środa, 20 stycznia 2016

Rozdział IX

Brooke:
Już od kilku dni jestem w domu. Chodzę cztery raz w tygodniu na rehabilitację i czuje się naprawdę dobrze. Justin cały czas się mną zajmuje ci czasem mnie strasznie denerwuje.  Uważa że jestem zrobiona  z porcelany i w każdej chwili może mi się coś stać. Ale oprócz zbliżenia się do nad opiekuńczego Justina zbliżyłam się również do Ryana. Spędzał ze mną dużo czasu i w przeciwieństwie do Justina nie traktował mnie jak kalekę. Teraz siedzę z wszystkimi w salonie i oglądamy film.
- Brooke? - zapytał Ryan
- Tak ?
- Jak się czujesz?
- A bardzo dobrze - uśmiechnęłam się - dziękuję że pytasz
- Skoro tak się dobrze czujesz to...
- Możecie się zamknąć - syknął Justin - staram się skupić na filmie
- No to o co chciałeś powiedzieć - szepnęłam
- Pamiętasz że obiecałaś mi randkę - zapytał - może wybierzemy na kolacje w sobotę
- Jasne - ucieszyłam się - ale muszę jechać na zakupy bo nie mam się w...
Przerwał mi huk drzwi wejściowych. Obróciłam się i co? Nie było nigdzie Justina.
- Gdzie Justin ? - zapytałam
- Nie wiem wyszedł z domu z hukiem- odparł Chris - pewnie był umówiony z jakąś laską - zaśmiał się z wszystkimi.
Nie wiem czemu ale dla mnie to nie było śmiesznie, może dlatego że Justin skupiał na mnie całą swoją uwagę a teraz będzie ją się skupiał na kimś innym. Brooke czy ty nie jesteś aby zazdrosna? Nie nie jestem chyba.
- Idę po coś do picia - oznajmiłam - chcecie coś?
Nikt się nie odezwał co odebrałam jako nie. Weszłam do kuchni i nalałam sobie soku do szklanki.
- Naprawdę nie wiesz dlaczego Justin wyszedł ? - odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa opartego o drzwi.
- Nie - powiedziałam- sam przecież powiedziałeś że umówił się z jakąś laską - burknęłam
- Czy ja wyczuwam zazdrość  - uśmiechnął się głupkowato
- O co ci chodzi Chris?
- Naprawdę nie pomyślałaś że Justin wyszedł bo poczuł się zazdrosny o to że idziesz na randkę z Ryan'em? - popatrzył na mnie - przecież wiem że odwiedzał cie w szpitalu nawet wtedy kiedy nikt nie mógł mieć wstępu
- Skąd ty...
- Rozmawiałem z nim
Prawda Justin odwiedził mnie po mojej operacji mimo że nikt nie miał wstępu

- Jak się czujesz księżniczko? - Justin spojrzał na mnie i się uśmiechnął
- Justin? Co ty tu robisz ? Jak się tu dostałeś? Nikt nie ma tu wstępu.
- Okna nie są tutaj zbyt wysoko
- Głupek
- I cały twój - wyszczerzył się
- O zamknij się - spuściłam zaczerwieniona głowę
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - podszedł do mnie - jak się czujesz?
- Dobrze? - zabrzmiało to trochę jak pytanie - jestem trochę ospała ale jest dobrze
- Dalej nie mogę sobie wybaczyć tego że przeze mnie tutaj wylądowałaś
- Daj spokój było minęło - uśmiechnęłam się szczerze - przecież wiem że nie chciałeś
- Oczywiście że nie chciałem - złapał mnie za dłonie - nie wybaczyłbym sobie jakby coś ci się stało - szepnął bardziej do siebie
- Dziękuję - spojrzałam mu w oczy
- Za co ?
- Za to że mnie odwiedzasz
- To dla mnie przyjemność - przytuli mnie - będę tu dla ciebie, a teraz odpocznij - pocałował mnie w czoło i wyskoczył przez okno.

W tym dniu myślałam o nim więcej niż kiedykolwiek. Czy to możliwe że on jest zazdrosny? Zapytaj się siebie. Czy ja jestem zazdrosna o niego? Tak zdecydowanie tak.

- Myślisz że go to zabolało - zapytałam Chrisa
- Oczywiście że tak. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak przejętego. Spędzał z tobą każdą chwilę jaką mógł.
- Może zwyczajnie ma wyrzuty sumienia
- To z pewnością ale wiesz że on rzadko je miewa - a ty?
- Co ja ? Czy miewam wyrzuty sumienia. Oczywiście - udawałam głupią
- Dobrze wiesz że nie o to mi chodzi -odparł - a tu co do nie go czujesz?
Hmm i to jest dobre pytanie. Co ja właśnie do niego czuje? Uwielbiam spędzać z nim czas mimo że jest czasem denerwujący. Uwielbiam to jak mnie dotyka czuje wtedy miłe ciepło. Zakochałam się.
- Co czuje? Nie wiem. - skłamałam
Justin:
Musiałem wyjść to było za wiele. Wiem że nie jesteśmy razem ale to mnie zabolało. Wiem że lubi Ryana. Jesteś zazdrosny. NIE JESTEM !
- Kurwa... - mruknąłem do siebie i usiadłem na ławce
- Zły dzień? - podniosłem głowę i zobaczyłem rudego chłopaka
- Można tak powiedzieć
- Co się stało?
- Słuchaj stary nie znamy się nie chcę ci opowiadać o moich problemach
- Rozumiem - wstał i już chciał odejść ale go zatrzymałem
- Dobra słuchaj - spojrzałem na niego - moja przyjaciółka idzie na randkę z moim najlepszym przyjacielem
- I co w tym złego. ? - zapytał
- Y no y ten... - podrapałem się po karku
- Zakochałeś się w niej - stwierdził
- Nie zakochałem
- Nie? To czemu to ci przeszkadza ?
- Nie wiem po prostu przeszkadza
- A co do niej czujesz?

