niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział X

Brooke:
Dziś mam randkę z Ryanem. Skłamałabym mówiąc że się nie cieszę. Ryan jest naprawdę świetnym chłopakiem. Spędzamy dużo czasu razem, dużo rozmawiamy, a z Justinem no cóż... nie rozmawiamy ze sobą znaczy zmienimy czasem dwa słowa ale nic poza tym. Czy jest mi przykro? Oczywiście. Chciałabym z nim porozmawiać ale mnie zbywa albo unika, a ja nie chcę naciskać jeśli nie chce rozmawia to ja go nie będę namawiać. Teraz moją głowę zaprzątają inne myśli.
- Amy pomóż mi w co mam się ubrać - padłam na łóżko
- Wiesz że dla Ryana to żadna różnica, cholera Brooke on cię widział nieogarniętą w piżamie i powiedział ci że jesteś piękna - zaśmiała się
- Tak. - uśmiechnęłam się - Ryan jest strasznie słodki
- I strasznie cię lubi - dodała uszczypliwie
- Nie przesadzajmy - zaśmiałam się
- Dobra Brooke dosyć czas zrobić z ciebie bóstwo - podniosła mnie z łóżka
- To działaj - usiadłam przed lustrem
Amy zrobiła mi włosy, właściwie to całkowicie je wyprostowała oraz zajęła się makijażem ale stwierdziła że nie potrzebuje mocnego makijażu bo jestem piękną a poza tym Ryan nie lubi zbyt mocnego makijażu
- Otwórz oczy - szepnęła mi do ucha
Otworzyłam oczy i co zobaczyłam nic ponieważ Amy zasłoniła lustro.
- Czemu zasłoniłaś lustro?
- Zobaczysz się dopiero jak się ubierzesz - uśmiechnęła się - a gdzie właściwie się wybieracie?
- Nie wiem ale kazał mi się ubrać elegancko
- Czyli suknia
- Wiesz że nie lubię sukienek
- No to dzisiaj zrobisz wyjątek
Amy wybrała mi piękną czerwoną, długą sukienkę którą z tyłu trzymała się tylko na cieniutkich, srebrnych niteczkach.
- Przebieraj się - podała mi ją i wyszła
Gdy się już przebrałam odsłoniłam lustro. Wyglądałam pięknie. Sukienka idealnie podkreślała moje atuty. Nagle do pokoju wpadł Justin.
- Em coś się stało? - zapytałam
- Nie nic Ryan kazał mi powiedzieć że musicie się zbierać
- Dobrze dzięki
Justin nic nie mówił tylko cały czas się we mnie wpatrywał. Lekko się speszyłam
- Coś jeszcze? - zapytałam skrępowania
Justin tylko się uśmiechnął i już chciał wyjść ale odwrócił się w moją stronę i podszedł do mnie nachylił się nade mną
- Pięknie wyglądasz - szepnął mi do ucha a ja zmiękłam - szkoda że nie wyglądasz tak pięknie dla mnie.
Po tych słowach stałam skołowana. Kilka słów z jego ust wypowiedziach w moją stronę a ja już tracę głowę. Potrząsnęłam głową i wyszłam z pokoju. Na dole czekał już na mnie Ryan. Złapał moją dłoń i pocałował ją.
- Pięknie wyglądasz
Już to dziś słyszałam ale to nie brzmiało tak samo, uśmiechnęłam się lekko.
- Zbieramy się? - zapytał
- Tylko grzecznie - krzyknął Chris
Dopiero teraz zauważyłam że wszyscy się na nas patrzą. Każdy miał wymalowany wielki uśmiech, każdy oprócz Justina. On patrzył na mnie tylko pustym wzrokiem. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęłam się lekko do niego co odwzajemnił. Wyszłam z Ryanem z domu. Jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi do samochodu.
- No to gdzie jedziemy? - zapytałam
- Zobaczysz - uśmiechnął się do mnie
Dotarliśmy do restauracji i zajęliśmy nasz stolik
- Ryan tu jest strasznie drogi - szepnęłam do niego
- No i co ja stawiam
- Czuje się dzisiaj jak księżniczka
- Dlatego że jesteś księżniczką. Moją księżniczką
Nie mogłam uwierzyć jak on jest słodki. Zawsze jest obok i się mną zajmuje. Ale nie jest Justinem.
Justin:
Po wyjściu Brooke i Ryana wszyscy zasiedliśmy na kanapie. Nie mogłem tego znieść to ja powinienem być na randce z Brooke nie Ryan.
- Słodko razem wyglądają - pisnęła Amy
- Tak przeuroczo - powiedziałem z wyraźnie słyszalnym sarkazmem i wyszedłem.
