piątek, 26 lutego 2016

Rozdział XI

Justin:
 Co się właśnie stało?! Ryan? Jak ? Jechałem najszybciej jak mogłem. Nie wierzę że Ryan mógł jej coś zrobić. Może to część niespodzianki. Tak na pewno wolę się upewnić. Dotarłem pod dom i jak strzała wbiegłem do domu. Z salonu było słychać śmiechy i rozmowy.
- Ryan jest taki słodki prawda? - zaczęła Amy - widzieliście jak patrzył na Brooke. Cieszę się że w końcu kogoś znalazła po tym wszystkim co przeszła.
Co przeszła? Miała jakieś problemy? Nic mi nie powiedziała. Jasne debilu przecież ze sobą nie rozmawiacie. Dobra halo Justin ogarnij się czas jest ważny.
- Hej ludzie nie zgadniecie - wszyscy zwrócili się twarzą do mnie - chodzi o Ryana
- Nie mów że ich śledziłeś Justin - powiedział Mike
- Nie... to znaczy trafiłem na nich a później tak wyszło że pojechałem za nimi i zobaczyłem jak Ryan bierze nieprzytomną Brooke do magazynu.
- Jasne stary to Ryan wiesz jaki on jest nigdy by jej nie skrzywdził
- Mówię kurwa serio czemu mi nie wierzycie
-Przemawia przez ciebie zazdrość Justin
- Nie prawda
- A ja mu wierzę - odezwał się Chris - warto to sprawdzić
Mike na mnie spojrzał a potem na resztę
- No dobra chłopaki szykujcie się
Brooke jadę  po ciebie...

Brooke:
Ile już tu siedzę kilka minut? Godzin? Dni? Świetnie będę tutaj dopóki moja ''cudowna'' randka z Ryanem się nie skończy i zaczną coś podejrzewać. Jestem głodna, brudna i zmęczona nie jestem tu długo tak mi się przynajmniej wydaje ale rozmowy z nimi mnie męczą.
- Co tam u ciebie? - do pomieszczenia wszedł Ryan
- Spieprzaj gdybym nie miała związanych rąk już dawno byś leżał na ziemi i prosiło litość sukinsynie
- Oh nie wątpię wiem że jesteś dobra ale za to bardzo naiwna
- Dlaczego jesteś z nimi?
- Mam wobec nich spory dług
- Pomoglibyśmy ci
- Nie możecie mi pomóc poprostu spłacę dług i będę wolny
- Ha i to ja jestem ta naiwna. Naprawdę myślisz że pozwolą ci odejść.
- Zamknij się ty nic nie rozumiesz. Mam dużo długów zresztą nie tylko ja zapytaj Justina
- O co wam chodzi z tym Justinem? Co on takiego zrobił?
- Raczej co wie. Ma pewne informacje które przydadzą się szefowi.
- Jakie informacje?
- Nie mam pojęcie nie chcą mi wiele powiedzieć
Między nami zapadła cisza.
- Um Ryan?
- Czego
- Czy ty no wiesz czułeś coś do mnie czy tylko udawałeś?
- Sorki skarbie
I coś we mnie pękło Ryan osoba która tak bardzo o mnie dbała była cały czas przy mnie nic do mnie nie czuła nawet mnie nie lubił. To boli darzyłam go zaufaniem. Zdrada jest najgorsza. Czuje się tak głupio jestem tak naiwna i łatwowierna.
- Po zatem Justin wyrwałby mi jaja jakbym próbował się do ciebie jeszcze bardziej zbliżyć.
- O co wam wszystkim chodzi? Justin się mną nie przejmuje pewnie teraz jest gdzieś z jakąś dziwką.
- naprawdę nie widzisz jak on na ciebie patrzy ? Dobra to Justin lubi dziewczyny ale znam go jakiś czas i widziałem jak patrzy na inne dziewczyny. Z pożądaniem i dzikością. Na ciebie patrzy inaczej. Z troską i takim uwielbieniem
- Oczywiście...
- dobra koniec gadu gadu musisz się wziąć do pracy czeka na ciebie klient
- Czekaj co jaki klient?
- Myślałaś że będziesz tu tak bezczynnie siedzieć?
- Nie będę dziwką!!
-Zobaczymy - i wyszedł
Jego chyba pojebało. Nie będę się z nikim pieprzyć. Za kogo oni mnie mają...
Do pokoju wszedł wielki mężczyzna. Miał ponad dwa metry. Momentalnie z oczu poleciały mi łzy