Uwielbiam ją pod każdym względem nawet wtedy kiedy mnie obraża i jest wredna. To dodaje jej jeszcze więcej uroku. Uwielbiam spędzać z nią czas. Kocham jej uśmiech i to jak się śmieje. Mimo że czasem mnie denerwuje tak bardzo że mam ochotę ja uderzyć ale nigdy bym tego nie zrobił. Przez ten czas który z nią spędziłem bardzo ja polubiłem może trochę nawet za bardzo. Uwielbiam ją zaczynając od jej niesamowitego  wyglądu kończąc na jej wybuchowym charakterze.

Zakochałem się i to jest najgorsze...






Jezus Maria przepraszam :O Tak długo mnie nie było. Ale miałam egzaminy później zawody a niedługo mam olimpiadę i nie mam czasu. Przepraszam że was zaniedbałam ale teraz wracam obiecuje. Mam nadzieję że wam się spodoba myślę że następny będzie trochę dłuższy. Kocham was do następnego <3

niedziela, 10 stycznia 2016

Rozdział VIII

Justin:
- Czekaj jak to do szpitala - zapytałem zszokowany
- Normalnie nie czuje nóg i nie umie chodzić, zaczęła krzyczeć, zobaczyłem ją na ziemi całą zapłakaną - odparł Mike
To moja wina? To przeze mnie nie może chodzić. Nie wiedziałem że tak mocno ją popchnąłem ją na tą ścianę. Teraz mam wyrzuty sumienia. Nie chciałem jej zrobić krzywdy. Ale że mnie dupek.
- Mogę z wami jechać? - zapytałem
- Nie mamy już miejsca w samochodzie, a śpieszy nam się - ubrał kurtkę - ogarnij się i przyjedź
Jak burza wpadłem do pokoju znalazłem ubrania. Wbiegłem najszybszy prysznic w moim życiu. Ubrałem wybrane ubrania i wybiegłem z domu. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w drogę.
Po 15 minutach byłem już w szpitalu. Poszedłem szukać moich przyjaciół. Znalazłem ich przed salą w której zapewne leży Brooke.
- To wszystko twoja wina - Ryan złapał mnie za koszulkę - gdybyś się nie zdenerwował nie byłoby jej tutaj
- Słuchaj przykro mi okej - próbowałem wyrwać się z jego uścisku - nie chciałem zrobić jej krzywdy
- Przecież wiem że ci nie jest przykro Justin. Nigdy nie obchodzi cię nikt oprócz siebie. Więc daruj sobie.
- Daj mi już spokój okej. Naprawdę mi przykro
- Chłopcy ogarnijcie się. Nie czy na kłótnie, teraz ważna jest Brooke
Z sali wyszedł lekarz i spojrzał na nas ze współczuciem
- I co z nią - zapytałem
- Jest z nią źle. Wiecie może co się z jej plecami?
- O czym pan mówi?
- Zauważyłem na jej plecach liczne blizny a podczas prześwietlenia zobaczyłem że jej kręgosłup jest powykrzywiany jakby ktoś bił ją jakąś metalową rurą. Wszyscy spojrzeli na niego w szoku. Nie widziałem żeby Brooke miała jakieś problemy. Przecież zauważylibyśmy.
- Mam jeszcze jedną złą wiadomość. Jeśli nie szybko rozpocznie rehabilitacji może zostać kaleką.
Amy momentalnie się rozpłakała
- Spokojnie kochanie, nic jej nie będzie - pocieszał ją Mike - możemy się z nią zobaczyć ?
- Przykro mi narazie tylko rodzina - odparł lekarz - jutro.
- Jedziemy do domu - powiedział Mike - jutro wrócimy
Wszyscy nadal się zbierali a ja nadal stałem jak słup.
- Justin jedziesz? - spytał Chris
- Musze jeszcze gdzieś jechać - powiedziałem
Gdy moi przyjaciele pojechali wróciłem do szpitala. Recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie zalotnie. Nie teraz.
- Mogę zobaczyć się z Brooke Miles
- Imię? - uśmiechnęła się
- Justin Bieber
- A kim jesteś dla niej przystojniaku - puściła mi oczko - bratem?
- Ja.. jestem jej narzeczonym - odpadam pewnie, a mina dziewczyny momentalnie się zmieniła
- Szkoda sala szósta - powiedziała - jakby wam nie wyszło daj znać.
Szybko znalazłem sale Brooke. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem  Brooke która płacze. To twoja wina.
- Brooke ? - szepnąłem
- Justin wyjdź - podniosła głowę i zobaczyłem jej zapłakanie oczy
