Odwiedziny się kończyły więc poszłam na kawę z Kylem. Totalnie nie rozumiem Justina, ok spędzam czas z Kylem ale to dlatego że jest moim przyjacielem, więc to normalnie. Rozumiem jest moim chłopakiem i musi zaakceptować że mam znajomych tak? Jest strasznie zestresowany i nabuzowany przez te swoje ''sprawy'' o których nikomu nie mówi, i wyżywa się na wszystkich.
- Co chcesz? - z myśli wyrwał mnie Kyle
- Wystarczy cappuccino i ciastko waniliowe - uśmiechnęłam się
- Ok zaraz jestem
Gdy Kyle odszedł od stolika spojrzałam na swój telefon. Zadzwonić czy nie? Jest teraz na mnie zły a nie chcę żeby było gorzej, dam mu chwilę odetchnąć.
- Proszę twoje cappuccino - Kyle postawił przede mną kubek z kawą oraz ciasto - jak tam?
- Dobrze trochę się martwię, wiesz Mike jest w śpiączce a Amy jest załamana ciążą, chce być dobrą przyjaciółką ale naprawdę nie wiem co robić
- Nie martw się Mike jest silny, niedługo się wybudzi, a Amy musisz dać chwilę na oswojenie się z tym wszystkim
- Wiem...ale dobrze oczyśćmy trochę myśli, miałeś mi o sobie opowiedzieć
- Dobrze a co chcesz wiedzieć?
- Jak znalazłeś się w gangu? Bo wiesz nie wyglądasz jak gangster, bardziej jak taki słodziak - zaśmiałam się lekko
- Wiesz to dziwna historia, na początku nie byłem w gangu z własnej woli, mój ojciec miał długi a ja musiałem je spłacić po jego śmierci więc dlatego tutaj jestem.
- A nie próbowałeś później odejść?
- Szczerze? Na początku było ciężko i chciałem jak najszybciej spłacić dług i uciec jak najdalej ale jak poznałem chłopaków to zaczęło mi się nawet podobać poza tym chłopcy by mi nie pozwolili odejść
- Zabijanie ludzi i sprzedawanie narkotyków ci się podoba?
- Nie zabijam i nie sprzedaje jestem informatykiem zajmuję się komputerami i zabezpieczeniami, nie potrafiłbym zabić
- Wiem jesteś na to za słoooodki - przeciągnęłam na co przewrócił oczami
- Zabawne - mruknął - a jak z tobą czemu tu jesteś?
- Cóż...- westchnęłam - moja przeszłość nie była ciekawa, miałam chłopaka który cóż jakby to powiedzieć nie był dla mnie, musiałam sobie radzić bo byłam sama, nauczyłam się samoobrony i posługiwania bronią wiesz w razie wu, później spotkałam Mike'a wiedziałam czym się zajmuje więc z nim porozmawiałam że chcę dołączyć. Na początku mnie wyśmiał że jestem za delikatna i krucha więc pokazałam mu co potrafię. Nawet nie wiesz pod jakim był wrażeniem, ale nadal nie chciał się zgodzić, bo wiesz w końcu jestem jego kochaną kuzynką, ale zabrał mnie na jedną akcję i kiedy uratowałam mu dupę zgodził się. Sama tego chciałam. Nie chciałam być słabą dziewczynką.
- Łooo o wiele ciekawsza historia od mojej - zaśmiał się - ale wiesz dziwne że poznałem cię dopiero teraz
- Jakby to powiedzieć przez chwilę zawiesiłam swoją działalność, bo opiekowałam się Amy która była na początku wstrząśnięta tym co robi Mike
- Rozumiem... - przerwał mu mój telefon
Wzięłam telefon do ręki a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojego chłopaka. Spojrzałam niepewnie na Kyle'a i z powrotem na telefon. Odrzuciłam na telefon.
- Nie ignoruj go - popatrzy na telefon a później na mnie
- Przepraszam ale nie mam siły z nim rozmawiać
- Zachował się jak dupek, ale ma dużo na głowie
- Ale czemu wyżywa się na mnie przecież nic nie zrobiłam, musi panować nad swoją zazdrością
- Niech się nie martwi nie chcę cię poderwać
- Czemu coś ze mną nie tak? - zapytałam głupio
- Nie jesteś cudowna, jakbym nie był gejem to chętnie bym cię zaliczył - zaśmiał się
- Czekaj co? - oplułam się kawą - ty jesteś...
