nie chcę żebyś mi odrazu mi wybaczyła, ale proszę nie chcę cię stracić. Jesteś dla mnie wyjątkowa - ścisnął moją dłoń - bardzo wyjątkowa
W tym momencie zapomniałam o wszystkim. Co mam mu odpowiedzieć, że też jest dla mnie wyjątkowy? Nie Brooke nie możesz. Wystraszył mnie cholernie, ale widać że żałuje a ja nie chcę i nie potrafię się na niego gniewać. Justin patrzył na mnie swoimi pięknymi brązowymi, smutnymi oczami. Co mogę zrobić? Przysunęłam się bliżej i go przytuliłam.
- Och Brooke, nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem za twoim dotykiem. o boże! - szepnął mi do ucha
- Przestań Justin - zarumieniłam się lekko
- Z czym mam przestać maleńka?
- Z mówieniem mi miłych rzeczy, to krępujące
- Nie mogę cię przestać chwalić skoro jesteś taka cudowna
- Justin! - krzyknęłam
- Czyli mi wybaczasz? - ach ta nadzieja w jego oczach
- Nie wiem...
- Jak to nie wiesz, Brooke wybacz mi proszę - matko on klęknął - zrobię wszystko
- Dobrze wstań - posłusznie wstał a ja przytuliłam się mocno - wybaczam, ale masz przestać brać to gówno rozumiemy się
- Jasne maleńka - uśmiechnął się - i mam prośbę pogadaj z Amy, bo Mike wygląda jak wrak człowieka
- Przepraszam ale to decyzja Amy, ty też źle postąpiłeś ale nic mi nie zrobiłeś a Mike ją uderzył, nie dziwię jej się
- Hej skoro ty mi wybaczyłaś ona też może, a teraz mnie przytul - rozłożył ręce i zrobił minę szczeniaczka
Podeszłam do niego i ponownie się wtuliłam. Jego ramiona są takie silnie mocne, czuję się w nich bezpieczna chociaż po tym wszystkim nie powinnam. Zależy mu na mnie serio? A co ja mam powiedzieć? Jest jeszcze jedna kwestia która nie daje mi spokoju.
- Umm Justin, mówiłeś mi że powiedziałem ci że się w tobie zakochałam, o co chodziło?
- Oh byłaś pijana, nie przejmuj się pijani ludzie mówią różne głupie rzeczy, nie ma sprawy - podrapał się po karku
- Akurat ja zawszę mówię prawdę - powiedziałam cicho na co chłopak zrobił wielkie oczy
- Cco powiedziałaś? - zapytał zaskoczony
- Powinnam iść - wstałam i poszłam do wyjścia
- Czekaj - powiedział, wstał i złapał mnie za nadgarstek
Odwrócił mnie w swoją stronę a ja nie wytrzymałam. Gwałtownie wpiłam się w jego usta. Był zaskoczony moim ruchem, ale po chwili nasze języki toczyły walkę o dominację. Jego usta są tak idealne, mocno a zarazem delikatnie pieści moje usta. Położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął bliżej, całowaliśmy się zachłannie jakby miał być to nasz ostatni pocałunek.
Chwila co ja robię? Oderwałam się od niego zdyszana i spojrzałam na niego. Stał przede mną a jego twarz wyrażała zdziwienie ale również radość? Co ja robię?
- Przepraszam - szepnęłam i wybiegłam z pokoju
Co ja najlepszego wyprawiam?! Nie mogę tak robić nie chcę go skrzywdzić i sama nie chcę być skrzywdzona. Jak mogłam go pocałować? Yhh i po naszej przyjaźni... W dodatku pojawił się mój koszmar, który mnie obserwuje, co mam zrobić? Ale czułam to, jak się całowaliśmy to było inne nieznane mi dotąd uczucie, czułam motyle w brzuchu, to się dzieje jak człowiek jest zakochany? Czyli ja nigdy nie byłam zakochana w Danie? Matko jaki galimatias.

