sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział XXI

Justin:
Otwarłem swoje zaspane oczy, spojrzałem na okno przez które widać spadające krople deszczu. Ehh pogoda idealnie oddaje mój stan. Odwracam się z zamiarem przytulenia się do Brooke która jest idealnym sposobem na zapomnienie o całym świecie, ale widzę tylko zaścielone miejsce. Zostawiła mnie? Patrzę przez chwilę na puste miejsce ale moją uwagę przyciąga wychodząca z łazienki dziewczyna. Oh moja piękna. Ma na sobie szary luźny sweter, oraz przetarte jeansy. Gdy zauważyła że się obudziłem zatrzymała się na chwilę i popatrzyła na mnie ale po chwili tak jakby się otrząsnęła i kompletnie mnie zignorowała. No tak... Dziewczyna krzątała się po pokoju i zbierała najpotrzebniejsze rzeczy do torebki.
- Gdzie idziesz? - podniosłem się i usiadłem
- Nie pamiętasz, miałam z tobą zostać a dziś mogę cię nienawidzić - mruknęła nawet na mnie nie patrząc
- Nie zachowuj się tak
- Dobra jak chcesz, jadę do szpitala, nie wiem kiedy wrócę - zabrała to torebkę i skierowała się do drzwi
- Mogę jechać z tobą? - wstałem i poszedłem do niej, ale się odsunęła
- Jak chcesz, masz 10 minut, czekam na dole - rzuciła i wyszła

Zamknąłem na chwilę oczy i wypuściłem głośno powietrze. Szybko zebrałem swoje ubrania wszedłem pod prysznic. Ciepła woda spływała na moje ciało co bardzo mnie odprężyło. Zamknąłem oczy i oparłem się o kafelki. Czy teraz będzie mnie ignorować? Pff może próbować. Wiem że jest na mnie zła ale przecież jak się kogoś kocha to się mu wybacza.
Wyskoczyłem spod prysznica, wytarłem mokre ciało i wskoczyłem w ubrania. Zabrałem z szafki telefon i klucze po czym zbiegłem na dół. Brooke czekała na mnie w salonie. Była całkowicie pogrążona w myślach. Siedziała na kanapie i wpatrywała się w beżową ścianę. Odchrząknąłem dając jej znak że już jestem. Odwróciła swoją głowę w moją stronę, zabrała torebkę i wyszła z domu. Okej? Wsiedliśmy do jej Lamborghini i odjechaliśmy spod domu.
Droga nieprzyjemnie się dłużyła. Brooke nie odezwała się ani słowem, całkowicie się wyłączyła i skupiła na drodze. Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle, a Brooke zaczęła nerwowo stukać paznokciami o kierownicę.

- Przestaniesz mnie ignorować? Jestem tu - warknąłem, już nie mogłem tego po prostu wytrzymać, ile my mamy lat 7?
- Wiem że jesteś - cały czas patrzyła przed siebie
- No to może ze mną porozmawiaj
- Myślisz że mamy o czym? - odwróciła się w moją stronę
- Mam bardzo dużo do powiedzenia - odparłem na co dziewczyna prychnęła - możemy jechać najpierw na śniadanie, nic nie jadłem ty pewnie też
- Jak chcesz - rzuciła i ruszyła dalej