- Tak jestem gejem - zaśmiał się ponownie - to coś złego? chyba się mnie nie wyprzesz
- No co ty, po prostu mnie zaskoczyłeś - uśmiechnęłam się - zawsze chciałam mieć przyjaciela geje to ciekawe doświadczenie
- Uff to dobrze myślałem że cię wystraszę
- Daj spokój
- Ale nie mów reszcie, chcę sam im powiedzieć, bo może niedługo przedstawię im mojego znajomego
- Masz chłopaka - pisnęłam
- Tak Brooke powiedz to głośniej - szepnął - nie chłopaka znajomego
- Narazie - puściłam mu oczko
- O zamknij się i zadzwoń do Justina
- Ale...
- No już
Wzięłam niepienienie telefon i go odblokowałam. Przejrzałam kontakty i w końcu natrafiłam na numer Justina. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam. Cisza...
- Nie odbiera
- Spróbuj jeszcze raz, wiesz do trzech razy sztuka
No dobra... Nacisnęłam jeszcze raz słuchawkę jeszcze raz i przyłożyłam telefon do ucha.
- Czego - usłyszałam doniosły głos Justina i aż się wzdrygnęłam
- Um... dzwoniłeś
- Tak ale ty pewnie jesteś zajęta spędzaniem czasu z Kylem
- Przestań
- Co mam przestać? Że szlajasz się z chłopakami jak jakaś dziwka - krzyknął, ale ten głos był inny
- O czym ty mówisz
- O tym że zachowujesz się jak szmata, to takie trudne do zrozumienia - zaśmiał się bez humoru a do moich oczu napłynęły łzy
- Przestań - szepnęłam
- Zamknij się kurwa - krzyknął - jestem w domu Amy, a właściwie w twoim starym pokoju i radzę i szybko przyjechać, bo nie będzie przyjemnie - rzucił i się rozłączył
Spojrzałam na telefon upewniając się że połączenie zostało przerwane. Nie wiedziałam co się dzieje. Jego głos brzmiał inaczej tak jakby... kurwa znowu to zrobił.
- Co jest mała? - zapytał zmartwiony Kyle
- Na pewno słyszałeś
- Tak mówił tak głośno że nie dało się nie usłyszeć, myślisz że on..
- Tak tak własnie myślę - przerwałam mu wiedząc o co mu chodzi - obiecał mi, muszę do niego jechać
- Mam jechać z tobą? - zapytał
- A mógłbyś? Bo wiesz trochę się boję - spuściłam głowę, to straszne że boję się własnego chłopaka
- Jasne chodź ale czekaj - zatrzymał się i zaczął grzebać w kieszeniach, aż wyciągnął małe pudełeczko i mi je podał - to wypadło Justinowi
Wzięłam pudełeczko i niepewnie otworzyłam w środku był prześliczny naszyjnik z diamencikiem. Ale to nie był zwykły diament, to bardo rzadki i niezwykle cenny kamień. Jest o piękniej intensywnie fioletowej barwie. Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Jezu to musiało kosztować majątek. Pod tym była jeszcze malutka zwinięta karteczka.
Brooke a właściwie moja najwspanialsza dziewczyno
chciałbym jakoś uwiecznić to że jesteśmy razem już dwa
tygodnie tak wiem szmat czasu ale chcę żebyś miała ten
naszyjnik, diament jest wyjątkowy i pokazuje jak ty jesteś
wyjątkowa dla mnie księżniczko
Justin
Patrzyła wciąż w kartkę. Po prostu wow nie wiedziałam że Justin zda się na coś takiego nie chodzi mi o naszyjnik ale o liścik który sprawił że poczułam się pewniej.
- Em Kyle mam prośbę, zapniesz mi go? - podałam mu wisiorek
- Wow widać Justin naprawdę się postarał - zaśmiał się i zapiął wisiorek - lepiej chodźmy zanim pan romantyczny się jeszcze bardziej wkurzy.