Od nieznany
Oj Brooke jak mogłaś tak zostawić Justina, jest załamany
skarbie, biedaczek. Kiedyś mnie tak całowałaś nie powiem tęsknie
za twoimi usteczkami, kto wie może niedługo się spotkamy i znów
ich posmakuje co ty na to skarbie?

Tak o wilku mowa. Czemu on mi nie da spokoju? Było minęło, czemu on żyje przeszłością. Sama nią niedawno żyłaś Brooke . Racja ale koniec z przeszłością zajmijmy się przyszłością czyli tak właściwie czym? Wyszłam z domu i zapaliłam papierosa. Muszę się wyciszyć. Tylko jedno miejsce mi pomoże...

Justin:
Stałem jak sparaliżowany. Zrobiła to cholera zrobiła to w pełni świadomie. Przeprosiła mnie? Za co? Za to że zrobiła coś na co ja nie miałem pieprzonej odwagi? Jej usta pasują idealnie do moich. Co takie ciepłe, pulchne i słodkie. Cholera ona jest jak narkotyk. Otrząsłem się z transu i rozejrzałem się dokoła. Kurwa dopiero teraz zorientowałem się że uciekła. Szybko wybiegłem pomieszczenia i wbiłem do jej pokoju. Pusto. Zbiegłem na dół i zacząłem gorączkowo rozglądać się po salonie.
- Czego szukasz? - spytała Kate
- Widzieliście Brooke?
- A co zgubiłeś swoją dziewczynę - zaśmiał się Adam - wyluzuj wyszła niedawno co odpierdoliłeś wyglądała na przygnębioną
- Nie twój zasrany interes - syknąłem
- Dobra spokojnie, nie chciałem obrazić twojego ego, nie wiem gdzie poszła
- Muszę ją znaleźć - niecierpliwiłem się
- Co się stało Justin? - spytała Kate
- Nic później wam powiem ok ? Teraz muszę ją znaleźć
- Jezioro, koło zamkniętego parku 2 km stąd na północ - powiedział cicho Kyle
- Co?
- Byliśmy tam, powiedziała mi że to jej ulubione miejsce, i że może się tam wyciszyć, jak nie ma jej tam to nie wiem
- Dzięki stary - zabrałem klucze ze stolika - odwdzięczę ci się
Wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu, 2 km na północ. Jechałem jak najszybciej mogłem. Pieprzyć przepisy, chcę zobaczyć Brooke. Ale co ja jej tak właściwie powiem? Ta sytuacje jest taka trudna kurwa! Powiem jej to co czuje tak właśnie. Panie i panowie Justin Bieber będzie mówił o swoich uczuciach po raz pierwszy. Módlcie się żebym się nie spalił.
Po dotarci na miejsce wyskoczyłem z auta i obejrzałem się dookoła. Zauważyłem wąską ścieżkę prowadzącą przez wysokie zarośla. Raz się żyje.
Przedarłem się przed gąszcz i popatrzyłem się przed siebie. Stała tam, na małym drewnianym mostku, a wiatr pięknie rozwiewał jej długie włosy. Przełknąłem głośno ślinę. Zapomniałem co miałem powiedzieć. Podszedłem do niej cicho i stanąłem za jej plecami. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę, a na jej twarzy było widać zaskoczenie. Justin i co teraz?