- Co się stało - zignorowałem to powiedziała
- Nie słyszałeś wyjdź - podniosła głos
- Proszę porozmawiaj ze mną - prosiłem. Co się dzieje? Czemu jestem taki miękki.
- O czym chcesz gadać - spojrzała na mnie
- Słuchaj przyk...
- Co przykro ci ? - przerwała mi - mhm jasne daruj sobie przeprosiny i tak wiem że nie są szczere
- Naprawdę przepraszam - poszedłem do niej - nie chciałem emocje wzięły nade mną górę - podrapałem się po karku - wiesz mam mały problem z panowaniem nad sobą
- Zauważyłam - burknęła
- Przepraszam - szepnąłem
Justin co się z tobą dzieje.?
- Dobra wybaczam - uśmiechnęła się blado
- Naprawdę - uśmiechnąłem się - nie jesteś zła przecież byłem takim dupkiem, zrobiłem krzywdę - spuściłem głowę. Poczułem jej dłoń na swojej
- Jest dobrze Justin - posłała mi uśmiech.  Taka piękna.
- Wiesz mam pytanie. O co chodziło lekarzowi. Mówił ze masz blizny na plecach i zdeformowany kręgosłup - popatrzyłem na nią a ona spuściła wzrok
- Brooke spójrz na mnie - złapałem jej twarz i obróciłem w moją stronę - czy ktoś cię skrzywdził - zapytałem a ona wybuchła płaczem. Przytuliłem ją do siebie, a ona o dziwo wtuliła się mocniej.  Chciałem się od niej odsunąć żeby spojrzeć jej w oczy.
- Nie proszę. Potrzebuję cię - szepnęła.  A moje serce zaczęło bić jak szalone. Potrzebowała mnie. Przytuliłem ją mocniej. Przytulaliśmy się kilka minut.
- Justin jak ty się tu w ogóle dostałeś ? - zapytała - wstęp ma tylko rodzina
Już chciałem jej odpowiedzieć ale do sali weszła pielęgniarka. Posłała nam uśmiech.
- Jak się czuje przyszła pani Bieber - zaśmiałem się a Brooke zakrztusiła się swoją śliną
- Ma pani kochanego narzeczonego. Musi panią bardzo kochać. Dobrze wrócę niedługo zobaczyć jak się czujesz - powiedziała i wyszła
Spojrzałem na Brooke. Patrzyła na mnie rozbawionym wzrokiem
- Narzeczony? Serio? - zapytała
- Musiałem jakoś się z tobą zobaczyć - uśmiechnąłem się
- To słodkie
- Kochanie ja cały jestem słodki choć wolałbym określenie gorący - puściłem jej oczko
- Nigdy nie usłyszysz tego z moich ust
- Jeszcze zobaczymy
Brooke:
Rozmawiałam z Justinem już dwie godziny. Prawda przez niego wylądowałam w szpitalu. Skrzywdził mnie ale przeprosił i widać że mu przykro a ja nie umiem się na niego gniewać.  Justin jest strasznym dupkiem ale coś mnie do niego przyciąga. Czasem mam oni go uderzyć i przytulić jednocześnie.
- Chyba muszę się zbierać - wzbudził mnie z przemyśleń Justin
- Co? Dlaczego ? - nie kryłam smutku
- Jest prawie ranek. Nie spałaś. Potrzebujesz odpoczynku, przyjdę jutro
- Jutro przecież jest 5 rano czemu nie przyjedziecie popołudniu ? - zapytałam
- Nie mogą - powiedział - lekarz pozwolił im zobaczyć się z tobą dopiero jutro
- Ale ty możesz przyjechać - uśmiechnęłam się do niego
- I przyjadę - pocałował mnie w czoło - do zobaczenia później moja narzeczono
Jak to pięknie brzmi moja. Nigdy się to nie stanie. Justin wyszedł a ja położyłam się wygodnie i zasnęłam.
Justin:
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu.  Gdy byłem na miejscu wsiadłem i otworzyłem drzwi i wszedłem.
- Wiem gdzie byłeś - odwróciłem się i zobaczyłem Chrisa
- O co ci chodzi?
-Wiem że byłeś u Brooke
- Skąd ty...
- Trochę cie już znam
- Stary co mam robić ? - ruszyłem do salonu i usiadłem na kanapie
- Z czym? - usiadł obok mnie
- Z Brooke
- Lubisz ją - powiedział z uśmiechem
- Co nie żartujesz sobie - wypierałem się
- Jak się przy niej czujesz ?
- Nie muszę przed nią nikogo udawać. Mogę być przy niej sobą. Czuje się naprawdę dobrze
- Czyli ją lubisz
- Nie lubię daj mi spokój - wstałem i poszedłem do pokoju.
Położyłem się na łóżku. Lubisz ją. Nie lubię. Nic do niej nie czuje. Jasne wmawiaj sobie...