Wyszliśmy z restauracji i ruszyliśmy w stronę samochodu. Wsiedliśmymy do niego i odjechaliśmy z piskiem opon. Po chwili byliśmy pod moim starym domem który wynajmowałam z Amy. W sumie nadal jest to mój dom. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę budynku. Drzwi były pootwierane no oścież. Weszliśmy na korytarz i odrazu usłyszałam kroki na drugim piętrze
- Zostaniesz? - odwróciłam się Kyle'a
- Jasne jak coś to krzycz - uśmiechnął się pocieszająco
Odwróciłam się i niepewnym krokiem poszłam na górę. Otworzyłam drzwi mojego pokoju i odrazu w oczy rzucił mi się Justin stojący na środku pokoju.
- Długo kazałaś na siebie czekać - warknął i założył ręce w pięści - co ci tak długo zajęło?
- Przyjechałam najszybciej jak mogłam - odparłam
- Jasne pewnie jeszcze zabawiałaś się z Kylem zanim przejechałaś. Może ciebie ta sytuacja bawi ale mnie nie.
- Jaka sytuacja? O co ci chodzi? - spojrzałam na niego, znów miał te puste oczy, wiedziałam
- Jesteś moją dziewczyną a szlajasz się z innymi bawi cię wzbudzanie we mnie zazdrości
- Justin kurwa opanuj się nie zdradziłam cię i nie mam zamiaru, ale to nie ja złamałam słowa i się nie naćpałam
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele - stanął tuż przede mną - nie wiesz do czego jestem zdolny
- O uwierz mi wiem - warknęłam - zachowujesz się jak nadęty dupek, myślisz że wszyscy są przeciwko tobie, rozumiem masz dużo na głowie, ale nie wyżywaj się na nas jasne? Znowu się zaćpałeś, dałeś mi słowo, i co i gówno znów to zrobiłeś, czuje się oszukana wiesz, czy kiedy obiecywałeś coś dla ciebie znaczyła?
Nie zdążyłam dokończyć a zostałam popchnięta na ścianę
- Naprawdę przesadzasz, nie lubię jak ktoś mnie nie słucha wiesz?
- Brooke wszystko w porządku? - krzyknął z dołu Kyle? kurwa
- Wzięłaś go - warknął - nie podoba mi się to
- Justin przestań, odsuń się - próbowałam go odepchnąć ale na nic - połóż się, zachowujesz się jak szczeniak, jesteś naćpany pogadamy jak wstaniesz, chociaż nie wiem czy będziemy rozmawiać
- Co to znaczy? - zbliżył się jeszcze bardziej o ile to możliwe - od kiedy jesteś taka wyszczekana co? Chyba trzeba cię utemperować nie uważasz?
- Nie jestem zwierzęciem Justin - krzyknęłam - jestem twoją dziewczyną
Justin spojrzał na mnie z gniewem w oczach, podniósł rękę żeby się zamachnąć a ja ścisnęłam oczy i przygotowałam się na cios który nie nastąpił. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Justin tępo wpatruje się w wisiorek. Gwałtownie się ode mnie odsunął i spojrzał na mnie. Usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach
- Wyjdź - powiedział głośno
- Justin... - zaczęłam
- Wynocha - krzyknął, a ja ze łzami wybiegłam z pokoju zatrzaskując drzwi
Zbiegłam na dół i podbiegłam do stojącego w salonie Kyle'a
- Wszystko ok? - zapytał pocierając moje ramiona - było głośno
- Wiem... Kyle nie chcę go zostawiać, boję się że zrobi coś głupiego, ale boję się zostać sama
- Zadzwonię po Chaza i Kate co? Będzie nam raźniej - uśmiechnął się
- Jasne
Kyle poszedł do kuchni zadzwonić po Chaza i Kate a ja usiadłam na kanapie. Czy będzie tak cały czas? Wiem że jest zestresowany ale to nie jest dobra droga. Złamał moją obietnice. Wiem to może głupie ale dla mnie obietnice są święte. Złamanie ich równa się utrata mojego zaufania. Ale czy mogę przestać ufać człowiekowi który tak się o mnie troszczy i opiekuje. Jest wybuchowy i niszczycielski ale nie mogę być daleko.