- Co ty tu robisz? Skąd wiedziałeś że tu jestem - jej głos był słaby
- Dlaczego uciekłaś? - wyminąłem jej pytanie
- Bo ja tak nie mogę Justin. To wszystko wraca nie rozumiesz ja się boję, że będziesz cierpieć przeze mnie, chcę żebyś był szczęśliwy Justin
- Ale dlaczego nie spytałeś mnie co ja myślę
- A co myślisz? - zaczęła się bawić palcami
- Że świetnie całujesz - uśmiechnąłem się, na co się zarumieniła - a tak serio to nie wiem, nigdy nie było przy mnie dziewczyny więc nie wiem jak mam się zachować, ale ty jesteś inna, z jednej strony taka delikatna i wrażliwa a z drugiej nie boisz się komuś dokopać. Jesteś cudowna wiesz plus świetnie całujesz - zaśmiałem się - ciągle mi mało
Zanim dziewczyna cokolwiek powiedziała przyciągnąłem ją do siebie i mocno pocałowałem. Zachłannie pieściłem jej język swoim. O boże mało mi! Położyłem ręce na jej biodrach i jeszcze mocniej do siebie docisnąłem.
- Justin... - szepnęła cicho
- Wiem skarbie - cmoknąłem ją jeszcze raz i przytuliłem - nie uciekaj ode mnie i nie przepraszaj mnie za coś na co ja nie miałem odwagi
- Wracajmy zimno mi - mruknęła
- Jasne maleńka
Udaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy
- Wiesz że to był trzeci raz kiedy się całowaliśmy - puściłem jej oczko
- Jak to trzeci? - zmarszczyła
- No na imprezie, tutaj , na tym siedzeniu - zaśmiałem się, bo wiedziałem że tego nie pamięta
- O mój boże czemu mi nie powiedziałeś? - zakryła twarz dłońmi - przepraszam wiesz że byłam pijania
- Mówiłem ci że masz przestać mnie przepraszać, to było mega seksowne swoją drogą
- Dupek - mruknęła
- Daj spokój uwielbiasz mnie - zaśmiałem cię
- Jasne wmawiaj sobie dalej - uśmiechnęła się
- A nie? Przecież wiem że jestem cudny?
- I zapomniałeś wspomnieć że bardzo skromny
- Aww wie że lubisz tą moją pewność siebie skarbie
- Niech ci będzie
- Ha wygrałem - krzyknąłem i spojrzałem na jej naburmuszoną minę - nie dąsaj się - nachyliłem się i pocałowałem ją w policzek jeden raz, drugi, trzeci..
- Justin droga, skup się - w jej głosie dało się wyczuć rozbawienie
Podjechaliśmy pod nasz dom i udaliśmy się do budynku. Otworzyłem Brooke drzwi i wszedłem za nią. Wszyscy jak zwykle siedzieli w salonie i poili piwo. Czy oni nigdy nie wychodzą?
- Hej! - krzyknęła Kate - znalazłaś się, Justin odchodził od zmysłów
- Po prostu musiałem ją znaleźć, martwiłem się i tyle - przysunąłem ją do siebie  i objąłem ramieniem
- Co jest z wami - zapytał się uśmiechnięty Chris - czy to co ja myślę?
- Nie wiem skarbie co z nami jest? - popatrzyłem na Brooke - skarbie jesteśmy razem?
Brooke spojrzała na mnie i zagryzła na mnie jakby miała się zaraz roześmiać
- Serio Justin? To tak pytasz mnie o chodzenie? - uśmiechnęła się, uwielbiam jak jest pyskata
- Dobra - wziąłem głęboki wdech - Brooke zostaniesz moją dziewczyną?
- Przykro mi Justin nie zostanę. czekaj co?! - uśmiechnęła się - ja już nią jestem
Przytuliłem ją mocno i pocałowałem czule.
- Wystraszyłaś mnie skarbie - mruknąłem w jej włosy
- Miałabym się nie oprzeć twojemu urokowi i pewności siebie? Uwielbiam ją!
- Raczej to niemożliwe
- Ej nowożeńcy przestańcie już chcemy oglądać film - zaśmiał się Adam
Z uśmiechem usiedliśmy na kanapie,przyciągnąłem ją na swoje kolana.