Wiem nie było mnie. A rozdział krótki :c Następnym razem się bardziej postaram :D Czyżby Justin i Brooke coś ten teges xd Zobaczymy może w następnym xd A i jeszcze jedna informacja od poniedziałku do środy mam egzaminy i nie wiem czy dodam rozdział  ale się postaram :D Do zobaczenia <3

środa, 6 stycznia 2016

Rozdział VII

Brooke:
Wszyscy patrzyli na Justina. Jak on mógł byłam z nim na randce a on już sprowadza sobie laskę do domu. Co za człowiek.
- Na co się wszyscy gapicie - usiadł na fotelu
- Nic stary tylko wiesz miłe powitanie urządziłeś naszej Brooke - zaśmiał się Chris - Ale stary owinąłeś sobie Mandy wokół palca
- Ma się to coś - zaśmiał się Justin
- A chociaż jest dobra - zapytał rozbawiony Chris
- Jakby nie była to bym jej tu nie przyprowadził - odpowiedział a wszyscy się zaśmiali oprócz mnie i Ryan'a.
Ryan jest świetnym bo mogę w nim znaleźć oparcie. Poczułam suchość w gardle.
- Idę po coś do picia- wstałam z kanapy - chcecie coś ?
- Możesz mi przynieść butelkę wody - spytała Amy
- Jasne kochanie
Weszłam do kuchni i otworzyłam szafkę w poszukiwaniu wody. Nagle poczułam czyjś oddech na szyi. Odwróciłam się w stronę kogo? No zgadnijcie. Justina
- Hej - oparł się o blat
- Cześć
- Co u ciebie?
- Okey a u ciebie?
- Czemu jesteś taka cicha?
- Najwidoczniej nie mam nic do powiedzenia
- To przez to co widziałaś - odszedł bliżej
- O co ci chodzi ? - spytałam i zrobiłam krok do tyłu, ale napotkałam ścianę
- Skarbie przecież wiem że ci się podobam - szepnął
- Chyba w twoich snach - odsunęłam go  - miałby mi się podobać ktoś kto w taki sposób wykorzystuje dziewczyny, jesteś okropny Justin, jesteś nikim oprócz męskiej dziwki - syknęłam
Justin napiął się i popchnął mnie na ścianę. Gdy moje plecy zderzyły się ze ścianą poczułam okropny ból.
Justin podszedł bliżej i złapał mnie za nadgarstki
- Posłuchaj mnie uważnie. Zamknij czasem swoją śliczną buźkę bo twoja niewyparzona gęba może cię wprowadzić w kłopoty. Nie masz prawa się tak do mnie odnosić. Nie wiesz do czego jestem zdolny - puścił moje nadgarstki i wyszedł
Zsunęłam się na podłodze i zakryłam twarz dłońmi. Co się właśnie stało?
Gdzie się podział Justin. Jego oczy były czarne jak węgiel. Nie poznałam go. Do tego ten ból w kręgosłupie.
Do kuchni wszedł Ryan
- Ej Brooke co tak dł...- przerwał jak mnie zobaczył - wszystko w porządku?
- Tak wszystko okej tylko upadłam i strasznie bolą mnie plecy. Pomożesz mi wstać.
Ryan pomógł mi wstać ale ból był tak silny że nie umiałam ustać na nogach
Ryan widząc mnie podniósł mnie jak pannę młodą
- Zaniosę cię do pokoju
Gdy wchodziliśmy po schodach Chris krzyknął:
- Tylko bez szaleństw
- Nie obiecuję - odkrzyknął mu Ryan na co się zaśmiałam
Weszliśmy do mojego nowego pokoju w którym było tylko łóżko, szafa i biurko
- Będziesz go mogła urządzić jak tylko chcesz - położył mnie delikatnie na łóżku - co powiesz na masaż ?
- Potrafisz masować - zapytałam zaciekawiona
- Zaraz się przekonasz - uśmiechnął się łobuzersko
Justin:
Wiem że źle zrobiłem ale naprawdę mnie zdenerwowała. Ja mam małe problemy z samokontrolą a ona mi nie ułatwia. Jest tak cholernie denerwująca ale z drugiej taka intrygująca i pociągająca. Wiem że źle zrobiłem przyprowadzając tu Mandy ale musiałem zapomnieć i się odstresować a ona jest najlepszym wyjściem. Gdy zobaczyłem gdy Ryan niósł ją na rękach....to był jak cios w twarz.
- Justin wiesz ci się stało Brooke?  - zapytała Amy
- Skąd mam niby wiedzieć - syknąłem
- Byłeś tam przez chwilę - spojrzała na mnie podejrzliwie
- Nic nie wiem - wstałem i poszedłem do swojego pokoju.
Zanim otworzyłem drzwi usłyszałem jęk Brooke. Okej?
- Ryan to boli -  usłyszałem jej stłumiony przez ściany głos
- Przepraszam skarbie nie chciałem - odezwał się Ryan - jesteś spięta rozluźnij się. Kolejny jęk. Nie mogłem tego słuchać coś we mnie pękło. Nie myślałem co robię. Wbiegłem do pokoju Brooke.
- Co się tut... - nie dokończyłem
Leżeli na łóżku a Ryan robił jej masaż? Okej?
- Czego chcesz Justin - syknęła Brooke
- Co wy robicie
- Brooke bolą plecy i robiłem jej masaż - odezwał się Ryan
Podrapałem się po karku. Naprawdę ją tak mocno popchnąłem?
- Dalej bolą skarbie - zapytał zmartwiony Ryan
- Już jest lepiej - pocałowała go w policzek . Zaraz rzygnę
- Dobra to idę na dół.  Krzycz jak będziesz czegoś potrzebować
Ryan wyszedł a ja spojrzałem na Brooke. Patrzyła na jakiś punkt przed sobą.
- Brooke ja... - zacząłem
- Wyjdź Justin
- Wysłuchaj mnie
- JUSTIN WYJDŹ ! - krzyknęła
Jak kazała tak zrobiłem. W sumie jej się nie dziwię. Skrzywdziłem ją, ale nie chciałem. Zszedłem na dół.
- Czemu Brooke na ciebie krzyczała - zapytał Mike
- Nie wiem - spuściłem wzrok
- Wymknąłeś się spod kontroli prawda? - spytał. Pokiwałem głową.
- Co jej zrobiłeś - odezwał się zdenerwowany Ryan
- Pokłóciliśmy się i popchnąłem ja na ścianę - Podrapałem się po karku
- Ty co? - krzyknął Ryan - to przez ciebie nie może chodzić !
- Pieprzony obrońca się znalazł - prychnąłem
- Oh rozumiem Cię jesteś zły że to ze mną jest bliżej - zaśmiał się bez humoru - boli cie to że Cię teraz nienawidzi
Nie wytrzymałem rzuciłem się na Ryana ale odrazu zostałem od niego odciągnięty
- Ej spokój - krzyknął Mike - jesteście najlepszymi przyjaciółmi już przeprosić się - powiedział na co prychnąłem.  Spojrzałem na Ryana.  Wystawił do mnie rękę, ale ja przeszedłem obok niego i poszedłem na górę położyłem się i próbowałem zasnąć. Czemu cały czas mam w głowie Brooke. Powinienem jej nie lubić, ale to wszystko co ona robi jeszcze bardziej mnie do niej przyciąga. Jest inna. Przetarłem twarz dłońmi.  Ooo stary przestań o niej myśleć. Poszedłem do łazienki. Po wyjściu z niej zajrzałem do pokoju Brooke. Spała. Jest taka spokojna, taka piękna. JUSTIN STOP! Spojrzałem na nią jeszcze raz.
- Jesteś taka piękna - szepnąłem do siebie i wyszedłem.
Wróciłem do pokoju i położyłem się na łóżku  W moich myślach znów była Brooke. Justin nie możesz się w niej zakochać.  Moja podświadomość mówi prawdę nie mogę. Nie wiem nawet kiedy odpłynąłem.

Obudził krzyk. Gwałtownie zerwałem się z łóżka. Co się dzieje. Spojrzałem na zegar 03:25. Wyszedłem na korytarz i zobaczyłem Mike'a wychodzącego ze swojego pokoju
- Stary co jest? - zapytałem
- Zabieramy Brooke do szpitala




Co się stało? Oj Justin czemu taki jesteś? Ale i tak cię kocham xd
Oddaje kolejny jest taki sobie ale musi być żeby coś innego się wydarzyło :D Kocham <3

wtorek, 5 stycznia 2016

Rozdział VI

Brooke:
- Nie rozumiem co ma z tym wspólnego Justin
Wysłałam odrazu wiadomość. Czego on chce od Justina to sprawa między mną a Danem.
- Dowiesz się w swoim czasie
- Nie! Powiedz mi
Nie dostałam odpowiedzi. O co mu chodzi? Leżałam na łóżku i czułam jak poje powieki powoli opadają