- Już jadą - Kyle usiadł koło mnie i przytulił
- Dziękuje...znowu - uśmiechnęłam się i mocniej wtuliłam
Justin:
Siedziałem na łóżku i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nagle wszystko ze mnie zeszło. Co mi w ogóle odjebało. Czasem sam nie wierzę w swoją głupotę. Jak mogłem znów to zrobić. Wziąłem to cholerstwo i tym straciłem zaufanie Brooke. Jaki ze mnie idiota. Spojrzałem na jej naszyjnik. Miałem go jej dać ale przez to wszystko zapomniałem. Chciałem żeby było dobrze ale zjebałem znowu. Najpierw przez moją zazdrość, teraz jeszcze się naćpałem. Japierdole. Wstałem z łóżka i wyszedłem na korytarz.
- Gdzie on jest? - usłyszałem głos Chaza
- U mnie mam nadzieję że się położył - powiedziała cicho Brooke. Moja maleńka..,
- Wyglądasz strasznie blado wszytko ok? - spytała Kate
- Tak jest ok, wiecie emocje jeszcze nie zeszły, może usiądziemy i obejrzymy coś? Nie chcę zostawić go samego w takim stanie. Rany jak ja ją uwielbiam, mój anioł
- Nie jesteś zła? - znów usłyszałem Kate
- Oczywiście że jestem, złamał obietnicę - odparła, a ja oparłem się o ścianę - ale to nie zmienia faktu że jest moim chłopakiem i moim zadaniem jest się o niego troszczyć
- Jesteś cudowną dziewczyną - odezwał się Kyle, a ja się aż spiąłem. Nie Justin nie wolno ci się zdenerwować. Nie chciałem już ich słuchać więc wróciłem do pokoju. Położyłem się na łóżku. Chciałem zasnąć żeby wszystko ze mnie zeszło. Ułożyłem się wygodnie i zamknąłem oczy.
Obudziłem się po piętnastu minutach i nie potrafiłem ponownie spać. Cały czas myślałem o tym że mi nie wybaczy złamałem obietnicę. Zamknąłem ponownie oczy, wyłączając się kompletnie. Nagle usłyszałem że drzwi od pokoju się otworzyły. Usłyszałem lekkie stukanie o panele. Wiedziałem odrazu że to Brooke. Nie otworzyłem oczu, nie chce patrzeć jej w oczy przepełnione żalem, sutkiem, i zawiedzeniem. Materac się ugiął co oznaczało że usiadła. Poczułem jej zimną dłoń na policzku. Odrazu przeszły mnie dreszcze. To zaskakujące jak jednym dotykiem może złagodzić mój ból.
- Czemu mi to robisz? - szepnęła, a mnie aż skręciło - powinnam cię zostawić samemu sobie, jesteś taki wolny, nikt nie może cię okiełznać i czegokolwiek zabronić. O nie możesz mnie zostawić księżniczko.
- A wiesz co jest najgorsze, że nie mogę - słyszałem jak jej głos się załamał - nie mogę cię zostawić, bo cię kocham
Wzięła dłoń z mojego policzka i wstała z łóżka. Otworzyłem oczy i złapałem ją za nadgarstek.
- Ja też cię kocham - powiedziałem - możesz mnie jutro znienawidzić, ale zostań dzisiaj ze mną proszę.
Brooke nic nie powiedziała, tylko położyła się obok mnie na znaczącą odległość i odwróciła się plecami. Przybliżyłem się do niej i przytuliłem ją do siebie, na co się delikatnie spięła. Pocałowałem ją w szyję i oddałem się snu, z moim aniołem u boku.