- Musze cię cały czas dotykać maleńka - szepnąłem jej do ucha . No co taka prawda! Jej dotyk jest tak cudownie uzależniający. Ale się wkopałem
Cały wieczór oglądaliśmy film i śmialiśmy się głośno. Nawet Mike i Amy rozmawiali ze sobą i posyłali sobie nieśmiałe uśmiechy i krótkie spojrzenia. Jeszcze trochę.
Cały czas nie wypuszczałem jej ze swoich ramion nawet na minutę. Och chciałbym żeby tak było cały czas, ale wiem że nie będzie. Mam niedokończone porachunki i wiem że to do niej dotrze, i zaboli...


Witam witam tak więc w końcu to zrobiłam ale nie martwcie się nie będzie kolorowo xd Oddaje następny nie chce mi się pisać notki kocham was <3 Ps uwielbiam tego gifa jest boski *.*  Selena była na jego koncercie jejku !! Czekam na wielki powrót Jeleny po trasach *O* Chce ich razem no popatrzcie na nich tylko <3

Komentujesz = motywujesz

O i jeszcze jedno xd mam wattpada już dość długo ale dzisiaj dodam wszystkie rozdziały 
                                                                       Mój profil: klik

środa, 23 marca 2016

Rozdział XVI

Brooke:
Co się przed chwilą stało? Czuję jakbym tonęła. Nie mogę złapać oddechu ani nic powiedzieć. Pieprzony supeł zawiązał mi się w gardle przez co nie mogę wydać z siebie żadnego dźwięku. Czemu tak się zachował? Jego oczu były bez krzty jakiegokolwiek uczucia. Były puste i płytkie. To nie był ten Justin który mnie zabrał na randkę, nie ten z którym obudziłam się rano. Ten był zimny, pusty w środku i bezwzględny. Przecież on chciał... O mój Boże on chciał mnie zgwałcić, chciał wziąć moje ciało bez mojej zgody. Jego dotyk był inny szorstki a nie delikatny jak wcześniej. Jego słowa siekały moje serce na wskroś. Co się z nim stało?
-Brooke...hej - z myśli wyrwał mnie głos Kate - zawiesiłaś się
- Um.. przepraszam ja tylko - nie nie płacz Brooke
- Nic się nie stało mała co powiesz że zostaniemy razem we trzy w tym pokoju, wiesz zróbmy sobie taki babski wieczór, tylko ty, ja i Amy co ty na to?
- Tak to dobry pomysł a nie chcesz spędzić trochę czasu z Chazem?
- E tam nie obrazi się, zresztą już mnie wymęczył - posłała mi uśmiech który nieśmiało odwzajemniłam - ok to ja jadę do sklepu po procenty i słodycze, zaraz wracam
Kate wyszła a w drzwiach stanęła Amy. Jej wzrok mówił wszystko, była smutna i wystraszona. Z nią też jest źle. Co się z wszystkimi dzieje?
- Hej jak się trzymasz - usiadła obok mnie i posłała mi pocieszający uśmiech
- Jest ok tylko nie rozumiem jak on mógł to zrobić. Co się z nim dzieję? - chowam twarz w dłoniach - gdybyś go widziała, miał szaleństwo wymalowane na twarze. Co się dzieję Amy?
- To samo co z Mike'em - szepnęła cicho, na co automatycznie podniosłam głowę
- O czym ty mówisz? - zmarszczyłam brwi
Amy wstała i weszła do łazienki. Co się stało? Zapukałam do drzwi pytając czy wszystko w porządku, ale ona powiedziała że mam dać jej chwilkę, więc usiadłam ponownie na łóżku i czekałam na nią.
Amy wyszła po kilku minutach. Spojrzałam na nią. O mój Boże! Na jej policzku był wielki siniak. Co się jej stało? Kto jej to zrobił?
- Jezu... Amy co się stało? Kto ci to zrobił?Czy to Mike?