- Nie proszę! Zostaw mnie błagam - krzyczałam
- Przykro mi skarbie już za późno - szepnął mi do ucha
- Kim ty jesteś ? Gdzie się podział Dan?  - łkałam
- O skarbie wciąż jestem tutaj.
- Nie nie jesteś nim. Dan jest inny
- Skarbie tak ci się tylko wydawało - pogłaskał mnie po policzku
- Czego ode mnie chcesz ? - zapytałam
- Wiesz co to handel żywym towarem? - spytał - gdy Cię tylko zobaczyłem to wiedziałem że dostanę za ciebie niezłą sumkę, ale sprawy potoczyły się jak potoczyły i postanowiłem że zachowam cie dla siebie. Jesteś moją.
- Chyba cie pojebało? - krzyknęłam
Dan zamachnął się i uderzył mnie w policzek
- Uważaj na słowa suko, od teraz jesteś moja i masz być mi posłuszna
Moja, moja , moja

Gwałtownie podniosłam się z łóżka. Huh to tylko sen. Znów te sny. Nie miewałam ich od bardzo dawna. Momentalnie zaczęłam płakać. Spojrzałam na zegarek 01:24
Zadzwoniłam do Amy
- Wiesz że jest późno - mruknęła zaspana
- Amy proszę przyjedź do mnie - łkałam
- Kochanie co jest ?
- Proszę przyjedź
- Dobrze zaraz będę, tylko się uspokój
Jak tylko Amy się rozłączyła rzuciłam się na łóżko i zaczęłam głośniej płakać. Wszystkie wspomnienia z przeszłości powróciły.
Justin:
Po odjechaniu spod domu Brooke jeździłem trochę po mieście. Gdy wszedłem do domu w ganku zobaczyłem ubierającą się Amy ze zmartwioną miną. Pokłóciła się z Mike'em?
- Ej wszystko w porządku?  - zapytałem
- Tak jest okej tylko Brooke do mnie zadzwoniła cała zapłakana i powiedziała  że mam do niej przyjechać - westchnęła
- Może cię podwiozę ?
- Nie ok dam radę. Cześć - powiedziała i wybiegła z domu
Co się stało? Przecież jeszcze nie tak dawno się z nią widziałem i wszystko było w porządku. Poszedłem na górę do swojego pokoju i zacząłem myśleć
Brooke
Nie sądziłem że tak bardzo ją zacznę lubić. I to było najgorsze. Wiedziałem że im będę z nią bliżej tym później trudniej będzie mi wykonać swoją pracę. Pieprzyć to. To tylko dziewczyna. Ale ją lubisz. Nie lubię!
Po przemyśleniach zasnąłem.
Brooke:
Usłyszałam dzwonek to drzwi. Zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół.
- Przyjechałam jak najszybciej - przytulił mnie Amy gdy tylko otwarta drzwi - no mów co się stało
- Chodź usiądźmy
Weszłyśmy do salonu
- Chcesz się czegoś napić ? - spytałam
- Nie dzięki. Lepiej opowiadaj co się stało - powiedziała
- On wrócił - szepnęłam
- Kto? - zapytała
- Dan
- Co to niemożliwe. Przecież on jest w więzieniu Brooke. Jeśli myślisz ze to zabawne dzwonić do mnie w nocy a później mówić takie rzeczy to się mylisz - krzyknęła
- Słuchaj mnie ! Mówię serio wrócił.
- Zapomnij może to głupi żart - powiedziała a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę
- Zapomnij tego nie da się zapomnieć. On zamienił moje życie w piekło. Nie skrzywdził tylko mnie ale i ludzi mi bliskich. Pamiętasz? Cholera Amy byłaś przez niego w szpitalu - wrzasnęłam
- Spokojnie przecież wiesz że jestem przy tobie i chłopcy też
- Wiesz co mnie jeszcze zastanawia - spytałam retorycznie - skąd Dan zna Justina. Wspominał coś nim
- Rozmawiałaś z nim?
- Wysyła mi SMS- pokazałam jen wiadomości
- Nie martw się - przytuliła mnie
- Nie chce żeby to się powtórzyło - chlipnęłam - muszę się napić
Podeszłam do barku i wyciągnęłam z barku butelkę wódki.  Otworzyłam ją i zaczęłam pić. Później nic nie pamiętam.