Odbjur! Łooo już 20 rozdziałów jeju :P następny rozdział będzie raczej taki słodziakowy bo wiecie musi być dobrze żeby było źle xd Ale spoko będziecie się mogli nimi nacieszyć przez jeden rozdział bo później będzie gorzej :D Wiecie że was kocham. I w dalszym ciągu zapraszam na wattpada, który jest podany w zakładce kontakt :) Do następnego <3
Wyszliśmy z restauracji i ruszyliśmy w stronę samochodu. Wsiedliśmymy do niego i odjechaliśmy z piskiem opon. Po chwili byliśmy pod moim starym domem który wynajmowałam z Amy. W sumie nadal jest to mój dom. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę budynku. Drzwi były pootwierane no oścież. Weszliśmy na korytarz i odrazu usłyszałam kroki na drugim piętrze
- Zostaniesz? - odwróciłam się Kyle'a
- Jasne jak coś to krzycz - uśmiechnął się pocieszająco
Odwróciłam się i niepewnym krokiem poszłam na górę. Otworzyłam drzwi mojego pokoju i odrazu w oczy rzucił mi się Justin stojący na środku pokoju.
- Długo kazałaś na siebie czekać - warknął i założył ręce w pięści - co ci tak długo zajęło?
- Przyjechałam najszybciej jak mogłam - odparłam
- Jasne pewnie jeszcze zabawiałaś się z Kylem zanim przejechałaś. Może ciebie ta sytuacja bawi ale mnie nie.
- Jaka sytuacja? O co ci chodzi? - spojrzałam na niego, znów miał te puste oczy, wiedziałam
- Jesteś moją dziewczyną a szlajasz się z innymi bawi cię wzbudzanie we mnie zazdrości
- Justin kurwa opanuj się nie zdradziłam cię i nie mam zamiaru, ale to nie ja złamałam słowa i się nie naćpałam
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele - stanął tuż przede mną - nie wiesz do czego jestem zdolny
- O uwierz mi wiem - warknęłam - zachowujesz się jak nadęty dupek, myślisz że wszyscy są przeciwko tobie, rozumiem masz dużo na głowie, ale nie wyżywaj się na nas jasne? Znowu się zaćpałeś, dałeś mi słowo, i co i gówno znów to zrobiłeś, czuje się oszukana wiesz, czy kiedy obiecywałeś coś dla ciebie znaczyła?
Nie zdążyłam dokończyć a zostałam popchnięta na ścianę
- Naprawdę przesadzasz, nie lubię jak ktoś mnie nie słucha wiesz?
- Brooke wszystko w porządku? - krzyknął z dołu Kyle? kurwa
- Wzięłaś go - warknął - nie podoba mi się to
- Justin przestań, odsuń się - próbowałam go odepchnąć ale na nic - połóż się, zachowujesz się jak szczeniak, jesteś naćpany pogadamy jak wstaniesz, chociaż nie wiem czy będziemy rozmawiać
- Co to znaczy? - zbliżył się jeszcze bardziej o ile to możliwe - od kiedy jesteś taka wyszczekana co? Chyba trzeba cię utemperować nie uważasz?
- Nie jestem zwierzęciem Justin - krzyknęłam - jestem twoją dziewczyną
Justin spojrzał na mnie z gniewem w oczach, podniósł rękę żeby się zamachnąć a ja ścisnęłam oczy i przygotowałam się na cios który nie nastąpił. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Justin tępo wpatruje się w wisiorek. Gwałtownie się ode mnie odsunął i spojrzał na mnie. Usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach
- Wyjdź - powiedział głośno
- Justin... - zaczęłam
- Wynocha - krzyknął, a ja ze łzami wybiegłam z pokoju zatrzaskując drzwi
Zbiegłam na dół i podbiegłam do stojącego w salonie Kyle'a
- Wszystko ok? - zapytał pocierając moje ramiona - było głośno
- Wiem... Kyle nie chcę go zostawiać, boję się że zrobi coś głupiego, ale boję się zostać sama
- Zadzwonię po Chaza i Kate co? Będzie nam raźniej - uśmiechnął się
- Jasne
Kyle poszedł do kuchni zadzwonić po Chaza i Kate a ja usiadłam na kanapie. Czy będzie tak cały czas? Wiem że jest zestresowany ale to nie jest dobra droga. Złamał moją obietnice. Wiem to może głupie ale dla mnie obietnice są święte. Złamanie ich równa się utrata mojego zaufania. Ale czy mogę przestać ufać człowiekowi który tak się o mnie troszczy i opiekuje. Jest wybuchowy i niszczycielski ale nie mogę być daleko.