Cisza
- Amy powiedz to Mike - uniosłam się lekko, a ona tylko pokiwała niemrawo głowa - Kurwa tak być nie może, zaraz do niego pójdę i sama obiję mu mordę - nie wytrzymałam
- Nie rób tego Bro - szepnęła
- Co? - spytałam ze zdziwieniem - on nie może cię bić, mimo że to mój kuzyn to zachował się jak dupek jak można uderzyć własną dziewczynę!
- Ale on tego nie pamięta. Nie wie że takie coś miało miejsce.
- Jak to nie wie co on jest ślepy!
- Zatuszowałam to - spuściła głowę - on nic nie pamięta
- Jaki  cudem?
- Narkotyki - szepnęła.
No tak teraz wszystko jasne te oczy jego zachowanie, ale nie wiedziałam że Justin bierze a już tym bardziej Mike.
- Biorą?
- Kiedyś brali tylko dla zabawy żeby się trochę rozluźnić ale z czasem było coraz gorzej, powiedziałam chłopakom żeby przestali o dziwo mnie posłuchali ale na imprezie przyszedł chłopak od którego brali towar i dał im jakieś gówno, wszystko zaczęło się od nowa to nie pierwszy raz kiedy był agresywny ale mu o tym nie mówiłam. Zauważyłaś że Mike ostatnio był nerwowy, serio gdyby nie to gówno to wszytko by dobrze nie mów mu nic. Biorą tylko na imprezach i gdy są źli.
- Ja mu nic nie powiem ale ty powinnaś Amy dlaczego cię uderzył?
- Już pod koniec imprezy poszłam po ostatniego drinka, i zagadał do mnie jakiś koleś, ale go szybko spławiłam jednak Mike to widział a że mózg już miał przeżarty to ubzdurał sobie że go zdradziłam - widać że ciężko jest jej o tym mówić - zaczęłam się tłumaczyć, i prosić żeby się uspokoił i za to dostałam
- O skarbie - przytuliłam ją do siebie, a dziewczyna zaczęła szlochać - cii mała, wiesz że powinnaś powiedzieć Mike'owi
- Powiedzieć mi co? - w drzwiach stanął Mike, był uśmiechnięty i wyluzowany, ale jak tylko zobaczył twarz Amy jego twarz zupełnie się zmieniła - Skarbie?
Amy nie patrzyła na niego jakby nie istniał, cały czas patrzyła prosto na mnie i widać było łzy spływające po jej twarzy. Mike podbiegł do niej szybko i uklęknął.
- Kochanie co się stało? Kto ci to zrobił? - w jego oczach było widać troskę - przyrzekam że jak tylko mi powiesz kto to zrobił to go zabije
- Będziesz musiał zabić siebie  - szepnęła
- Co? - momentalnie pobladł - ja to zrobiłem? - widać że nie wierzy - Brooke wytłumacz - zwrócił się do mnie
- Powiem ci w skrócie kochany kuzynie, nawciągałeś się jakiegoś gówna i co? I wyżyłeś się na Amy. Co jest z tobą nie tak człowieku!
Patrzył na mnie w osłupieniu, to wyglądało tak jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Jezu Amy ja... - widać że nie wiedział co zrobić - przepraszam, skarbie, naprawdę, obiecuję że już się to nie powtórzy, japierdole, skarbie nie płacz proszę - przytulił ją mocno
- Już raz mi to obiecałeś - zaczęła cicho szlochać w jego ramionach
- Wiem skarbie przepraszam cię tak bardzo, jestem skończonym idiotą - otulił ją mocniej - choć położymy się
- Nie, nigdzie nie idę - spojrzała pierwszy raz na niego on początku rozmowy
- Co dlaczego? - miał zdziwienie wymalowane na twarzy, wyglądał jakby dostał w twarz
- Ochłońmy obydwaj Mike
- Czy ty ze mną zrywasz? Nie Amy proszę nie rób mi tego. Bez ciebie kompletnie się stoczę. Tylko ty trzymasz mnie przy zdrowych zmysłach. Skarbie...