Musiałem jeszcze coś załatwić. Miałem umówione spotkanie. Zjawiłem się w ustalonym miejscu o wyznaczonej godzinie.
- Witaj Justin - wyłonił się z cieniu mężczyzna
- Do rzeczy nie chce mi się z tobą gadać
- Co zły humor. Co się stało. Może mogę pomóc
- Nie twój zasrany interes. Czego chcesz
- Jak ci idzie?
- Pracuje nad tym
- No ja myślę. Nie muszę ci przypominać że jeśli tego nie zrobisz to twoja rodzina słono za to zapłaci
- Nie musisz mi przypominać. Ale dlaczego? - zapytałem
- Dlaczego co?
- Dlaczego mam to zrobić
- Mam swoje powody - powiedział i odszedł. No to świetnie.
Zapaliłem papierosa i ruszyłem autem przed siebie. Ciekawe co u Brooke, ciekawe jak się bawi cóż zapewne świetnie w końcu Ryan jest taki idealny (wyczujcie tan sarkazm) co prawda jest moim przyjacielem ale nie chce żeby był blisko Brooke. Nie zauważyłem nawet kiedy dotarłem do centrum miasta.  Przechodziłem przez najbogatszą dzielnice i co zobaczyłem? Ryana i Brooke w restauracji.  Nadal nie mogę się na nią napatrzeć jest taka piękna i widać bardzo dobrze się bawi w towarzystwie Ryana. Nagle poczułem ukłucie w sercu. Oni się tam świetnie bawią a ja stoję jak jakiś kółek i się na nich gapię. Wiem że zachowam się jak dupek ale postanowiłem poobserwować. Schowałem się i oglądałem. Jeszcze chwilę siedzieli w restauracji i zaczęli się zbierać. Wyszli z restauracji i zamierzali do auta Ryana. Otworzył jej drzwi od strony pasażera i sam później wsiadł na miejsce kierowcy. Jaki dżentelmen. Dupek. Nie no mój przyjaciel ale dupek. Postanowiłem jechać za nimi. Jechali w nieznanym kierunku po 40 minutach jazdy dotarli pod stary magazyn. Jaki romantyk. I co zobaczyłem Ryana wynoszącego nieprzytomną Brooke z samochodu. Okej to z pewnością nie jest cześć ich romantycznej randki. Pojechałem jak najszybciej do domu powiadomić resztę o tym co przed chwilą zobaczyłem.
Brooke:
Co się stało? Pamiętam tylko jak Ryan powiedział że ma dla mnie niespodziankę. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. A dalej pustka nic nie pamiętam. Leżę na podłodze i pustym, szarym, brudnym pomieszczeniu i co? No właśnie i co?
Do pomieszczenia wszedł mężczyzna i masce. Znam te maski. Demons.
- Czego ode mnie chcecie?
- A może by tak hej. - zaśmiał się mężczyzna - dawno się nie widzieliśmy Brooke. Stęskniłem się za tobą.
- Bez wzajemności. Wypuść mnie dupku bo skopie ci tyłek. - warknęłam i zaczęłam się szarpać
- Jak zwykle waleczna. - podszedł bliżej i złapał za podbródek - i jak zwykle przepiękna, ładnie ci w tej sukience, miałaś randkę?
- Co zrobiłeś Ryanowi popaprańcu - wrzasnęłam
- Ryan jest cały i zdrowy nawet go dla ciebie zawołam - facet krzyknął imię Ryana a ten zjawił się w drzwiach i wrednym uśmiechem
- Co się tu... - nie zdążyłam nic powiedzieć kiedy dostałam w twarz od Ryana. Co jest? To nie Ryan, nie mój przyjaciel.
- Zamknij się suko - wrzasnął - musiałem zdobyć twoje zaufanie co było naprawdę proste - zaśmiał się
- Ja ci ufałam - byłam bliska płaczu. Zniosę wiele rzeczy ale nie zdradę.
- O przykro mi - udawał smutek - nie jednak nie jest mi przykro
- Czego ode mnie chcecie?
- Chcemy żeby Justin tu przyjechał po to aby cię uratować. Ma informacje które chce posiąść.
- Skąd wiecie że po mnie przyjedzie?
- Bo jest w tobie zakochany i zrobi wszystko żeby cię uratować...



Omg! Znów mnie tak długo nie było. To straszne jak jestem leniwa xd. Znów was przepraszam. Bardzo często przepraszam xd Mam ferie i niby sporo wolnego czasu ale no cóż leń wziął górę xd
Kolejny rozdział Ryan zły przecież on był taki słodki ;c Mam nadzieję że wam się spodoba do następnego <3

3 komentarze

Szablon by Devon