Zaparkowaliśmy samochód przed naszą ulubioną naleśnikarnią. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Po wejściu wszystkie oczy zwróciły się na nas. No i na co się gapicie?
Usialiśmy przy naszym ulubionym stoliku pod oknem. Spojrzałem na Brooke, ale jej twarz nie wykazywała jakiegokolwiek zainteresowania rozmową
- Co podać słoneczko? - podeszła do nas kelnerka którą pierwszy raz widziałem na oczy, była naprawdę ładna ale przy Brooke mogła się schować
- Poproszę naleśniki z owocami - spojrzałem na Brooke - i jedne z czekoladą
- Oczywiście - uśmiechnęła się i pochyliła obok mnie - a powiedz mi często tu bywasz
- Tak bardzo często jem tu śniadanie ze swoją dziewczyną, więc proszę cię żebyś odeszła, i przyniosła nam jedzenie
Dziewczyna nic nie powiedziała tylko spojrzała na Brooke która uśmiechała się sztucznie i pomachała jej ręką. Kelnerka odeszła zostawiając nas w nieprzyjemnej ciszy.
- Wow spławiłeś ją, coś nowego - zaśmiała się i spojrzała w menu
- Możesz przestać się tak zachowywać, traktujesz mnie jakbym popełnił przestępstwo - warknąłem
- Bo po części popełniłeś, złamałeś obietnicę Justin - w końcu na mnie spojrzała
- Wiem i cię za to przepraszam, po prostu mam dużo na głowie do tego się pokłóciliśmy
- I żeby zrobić mi na złość, naćpałeś się
- Przestań - podniosłem głos - zachowujesz się jak dziecko
- Nie to ty zachowujesz się jak dziecko
- To może ode mnie odejdź
- Może powinnam - powiedziała mi patrząc w oczy. Moje oczy się rozszerzyły. Przecież tego nie zrobi prawda? Kocha mnie
- Nie zrobisz tego - odparłem
- Tak? A skąd ta pewność? - powiedziała pewna siebie
- Bo mnie kochasz - przybliżyłem się lekko i pochyliłem nad stołem. Twarz Brooke momentalnie się zmieniła. Ze złości przeszła w smutek.
- Niestety masz racje - westchnęła i zakryła twarz dłońmi - nie mogę odejść
Wstałem ze swojego miejsca i uklęknąłem przed nią. Obróciłem ją w swoją stronę i spojrzałem w jej piękne duże zielone oczy.
- Księżniczko... wiesz że nie chciałem cię zawieść, po prostu najpierw robię potem myślę - pocałowałem jej dłoń - ja też cię kocham i nie przeżyłbym tego jeśli byś ode mnie odeszła
- Dobrze... wybaczam - popatrzyła na mnie i lekko się uśmiechnęła
Uśmiechnąłem się i zająłem miejsce naprzeciw mojej dziewczyny. Po chwili przyszła kelnerka dając nam nasze śniadanie.
- Proszę cukiereczku - puściła mi oczko - a to mój numer zadzwoń jakbyś chciał się zabawić
- Dzięki ale nie chcę tego papierka - warknąłem - mam do ci pytanie
- Słucham skarbie - uśmiechnęła się a ja spojrzałem na Brooke która nie była zadowolona z całej tej sytuacji
- Jesteś ślepa że nie widzisz że siedzę ze swoją dziewczyną? - zapytałem i podniosłem brew
Kelnerka patrzyła na mnie z uchylonymi ustami, a po drugiej stronie stolika zabrzmiał melodyjny śmiech. O tak muzyka dla moich uszu.
- Co cię tak śmieszy? - zwróciła się tym razem do Brooke
- Weź lepiej idź zanim jeszcze bardziej się ośmieszysz - uśmiechnęła się sztucznie
Kelnerka nic nie powiedziała i odeszła. Spojrzałem na Brooke i posłałem jej uśmiech który odwzajemniła. Zjedliśmy szybko śniadanie zbieraliśmy się do wyjścia. Podszedłem do Brooke i przerzuciłem rękę przez jej ramię. Dziewczyna uśmiechnęła się triumfalnie do kelnerki i pomachała jaj na pożegnanie. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę do szpitala.
- Cieszę się że masz ten wisiorek - popatrzyłem na mieniący się kamień
- Wiesz że cieszyłabym się bardziej gdybym dostała go od ciebie - zaśmiała się
- Przepraszam, kompletnie zapomniałem - podrapałem się po karku - a skąd go masz?
- Od Kyle'a - powiedziała ciszej - powiedział że ci wypadł gdy wychodziłeś i dał mi go
- Ekm to miło z jego strony - powiedziałem
- Bardzo mi się podoba wiesz? - uśmiechnęła się
- Noś go dopóki jesteśmy razem, to taki wiesz znak - popatrzyłem na nią
- Czyli jak się rozstaniemy mam ci go oddać żebyś go dał innej? - zapytała z rozbawieniem
- Po pierwsze nigdy się nie rozstaniemy a po drugie dla innej dziewczyny nigdy bym się tak nie postarał
- Awww - zaćwierkała - mój słodziak