- Nie zrywam, chce chwilę przerwy, obydwoje musimy ochłonąć
- Amy... - Jezu on płacze!?
Amy kiwnęła głową na znak żebym go wyprowadziła. Podniosłam się z łóżka podchodząc do Mike'a i lekko popchnęłam go w stronę drzwi
- Powinieneś wyjść Mike
- Ty też jesteś przeciwko mnie! - krzyknął desperacko
- Daj jej czas oboje go potrzebujecie
Mike spojrzał na mnie a po chwili na zapłakaną Amy. Podszedł do niej mocno ją do siebie przytulił i szepnął ''kocham cię nie zapominaj'' i wyszedł.
Jak tylko opuścił mój pokój Amy rozryczała się jak małe dziecko. Biedna. Jezu jak musi być jej ciężko. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.
- Ciii mała, słuchaj dzisiaj mamy babski wieczór, zapomnijmy o wszystkim tak? - powiedziałam na co ona pokiwała głową i delikatnie się uśmiechnęła
- Zaczynamy party laski - krzyknęła Kate opakowana w alkohol i słodkości. Już ją lubię.
Czas nam płynął przyjemnie oglądaliśmy filmy, wygłupiałyśmy się i plotkowałyśmy, czyli robiłyśmy to co robi się na babskich wieczorach, każda z nas wyluzowała, i zapomniała choć na chwilę o problemach. Szkoda że to tylko chwilowe...

Justin:
Japierdole mam wrażenie że moja głowa waży tonę. Trzeba było nie ćpać Justin. Tak tak wiem złe narkotyki ble, zło ale to naprawdę pomaga mi się rozluźnić. Nie jestem ćpunem nie myślcie sobie, ale to pomaga mi ukoić nerwy i hej nikomu przecież się krzywda nie dzieje. Chciałem się zwyczajnie w świecie uspokoić i pomogło, nic nie pamiętam i czuję się z tym dobrze. Mam naprawdę świetny humor. Wczoraj się trochę zdenerwowałem i tak szczerze nawet nie wiem o co, Brooke była po prostu miła i tyle a ja musiałem zachować się jak dupek, ale rozmowa z nią była i nadal jest dla mnie ważna, chcę wiedzieć co myśli i czuje bo ja czuje dużo... złość, gniew ale również szczęście, euforię i radość. Jak powiedziała mi że jest we mnie zakochana, miałem ochotę jej odpowiedzieć tym samym ale nie mogę, bo Brooke nie jest taka jak inne dziewczyny nie powiesz jej pięknego słówka i już lądujecie w łóżku nie, ją trzeba zdobywać i walczyć o nią i cholernie mi się to podoba.
Wstaję z łóżka, ale odrazu muszę usiąść bo kręci mi się w głowie. Chyba jeszcze trochę mnie trzyma. Udaję się powoli do łazienki i wskakuję pod prysznic i myję swoje ciało. Zamykam oczy pod wpływem ciepłej wody. Czuję dłonie na moich ramionach, które przesuwają się ku plecom i na klatkę piersiową, jej usta delikatnie muskają moją szyję i tors. Jest mi tak dobrze, cichy jęk ucieka z moich ust. Potem nie czuję już nic, otwieram oczy i nikogo przede mną nie ma. Czy ja właśnie fantazjowałem o Brooke.? Cholera co ta dziewczyna ze mną wyrabia. Świetnie w dodatku mam mały a raczej duży problem dzięki Brooke.
Po prysznicu ubieram czyste bokserki, a na nie dresowe spodnie, z niski krokiem. Wychodzę z pokoju i udaję się do kuchni z wielkim uśmiechem. Po wejściu do kuchni wszystkie spojrzenia padają na mnie. A gdzie '' hej Justin jak się spało?'' Podchodzę do lodówki i wyjmuję sok. Sieadam na blacie i patrze na wszystkich. Co ich ugryzło?