- Ej wstawaj !- Amy krzyknęła mi do ucha
- Czego chcesz ją jeszcze śpię - zarzuciłam sobie poduszkę na głowę
- Chyba nie chcesz żeby chłopcy cie taką zobaczyli
- A skąd oni mają się tu niby wziąć - zapytałam pół przytomna
- Będą tu zaraz żeby pomóc ci z przeprowadzką , nie mów że zapomniałaś - odparła
- Kurwa nie mogą mnie tak zobaczyć - wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki.
Spojrzałam na siebie w lustrze. Rozczochrane włosy, rozmazany makijaż, dresy i brudna koszulka. Normalnie wyglądałam przepięknie, wyczujcie ten sarkazm.
Szybko wyskoczyłam pod prysznic. Umyłam ciało i włosy. Po wyjściu szczelnie owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju. Założyłam granatową koszulę i czarne spodnie z przetarciami.  Szybko wyruszyłam włosy i już miałam się malować gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.  O nie bez makijażu nie wyjdę.
- Brooke chodź na dół - krzyknęła Amy
- Nie jestem pomalowana!
- Oj tam chłopcy będą widzieć cię teraz codziennie więc nie wstydź się - zachichotała
- Ugh no dobra ale jak się wystraszą to twoja wina- krzyknęłam a za odpowiedź miałam głośny śmiech wszystkich
Zeszłam na dół i odrazu popędziłam do kuchni czując zapach naleśników.
- Jejku jak pięknie pachnie - powiedziałam a wszyscy odwrócili się w moją stronę i się zaśmiali. (????)
- Co ? - spytałam zmieszana
- Nic - podszedł do mnie Ryan - mówiłaś że uciekniemy jak cie zobaczymy, a jak teraz na ciebie patrzę to jesteś piękniejsza niż ostatnio - powiedział na co się zarumieniłam - tak w ogóle to cześć - pocałował mnie w policzek
- Hej - odparłam nieśmiało
Nie wiem czemu ale Ryan mnie bardzo onieśmiela. Jest z jednej strony taki nieśmiały a z drugiej pewny siebie. Do tego jest kochany, uroczy, przystojny i miły. Ale nie jest Justin'em. Odezwała się moja podświadomość.
- Hej piękna - odezwał się Chris i mocno mnie przytulił
- Cześć Chrisiaczku - zaśmiałam się
- Aww to było słodkie, nazywaj mnie tak częściej - przytulił mnie jeszcze mocniej
Jak tacy uroczy chłopcy mogą być w gangu?
- Dobra dosyć czułości, naleśniki stygną - odparła Amy i podeszła do Mike'a
Zjedliśmy naleśniki i posprzątaliśmy po sobie.
- To co zaczynamy! - krzyknęłam
Pakowaliśmy wszystkie moje rzeczy do kartonów. W miarę szybko się uwinęliśmy, gdy zauważyłam że nie ma Mike'a
- Ej gdzie Mike?
Chłopcy tylko wyruszyli ramionami i zaczęli wynosić kartony z domu.
Poszłam do kuchni i co zobaczyłam. Mike'a i Amy całujących się na blacie kuchennym jakby mieli się nie zobaczyć. Gdy zauważyłam jak Mike podnosi jej koszulkę odchrząknęłam, a oni odwrócili się w moją stronę
- Przepraszam nie przeszkadzajcie sobie przyszłam tylko powiedzieć że skończyliśmy i chcemy jechać
- Umm okej - odchrząknął Mike i podrapał się po karku a Amy spuściła zarumieniona głowę
Mike szedł pierwszy a ja z Amy za nim.
- Nie mogłaś nam dać chwili dłużej? - szepnęła mi do ucha
- Spokojnie napaleńcu teraz będziesz miała cały dom dla siebie - zachichotałyśmy
Podeszłyśmy do auta i zauważyłam że chłopcy już na nas czekają
Dojechaliśmy pod dom i wnieśliśmy pudła do środka
Wszyscy równo opadliśmy na kanapy.
Chwilę przyjemnej ciszy przerwały głośne jęki
- Oho chyba Justin przyprowadził dziewczynę - zaśmiał się Chris choć mi wcale nie było do śmiechu
- Przyzwyczajaj się Brooke bo tak jest często - westchnął Ryan
Po niedługim czasie jęki ustały i usłyszeliśmy zamykanie drzwi i stukot szpilek. Wszystkie głowy automatycznie zwróciły się w stronę schodów po których schodziła ta sama dziewczyna co w kłóciła się ze mną w klubie. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zwycięsko. Za nią szedł Justin w samych dresach.  Kurcze jakie mięśnie... Stop to dupek!
- Narazie Justy - pocałowała go namiętnie co on odwzajemnił
- Cześć Mandy - mruknął
Zamknął drzwi wejściowe i nagle zdał sobie sprawę że wszyscy na niego patrzą. Idiota.
Spojrzał na wszystkich a po chwili jego wzrok skupił się na mnie.
Auć bolało mnie to co przed chwilą widziałam.


Hej, hej, hej  :D Kolejny rozdział i znów Justin musiał zjebać xd Mam nadzieje że się spodoba <33

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Rozdział V

Brooke:
- No to dokąd teraz - zapytałam z wielkim uśmiechem
- Mam zaplanowane jeszcze dwie atrakcje więc się streszczajmy
Wsiedliśmy do czarnego Mustanga i ruszyliśmy w drogę
- Mam pytanie. Czemu ja cie nie poznałem wcześniej skoro jesteś w gangu? - zapytał
- Miałam do załatwienia parę spraw za miastem, a gdy już wróciłam to Mike mi powiedział żebym sobie trochę odpuściła i zajęła się Amy żeby nie była sama
- A Amy wie? - zadał kolejne pytanie
- Nie i proszę nie mów jej. Wiesz jak się martwi o Mike'a nie chce żeby jeszcze martwiła się o mnie, Jest moją najlepszą przyjaciółką i nie chce jej dodawać nowych zmartwień - momentalnie posmutniała
- Hej nie martw się. To naprawdę miło z twojej strony że się o nią troszczysz ale wiesz że jak się dowie to będzie źle - złapał mnie za rękę, ale nadal był skupiony na drodze
- Wiem - wyrwałam rękę - spróbuję ją jakoś przygotować. Nie chcę jej okłamywać, ale to dla jej dobra.
Podjechaliśmy pod budynek z czerwonej cegły.
- Co to za miejsce - spojrzałam na niego
- Mike powiedział że jesteś dobra w strzelaniu, więc chciałem to zobaczyć na własne oczy - uśmiechnął się szeroko ukazując swoje bialutkie zęby. Piękny uśmiech.
Weszliśmy do środka. Założyliśmy słuchawki i okulary ochronne. Wybrałam broń.
- Panie pierwsze - powiedział
Ustawiłam się na miejscu i wycelowałam w manekina. Oddałam strzał. Prawie w sam środek.
- Naprawdę nieźle ale...- zaczął -mogło być lepiej, patrz pokażę Ci.
Justin niespodziewanie złapał mnie jedną ręką w talii a drugą położył na mojej dłoni w której trzymałam pistolet. To było bardzo przyjemne.
- Rozluźnij się bardziej - przysunął się bliżej o ile to możliwe. Oddałam strzał w sam środek
- Brawo teraz spróbuj sama
Wycelowałam ponownie pistoletem w manekina. Pamiętaj rozluźnij się. STRZAŁ! W sam środek.
- No, no brawo - zaczął klaskać - faktycznie jesteś niezła, ale patrz jak robią to zawodowcy - powiedział dumnie na co wywróciłam oczami. Poczułam wibracje telefonu

Od nieznany
Brawo zawsze wiedziałem że jesteś świetna. Ucz się ucz te umiejętności ci się przydadzą gdy znów mnie spotkasz. Przygotuj się na piekło
Buziaki Wielki D

Nie, nie, nie. To niemożliwe. On przecież jest w więzieniu to na pewno jakiś żart z resztą nie śmieszny.