- Przestań nie nazywaj mnie słodziakiem, i tak przy tobie zmiękłem - odburknąłem - jestem twardzielem
- Oczywiście jesteś twardzielem słodziakiem - powiedziała na co oboje wybuchliśmy śmiechem
- Dla ciebie mogę być kimkolwiek- wywróciłem oczami - Naprawdę cieszę się że go masz, kamień jest wyjątkowy, tak jak ty
- Przestań Justin! - pacnęła mnie w ramię - przez ciebie się rumienie
- Aww uwielbiam twoje rumieńce
- Nie cierpię cię - oburzyła się
- Też cię kocham - na te słowa dziewczyna się rozpromieniła, a ja znów zdałem sobię sprawę w jakim bagnie utknąłem
Po 15 min jazdy zatrzymaliśmy się pod szpitalem, a mina Brooke spochmurniała. Weszliśmy na recepcję i odrazu rzuciła się na nas Kate
- Ej! - krzyknęła - Chodźcie Mike się wybudził
Obydwoje spojrzeliśmy szybko na siebie i pobiegliśmy za Kate.
Wbiegliśmy do sali gdzie Mike już rozmawiał z Chazem i Adamem
- Justin - krzyknął i pomachał ręką abym podszedł, przytulił mnie po bratersku i obrócił się w stronę Brooke - kuzyneczko
- Nareszcie się wybudziłeś durniu - podbiegła szybko i go przytuliła
- Przecież bym was nie zostawił - uśmiechnął się - gdzie Amy?
Jak na zawołanie usłyszeliśmy jej przeraźliwy krzyk
- Chcę go zobaczyć!
- Nie powinna pani w ogóle wychodzić z łóżka
- Mam to gdzieś chcę go zobaczyć - krzyknęła i wparowała do pokoju - Mike... - nagle się uspokoiła
- Skarbie... - spojrzałem na niego i widziałem łzy w jego oczach
Zanim się spostrzegłem Amy popchnęła wszystkich i niemal wskoczyła na Mike'a
- Przepraszam cię nie powinnam się z tobą kłócić - zaczęła szlochać
- Przecież to nie twoja wina, ja zacząłem
- Obroniłeś mnie - szepnęła - przyjąłeś na siebie cios, jesteś moim bohaterem
- Jestem twoim chłopakiem - uśmiechnął się
- To to samo - wywróciła oczami, a atmosfera w pokoju się rozluźniła
Wszyscy zaczęli swobodnie rozmawiać, śmiać się i wygłupiać. Ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
- Kyle możemy pogadać? - zapytałem, a Brooke spięła się w moich ramionach.
- Jasne
Wyszliśmy przed salę i spojrzałem na chłopaka. Z jednej strony widzę mojego najlepszego przyjaciela ale z drugiej widzę kolesia który zdecydowanie za dużo czasu spędza z Brooke, Ale wciąż mój przyjaciel.
- Chciałem ci podziękować, za wczorajszy dzień? - powiedziałem
- Nie ma za co dziękować, jesteście moimi przyjaciółmi - uśmiechnął się
- Wiem i przepraszam że jestem takim zazdrośnikiem, ale sam rozumiesz
- Jasne Brooke przyciąga uwagę - zaśmiał się - namieszałeś wczoraj
- Wiem, ale sobie wszystko wyjaśniliśmy i jest dobrze przynajmniej taką mam nadzieję
- Wiesz była smutna i wściekła w tym samym czasie
- Wiem
- Ale jest ok tak? - uśmiechnął się znów, rany jak on często ma dobry humor - wracajmy
Gdy weszliśmy wszyscy byli pochłonięci rozmową, Brooke śmiała się z żartów Adama a Amy była tak zajęta Mikiem że nie zauważała co się wokół niej dzieje. Usiadłem obok Brooke i objąłem ją ramieniem na co posłała mi uśmiech. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy aż do południa, niestety pielęgniarka powiedziała że Amy i Mike muszą odpoczywać. Amy jutro wychodzi, ale Mike musi jeszcze trochę tam posiedzieć bo naprawdę mocno oberwał. Jak tylko wyjdzie dowiemy się kto to zrobił. Całą grupą wyszliśmy ze szpitala i każdy poszedł w swoją stronę. Kate zaczęła ciągnąć Chaza w stronę sklepów, a Adam i Ben ruszyli przed siebie mówiąc że chcą się rozerwać. Wziąłem Brooke za rękę i podszedłem z nią do auta. Dziewczyna chciała otworzyć drzwi od strony pasażera ale zamknąłem je gwałtownie odwracając ją w swoją stronę i przyciskając do auta.
- Nie jesteś już na mnie zła prawda? - zapytałem
- Nie jestem Justin - uśmiechnęła się i położyła dłoń na moim policzku, aż zamknąłem oczy
- Tooo mogę cię w końcu pocałować? - spytałem poruszając brwiami, przez co w zamian otrzymałem słodki chichot. Rany co ona ze mną robi.
Brooke stanęła na palcach i lekko cmoknęła moje usta. Co? O nie  nie tak się nie bawię.
Złapałem ją za biodra i bardziej przycisnąłem ją do samochodu. Mocno i brutalnie wpiłem się w jej usta. O tak brakowało mi tego. Coraz mocniej na nią naciskałem chcąc więcej. Położyłem dłonie na jej pośladkach i mocno je ścisnąłem na co podskoczyła, owinęła nogi wokół mojego pasa, cały czas się ode mnie nie odrywając. Posadziłem ją za masce i wsunąłem dłonie pod jej koszulkę.