- Gdzie są dziewczyny? - zapytałem
- Śpią jeszcze, miały wczoraj babski wieczór
- Uuu grubo - zaśmiałem się - a tobie co Mike? Smutno że nie spałeś z Amy?
Myślałem że rozluźnię napiętą atmosferę ale było jeszcze gorzej. Mike wstał gwałtowie z miejsca, podszedł do mnie i popchnął mnie na ścianę.
- Zamknij się ty już swoje zrobiłeś - warknął
- Czy ktoś mi z łaski swojej powie o co chodzi.
- Nie wierz - spojrzał na mnie z mordem w oczach - oczywiście że nie wiesz przecież byłeś tak naćpany że w ogóle nie kontaktowałeś
- O co ci chodzi stary i co że się naćpałem nie pierwszy raz wyluzuj
- Ty zadzwoniłeś do Coopera?
- No ja a co?
- Po co przecież skończyliśmy z tym?
- Chciałem się zabawić, wy też przecież braliście o co takie halo?
- To przez ciebie Amy mnie rzuciła - krzyknął prosto do mojego ucha
- Czekaj co jak to z tobą zerwała, przecież jesteście idealni
- Wziąłem działkę od Coopera i źle się to skończyło - westchnął i poluzował uścisk - uderzyłem ją rozumiesz własną dziewczynę, moją księżniczkę rozumiesz?!
- Uderzyłeś Amy stary odjebało ci?
- Cooper dał mi nowy towar, na początku nie chciałem bo wiedziałem że  Amy się to nie spodoba ale uległem i to gówno totalnie wyprało mi mózg. Nie wiem co mam zrobić ona mnie nienawidzi.
- Stary ona cię kocha spokojnie daj jej chwilę i wszytko znowu będzie ok - uśmiechnąłem się pokrzepiająco - zastanawiam się kiedy wstaną, muszę porozmawiać z Brooke nie potrzebnie się wściekłem muszę ją przeprosić.
- Musisz przeprosić za o wiele więcej - warknął Kyle - zresztą nie zdziwię się jak w ogóle nie będzie chciała z tobą rozmawiać
- Niby dlaczego, tylko się wkurzyłem nic wielkiego
- Tak a później próbowałeś zgwałcić? Czy tobie człowieku kompletnie odwaliło, odstaw to gówno bo źle to się skończy!
- Jak to zgwałcić, nic jej nie zrobiłem
- Naćpałeś się, podszedłeś do niej i próbowałeś ją przelecieć. Brawo stary.
-Justin co wziąłeś od Coopera? - zapytał Mike
- Nie wiem, myślałem że to co zawsze - podrapałem się po karku
- Dał ci to co mi, po tym stajesz się agresywny i wściekły, trzeba do niego pojechać i wypytać o to gówno
Do kuchni weszły zaspane dziewczyny, każda z nich wyglądała na wyluzowana i wypoczętą, jednak widziałem na policzku Amy wielkiego siniaka. Czyli to prawda. Spojrzałem na Brooke, wyglądała jak zawsze olśniewająco ale coś przykuło moją uwagę, mianowicie nadgarstki, miała na nich wielkie fioletowo czerwone siniaki. To naprawdę ja to zrobiłem?
Kate podbiegła do Chaza i mocno go przytuliła po czym totalnie rozbiła jego usta o swoje. Amy ze smutkiem wpatrywała się w Mike'a, który udawał że patrzy na szklankę przed sobą. Brooke oczywiście nie daje po sobie nic poznać, wyminęła mnie jakbym nie istniał i podeszła do lodówki. Wyjęła składniki i zaczęła robić naleśniki. Każdy z nas siedział cicho, żaden nie chciał powiedzieć niczego złego, co pogorszyłoby i tak już złą sytuację.