- Już jadą - Kyle usiadł koło mnie i przytulił
- Dziękuje...znowu - uśmiechnęłam się i mocniej wtuliłam
Justin:
Siedziałem na łóżku i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nagle wszystko ze mnie zeszło. Co mi w ogóle odjebało. Czasem sam nie wierzę w swoją głupotę. Jak mogłem znów to zrobić. Wziąłem to cholerstwo i tym straciłem zaufanie Brooke. Jaki ze mnie idiota. Spojrzałem na jej naszyjnik. Miałem go jej dać ale przez to wszystko zapomniałem. Chciałem żeby było dobrze ale zjebałem znowu. Najpierw przez moją zazdrość, teraz jeszcze się naćpałem. Japierdole. Wstałem z łóżka i wyszedłem na korytarz.
- Gdzie on jest? - usłyszałem głos Chaza
- U mnie mam nadzieję że się położył - powiedziała cicho Brooke. Moja maleńka..,
- Wyglądasz strasznie blado wszytko ok? - spytała Kate
- Tak jest ok, wiecie emocje jeszcze nie zeszły, może usiądziemy i obejrzymy coś? Nie chcę zostawić go samego w takim stanie. Rany jak ja ją uwielbiam, mój anioł
- Nie jesteś zła? - znów usłyszałem Kate
- Oczywiście że jestem, złamał obietnicę - odparła, a ja oparłem się o ścianę - ale to nie zmienia faktu że jest moim chłopakiem i moim zadaniem jest się o niego troszczyć
- Jesteś cudowną dziewczyną - odezwał się Kyle, a ja się aż spiąłem. Nie Justin nie wolno ci się zdenerwować. Nie chciałem już ich słuchać więc wróciłem do pokoju. Położyłem się na łóżku. Chciałem zasnąć żeby wszystko ze mnie zeszło. Ułożyłem się wygodnie i zamknąłem oczy.
Obudziłem się po piętnastu minutach i nie potrafiłem ponownie spać. Cały czas myślałem o tym że mi nie wybaczy złamałem obietnicę. Zamknąłem ponownie oczy, wyłączając się kompletnie. Nagle usłyszałem że drzwi od pokoju się otworzyły. Usłyszałem lekkie stukanie o panele. Wiedziałem odrazu że to Brooke. Nie otworzyłem oczu, nie chce patrzeć jej w oczy przepełnione żalem, sutkiem, i zawiedzeniem. Materac się ugiął co oznaczało że usiadła. Poczułem jej zimną dłoń na policzku. Odrazu przeszły mnie dreszcze. To zaskakujące jak jednym dotykiem może złagodzić mój ból.
- Czemu mi to robisz? - szepnęła, a mnie aż skręciło - powinnam cię zostawić samemu sobie, jesteś taki wolny, nikt nie może cię okiełznać i czegokolwiek zabronić. O nie możesz mnie zostawić księżniczko.
- A wiesz co jest najgorsze, że nie mogę - słyszałem jak jej głos się załamał - nie mogę cię zostawić, bo cię kocham
Wzięła dłoń z mojego policzka i wstała z łóżka. Otworzyłem oczy i złapałem ją za nadgarstek.
- Ja też cię kocham - powiedziałem - możesz mnie jutro znienawidzić, ale zostań dzisiaj ze mną proszę.
Brooke nic nie powiedziała, tylko położyła się obok mnie na znaczącą odległość i odwróciła się plecami. Przybliżyłem się do niej i przytuliłem ją do siebie, na co się delikatnie spięła. Pocałowałem ją w szyję i oddałem się snu, z moim aniołem u boku.
Odbjur! Łooo już 20 rozdziałów jeju :P następny rozdział będzie raczej taki słodziakowy bo wiecie musi być dobrze żeby było źle xd Ale spoko będziecie się mogli nimi nacieszyć przez jeden rozdział bo później będzie gorzej :D Wiecie że was kocham. I w dalszym ciągu zapraszam na wattpada, który jest podany w zakładce kontakt :) Do następnego <3
Komentujesz = motywujesz
Świetny !!
OdpowiedzUsuńPisz dalej , Świetne ;)
OdpowiedzUsuńChce caly czas dobrze miedyz nimi !! 😂😂
OdpowiedzUsuń