- Justin... przestań - szepnęła
- Wybacz ale nie mogę się powstrzymać - jeździłem dłońmi z góry na dół aż przerwało nam głośne chrząkniecie
- Przepraszam - odezwał się mężczyzna w podeszłym wieku - ludzie patrzą moglibyście zatrzymać do dla siebie dzieciaki
- A ty mógłbyś się zamknąć - warknąłem - nie robimy nic złego
- Uprawianie seksu przed szpitalem to nic złego?
- Odejdź dziadku albo odszczelę ci łeb
- Dość tego wzywam ochronę
Brooke zerwała się z maski samochodu i podeszła do starego mężczyzny. Odeszli na znaczącą odległość i zaczęli rozmawiać. Chciałem do nich podejść ale Brooke swoim wzrokiem mówiła mi że mam się nie ruszać albo to ona odstrzeli mi łeb. Rozmawiali tak jeszcze przez kilka minut co mnie bardzo niecierpliwiło. W końcu Brooke podeszła do samochodu i usiadła na miejsce pasażera. Yhhh znów? Wsiadłem na samochodu i spojrzałem na dziewczynę. Patrzyła przed siebie ale na jej twarzy widniał uśmiech.
- To było śmieszne - odezwała się - kłóciłeś się z 70-letnim mężczyzną
- Przepraszam że mnie zdenerwował - prychnąłem
- Oj daj spokój wynagrodzę ci to - uśmiechnęła się
- Jak? - zapylałem z figlarnym uśmiechem, uwielbiam kiedy jest taka otwarta i flirciarska
- Zobaczysz później teraz jedziemy do domu ogarniamy się i jedziemy wiesz gdzie?
- Zaskocz mnie
- Na siłownie, dawno nie byłam a muszę dbać o formę - uśmiechnęła się
- Masz idealne ciało - pocałowałem ją w szyję  - nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym go teraz po dotykać
- Ale musisz jechać jaka szkoda - wydęła wargę - jedź
Po dotarciu do domu, Brooke odrazu poszła do kuchni przygotować obiad, ja w tym czasie idę się juś przebrać w luźniejsze ubrania. Po przebraniu schodzę do kuchni gdzie widzę podrygującą i nucącą sobie piosenki z radia Brooke. Stoi do mnie tyłem i zwinnie wywija tyłkiem. Podchodzę do niej i mocno ją przytulam od tyłu, na co dziewczyna się wzdryga, ale po chwili znów się rozluźnia
- Co gotuje moja piękna dziewczyna?
- Spaghetti - powiedziała wstawiając makaron
- Mmm już cudownie pachnie - zacząłem wodzić nosem po jej szyi
- Jjustin bo przypalę ssos - zaczęła się lekko jąkać
- Mmm co mówisz? - składałem lekkie pocałunki na jej karku, odwróciła się w moją stronę, ale zanim cokolwiek miała okazje powiedzieć mocno przywarłem do niej ustami
Brooke odrazu odwzajemnił pocałunek co jeszcze bardziej mnie to nakręciło. Podniosłem ją i posadziłem ją na blacie. Zachłannie ją całowałem, a w zamian dostawałem jej seksowne jęki. Brooke włożyła ręce w moje włosy i lekko za nie pociągnęła, co tym razem skutkowało moimi jękami. Zacząłem schodzić z pocałunkami na jej szyję, Brooke dodatkowo dała i większe pole do popisu. Ściągnąłem z niej sweter i zacząłem całować po nowo odkrytym miejscu. Brooke położyła ręce na blacie przez co zrzuciła garnek w którym gotował się makaron i całość wylądowała na ziemi. Gwałtownie się od siebie oderwaliśmy i odrazu wybuchnęliśmy śmiechem. Brooke zeskoczyła z blatu, ubrała swój sweter i zaczęła sprzątać bałagan ale jako dobry chłopak stwierdziliśmy że skoro makaronu nie ma a sos się przypalił (xd) zjemy na mieście po treningu. Przebraliśmy się w sportowe ciuchy i ruszyliśmy na siłownię. Na siłowni odrazu zaczepił nas mój trener który okazał się również trenerem Brooke. Ćwiczyliśmy razem walki i strasznie mnie zaskoczyło to ile taka drobna dziewczyna ma siły, potrafiła nieźle dać w kość. Po skończonym treningu kupiliśmy jedzenie na wynos i wróciliśmy do domu. Brooke odłożyła jedzenie na stół a ja znów ją mocno do siebie przyciągnąłem
- Tak jak mi wynagrodzisz te dwie nieudane próby? - szepnąłem



No czeeść :D A więc tak mam dla was informacje, w następnym tygodniu nie będzie rozdziałów gdyż, iż, ponieważ chcąc nie chcąc mam egzaminy i muszę się przygotować również mentalnie xd Muszę odpocząć xd Ale oczywiście wrócę i przepraszam że przerwałam w takim momencie xd

Komentujesz = motywujesz 

4 komentarze

Szablon by Devon