- Ekm Brooke? - odezwał się Kyle - masz dzisiaj czas bo wiesz nadal nie znam zbytnio tej okolicy
- Jasne, tylko ogarnę się i możemy lecieć - posłała mi miły uśmiech i wybiegła z kuchni
- Co spodobała ci się Brooke? - szturchnął go Adam
- Jest urocza - powiedział nieśmiało i spojrzał na mnie jakby bał się mojej reakcji. Jak to urocza co kurwa?! Nie dość że mnie nienawidzi to jeszcze mam Kyle'a na głowie. Świetnie.
- Tak Brooke potrafi oczarować - zaśmiał się Chris
Do kuchni wróciła moja dziewczyna i wyglądała oczywiście pięknie. Miała krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę niby zwyczajnie, ale ona we wszystkim wygląda pięknie.
- Zbieramy się?- rzuciła mu uśmiech
- A gdzie idziemy najpierw?
- Pokażę ci centrum, później moje ulubione miejsca, pójdziemy na plaże i tam coś zjemy pasuje?
- Jasne brzmi świetnie.
Czy tylko mi to wygląda na randkę? Jej ulubione miejsca, to nie fair ja nie znam jej ulubionych miejsc! Kolacja na plaży to gwóźdź do trumny.
- To lecimy - i zniknęli

Wszyscy leżymy rozłożeni na kanapach pijąc piwo. Kyle i Brooke jeszcze nie wrócili. Co ich tak długo trzyma? A jeśli znowu coś się stało Brooke, jeśli Kyle ją porwał i ją teraz torturuje. Może powinienem jej poszukać. Jak na zawołanie trzaskają drzwi frontowe, zza rogu wychodzi rozbawiona Brooke a za nią tak samo rozbawiony Kyle. Śmieją się do rozpuku. Zabawne może ja też się pośmieję.?
- Hej - uśmiech nie schodzi jej z twarzy
- Cześć i jak było? - spytała Kate
- Świetnie, byliśmy w centrum, nad moim ulubionym jeziorem, a na plaży było wesołe miasteczko dlatego nam tak długo zeszło - powiedziała - musimy to powtórzyć - zwróciła się do Kyle'a, a on puścił jej oczko. Trzymajcie mnie!
- Romantycznie - krzyknęła Kate - musisz nam opowiedzieć szczegóły - powiedziała i pociągnęła ją za rękę
Amy też wstała żeby do nich dołączyć ale Mike złapał ją za rękę
- Skarbie porozmawiamy - spytał desperacko, ale ona tylko odwróciła wzrok i odeszła
- To się porobiło - westchnął Chris - ty masz problem z Amy, ale wierz mi Justin ma gorzej
- Dlaczego niby? - zmarszczyłem brwi
- Bo po pierwsze to Brooke, a po drugie ma złe wspomnienia z narkotykami - westchnął
- Coś więcej - zachęcałem go
- Nic więcej ci nie powiem, jak będzie chciała sama to zrobi
- Nie powie mi bo mi nie ufa - krzyknąłem
- Zależy ci żeby ci ufała - powiedział Mike - zakochałeś się
- Ocipiałeś? Wcale... - wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotę - Dobra może trochę, zresztą dajcie mi spokój nie pytałem was o zdanie  - wkurzyłem się i poszedłem do swojego pokoju
Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy.
- Justin jesteś idiotą - powiedziałem do siebie
Taka prawda jestem idiotą. Próbowałem zgwałcić Brooke czyli pierwszą dziewczynę na której mi w jakiś sposób zależy nie liczą mamy oraz siostry. Przecież ona musi się mnie teraz bać, pewnie ma mnie za ćpuna.
- Justin... porozmawiamy - spojrzałem na Brooke. Dzięki ci bożę!



No siema :D Jak tam u was? Bo u mnie coraz lepiej xd kolejny rozdział leci do was. Ale jestem systematyczna huhuhu xd Brawo ja! Do następnego <3


Komentujesz = motywujesz

Szablon by Devon