Justin:
- Dobra chłopaki zbierajmy się- warknąłem bo się guzdrali
- Wyluzuj stary pewnie nic jej nie jest i świetnie się bawi a my przerwiemy im w najlepszym momencie - zaśmiał się Mike
- Taaa z pewnością - odpaliłem samochód i ruszyliśmy
-Justin wiesz że przesadzasz z tym swoim zachowaniem - powiedział Mike
- O co ci chodzi?
- O tą twoją zazdrość
- Nie jestem zazdrosny wiem co widziałem !
- Zobaczymy
Po 20 minutach dotarliśmy pod magazyn. Było tam kilka samochodów w tym samochód Ryana.
- I co dalej mi nie wierzycie?
- To jeszcze nic nie znaczy
Weszliśmy po cichu do środka. Jak na opuszczony magazyn był bardzo zadbany. Usłyszeliśmy rozmowy
- A co jeśli nie przyjdzie? - rozpoznałem głos Ryana
- Na pewno przyjdzie. Zrobić wszystko żeby uratować tą głupią sukę
- Dobra chłopcy ja idę szukać Brooke zajmijcie się nimi później sobie z nimi pogadam powiedziałem i ruszyłem w kierunku schodów
Jak na taki magazyn miał bardzo dużo pomieszczeń. Zza jednych było słychać stłumione rozmowy zza innych jęki, a zza innych krzyki...czekaj czekaj to głos Brooke. Bez zastanowienia wbiłem do pokoju. Zad słabym i skulonym ciałem Brooke wisiał jakiś wielki goryl. Brooke miała zdartą koszulę i i rozpięte spodnie a on pastwił się nad jej ciałem. O nie nikt nie tyka mojej dziewczyny.
Odrazu rzuciłem się na mężczyznę był wielki ale nie takich już pokonywałem. Mężczyzna szarpał się ze mną
- Co ty kurwa odpierdalasz - krzyknął - poczekaj na swoją kolej
- Pożałujesz że jej dotknąłeś pożałujesz że nawet  na nią spojrzałeś
- Oh rozumiem to twoja suka?
- Nie nazywaj jej tak - i rzuciłem się na niego z pięściami, okładałem go ze wszystkich sił i usłyszałem odgłosy kroków.
- Justin zbieramy się wezwali posiłki - powiedział Chris
Kurwa... Podszedłem  do skulonej w kącie Brooke. Miała kilka zadrapań i siniaków. Widać że się przed nim broniła. Założyłem jej na ramiona moją bluzę i bez słowa wziąłem ją za ręce. Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem w stronę wyjścia. Było cicho za cicho. Gdy wyszliśmy z budynku usłyszałem:
- No jednak się zjawiłeś - powiedział Eric szef gangu - wiedziałem że przyjedziesz po swoją dziwkę
Momentalnie się spiąłem.
- Nie martw się już sobie idziemy - odpowiedziałem sztucznie miłym tonem
- Naprawdę myślisz że pozwolę wam odejść - i nagle z znikąd otoczyli nas jego ludzie - Słuchaj Justin nie zabije ani ciebie ani twojej suki ale zróbmy wymianę ty za Brooke
- Zgoda - odpowiedziałem bez zastanowienia i odstawiłem Brooke na ziemię
- Justin nie możesz tu zostać - powiedziała cicho Brooke
- Spokojnie obiecuje że jeszcze się spotkamy księżniczko - przytuliłem ją mocna a później dałem jej znak że mam podejść do chłopaków.
Brooke odjechała razem z chłopakami. Chcieli zostać ale wolałem .żeby zajęli się nią.
- No Justin jakiś ty szlachetny. Chyba naprawdę ci na niej zależy....
-Dobra czego chcesz?
- Porozmawiajmy...


Co się dzieje :O Te akcje, te wybuchy, te pościgi xd No cóż Justin ją uratował a co z nim? Się zobaczy xd Oddaje następny i kto wie może w weekend pojawią się dwa rozdziały się zobaczy xd
Do zobaczyska <3 I oczywiście zapraszam do komentowania :)

1 komentarz

Szablon by Devon