- Ej wszystko ok? - wyrwał mnie z przemyśleń Justin
- Tak tak wszystko gra - obejrzałam się dookoła ale nikogo nie było, spojrzałam na manekina, wszystkie celne strzały - Wow nieźle
- Nie udawaj że jesteś tym zaskoczona w końcu jestem najlepszy i nigdy w to nie wątp - puścił mi oczko
- Oczywiście gdzież bym śmiała - zaśmiałam się
- Dobra jedziemy w ostatnie miejsce
- Gdzie?
- Przecież wiesz że ci nie powiem - popchnął mnie w stronę wyjścia
Justin:
Jedziemy ma nasz ostatni przystanek. Brooke jest naprawdę bardzo miła i zabawna. Mogę z nią rozmawiać o wszystkim do tego jest naprawdę inteligentna, nie jak większość dziewczyn którymi się widywałem.
Nie zapominając o tym że jest przepiękna. Bardzo piękna
Dojechaliśmy na miejsce. Brooke wysiadła z auta i rozejrzała się dookoła
- Co to za miejsce? - popatrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami
- To kochanie jest hala sportowa
- A my tu po co ?
- O no chodź
 - Przecież jest zamknięta
- No to się włamiemy
- Zwariowałeś?!
- Na twoim punkcie - puściłem jej oczko, na co przewróciła oczami - nie mów że nigdy tego nie robiłaś
- No dobra chodź
- Czyli jednak - zaśmiałem się
- Spadaj
Podeszliśmy do drzwi i jednym sprawnym ruchem je otworzyłem
- No to co będziemy tutaj robić - zapytała
- Mam pewną propozycje - zbliżyłem się do niej
- A tak serio ? - założyła ręce na piersi.
Odrazu się tam spojrzałem. Jakie idealne ciało.
- A tak serio to zagramy w kosza
- Co? Przecież ja nie umiem grać
- No to cię nauczę
Pobiegłem do schowka po piłkę. Podszedłem do dziewczyny i zakręciłem piłkę na palcu
- Jeśli próbujesz mi zaimponować to ci nie wychodzi
- Ranisz. Ja tu się staram zrobić wrażenie a ty co? - zrobiłem smutną minkę
- Grajmy - zabrała mi piłkę
- No to rzucaj
Brooke rzuciła piłką ale nie celnie.
- Widzisz nie umiem grać . Jestem beznadziejna. - powiedziała smutno
- Hej więcej wiary w siebie - złapałem piłkę i rzuciłem do kosza, jak zwykle trafiłem
- To nie fair! - tupnęła nogą i zrobiła naburmuszoną minę. Wyglądała tak słodko
- Wiesz w czym problem ? - zapytałem -  to tak jak w strzelaniu jesteś za bardzo spięta, rozluźnij się
- Łatwo ci mówić
- Patrz - przysunąłem się do niej i od tyłu złapałem jest dłonie. Poczułem jak się napina - rozluźnij się
Pomogłem jej rzucić piłką która trafiła prosto do kosza
- Niemożliwe ! - krzyknęła - pierwszy raz mi się udało - wskoczyła na mnie.i oplotła nogi wokół moich bioder. To naprawdę przyjemne. Czuje jakbym trzymał w ramionach swój ideał. Czekaj co ?
- Um sory to z emocji - odsunęła się ode mnie
- Nie przeszkadzało mi to - puściłem jej oczko na co dziewczyna spuściła głowę . Jest taka urocza
- To co zbieramy się ? - zapytała
- Mhm jasne odwiozę cię
Wyszliśmy z sali i zamknąłem drzwi jak gdyby nigdy nic. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu Brooke

Po 20 minutach podjechałem pod jej dom.
- Dziękuję za miły dzień. Nie sądziłam ze będę się tak dobrze bawić
- Ja dziękuję że się zgodziłaś - powiedziałem z uśmiechem
Zdecydowanie za często się przy niej uśmiecham.
- Jak lecę cześć - chciała wyjść z samochodu ale złapałem ją za rękę, nachyliłem się i pocałowałem w policzek
- Do zobaczenia piękna
Zobaczyłem jak wchodzi do domu.
Dziwne przy niej czuje się tak dobrze, tak prawdziwe. Nie sądziłem że mogę tak bardzo polubić tą dziewczynę. Ale czy aby nie polubiłem jej za bardzo?

Brooke:
Zauważyłam przez okno że Justin odjechał. Westchnęłam.Jejku ten dzień był świetny. Justin jest świetny.
Jest świetnym facetem, może trochę nie wyżytym seksualnie ale cóż.
Mój telefon zaczął wibrować
Dan
- Witaj piękna.
- Czego chcesz Dan ?
- O czyli jednak mnie pamiętasz ?
- Ciebie nie da się zapomnieć
- Wezmę to jako komplement
- Zadam jeszcze raz to samo pytanie. CZEGO DO CHOLERY CHCESZ ?
- Proste chcę znów ciebie
- Po co żeby zrobić mi z życia piekło
- O nie nie nie piekło rozpocznie się w tedy gdy...
- Gdy co?
- Gdy zakochasz się w Justinie...






Da fuk?! O co chodzi Danowi powiedzcie mi ? Widzieliście nowe zdjęcia na instagramie Justina.
Ryczę ;( On nie może mieć dziewczyny, on czeka na mnie xd A no i jeszcze jedna sprawa, dziękuje za ponad 1000 WYŚWIETLEŃ


niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział IV

Justin:
- Musimy pogadać- powiedziałem
- Nie chcę z tobą gadać - burknęła
- Dobra to ja będę mówił a ty słuchaj. Okej? - spytałem
- Mhm
- Hmm, bo no wiesz że ja chciałem cię no ten - jąkałem się
Rzadko przepraszam. Jedyne osoby które przepraszałem to moi rodzice i rodzeństwo, ale wiem że muszę ją przeprosić bo naprawdę ją źle potraktowałem a nic nie zrobiła.
- No mów słucham - syknęła złośliwie
- Nie przerywaj mi okej ? - powiedziałem podminowany, wziąłem głęboki oddech - chciałem cię przeprosić
- Zachowałeś się jak największy dupkiem na świecie. - mruknęła
- Wiem okej zachowałem się jak chuj ok? Ale Amy jest moją przyjaciółką i wiem jak bardzo kocha Mike'a a jakby dowiedziała się że jej chłopak zdradza ją z jej najlepszą przyjaciółką... ona by tego nie przeżyła wiesz jaka jest wrażliwa - odparłem
- Nie zrobiłabym jej tego, choć nigdy nie wiadomo w końcu jestem taką dziwką - powiedziała z sarkazmem
- Nie chciałem okej, przepraszam nie powinienem cię oceniać ale ty też mnie oceniasz a wcale mnie nie znasz - prawie krzyknąłem
- Przecież widziałam. - warknęła - i tak racje nie znasz mnie
- Ale chętnie poznam  - uśmiechnąłem się
- Chyba sobie kpisz - walnęła mnie w ramię
- No proszę. W końcu i tak mamy się lepiej spotkać. Przyjadę po ciebie rano okej? - zapytałem
- Zwariowałeś - zakryła twarz dłońmi
- No weź . Wiem że tego chcesz. - posłałem jej oczko
- Em okey - szepnęła cichutko
- Co? Powtórz - uśmiechnąłem się
- Przyjedź rano - powiedziała już głośniej
Dojechaliśmy pod klub gdzie było auto Brooke. Dziwne że nikt go nie ukradł, ja już dawno bym to zrobił.
- Będę jutro narka- chciałem jej dać buziaka w policzek ale się odsunęła
- Cześć - powiedziała i wyszła
Zobaczyłem jak wyjeżdża z parkingu. Dziwne jeszcze żadna dziewczyna nie była wobec mnie aż tak obojętna. Może jest lesbijką. Nie przecież zarywała do Ryana. Jest taka niedostępna. Ale przecież hej jestem Justin Bieber żadna mi się nie oprze.
Odpaliłem  samochód i pojechałem do domu. Wbiegłem po schodach i rzuciłem się na łóżko. Momentalnie zasnąłem.
Brooke:
Obudziłam się rano spojrzałam na telefon. Dostałam SMS
Od nieznany
Będę o 10:30
Spojrzałam na zegar 10. Kurwa.  W ekspresowym tempie wbiegłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Poszłam do pokoju się ubrać. W co tu się ubrać. Nie będę się dla niego stroić. Ubrałam czarne spodnie, białą koszulkę i dżinsową kurtkę. Pobiegłam do toaletki i zrobiłam szybki makijaż i rozczesałam włosy
Od Justin
Czekam piękna
Wywróciłam oczami i zbiegłam na dół Wyszłam z domu i zobaczyłam Justina opartego o swój samochód kończącego papierosa
- Cześć- powiedziałam
- No hej - próbował mnie przytulić ale go ominęłam i wsiadłam do samochodu a po chwili wsiadł Justin
- To dokąd jedziemy - zapytałam
- Spokojnie zaplanowałem cały dzień - nie będziesz się nudzić
- Okej - odparłam
Jechaliśmy dziesięć minut a między nami narastała niezręczna cisza.
Po chwili dojechaliśmy pod kino.
- Serio kino? - prychnęłam
- Coś ci się nie podoba? - zapytał
- Nie wszystko jest super - posłałam mu sztuczny uśmiech - to na jaki film idziemy?
- Zobaczysz - odpowiedział
Okazało się że Justin wybrał komedię romantyczną co mnie zdziwiło bo nie sądziłam że lubi takie filmy, ale za to ja je kocham.
- Nie lubię takich filmów - odparł jakby czytał mi w myślach - ale wybierałem film z myślą o tobie - powiedział i posłał mi uśmiech który odwzajemniłam
- To...miłe - rzekłam
- I co nie jestem aż taki zły co? - posłał mi uśmiech. Ma śliczny uśmiech
- Ugh zamknij się - walnęłam go w ramię - Chodź bo spóźnimy się na film
Film był na prawdę piękny kilka razy się wzruszyłam ale niektóre sceny były naprawdę zabawne dodając do tego komentarze Justina śmiałam się jak opętana. Śmialiśmy się tak głośno że bałam się że nas wyrzucą z sali. Gdy Justin nie jest dupkiem to jest naprawdę fajny. Wyszliśmy z sali ciągle się śmiejąc.
- Dobre to co teraz robimy ? - zapytałam
- Chodźmy do parku - powiedział szybko i złapał mnie za rękę którą wyrwałam. Justin popatrzył na mnie pytającym wzrokiem na co wzruszyłam ramionami. Nie mogę tak nie po tym co się wydarzyło.
- Chodźmy na lody - powiedziałam
- Mhm mam ochotę na loda
- To chodź - pociągnęłam go w stronę budki z lodami
- Eee ale nie o takim lodzie myślałem- poruszył sugestywnie brwiami
- Dupek - wróciłam oczami i odwróciłam się w stronę sprzedawcy
- Poproszę dwie gałki czekoladowych - powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Oczywiście - uśmiechnął się chłopak zza lady i puścił mi oczko na co się zarumieniłam
- Razy dwa - wtrącił się Justin i objął mnie talii. Po moim kręgosłupie przeszedł przyjemny dreszcz. Justin odsunął się gdy tylko chłopak odwrócił się by zrobić lody. Nasuwało mi się jedno ważne pytanie. Czy Justin był przed chwilą zazdrosny? Nie to nie możliwe.
- Proszę - powiedział chłopak i podał nam lody - a dla ciebie mam jeszcze to - podał mi karteczkę

Zadzwoń piękna ♥  Mark

Na odwrocie był numer do chłopaka.
Spuściłam głowę by zakryć rumieńce. Mimo że i tak nie zadzwonię to było bardzo miłe.
Podziękowałam Markowi i poszłam z Justin'em nad jezioro
- Mogę zobaczyć tą kartkę - zapytał wyciągając rękę
- Em jasne - podałam mu ją a chłopak po przeczytaniu porwał ją na małe kawałeczki
- Dlaczego to zrobiłeś? - krzyknęłam na niego
- Jesteś na randce ze mną więc nie możesz nikogo podrywać i vice wersa. - Więc to jest randka ? - zapytałam
- No jasne a myślałaś inaczej - odparł i posłał jeden ze swoich zabójczych uśmiechów
Kolejny raz spuściłam głowę rumieniąc się. To było naprawdę słodkie.

Doszliśmy do wolnej ławki i siedzieliśmy w ciszy.
- Wiesz Brooke, właściwie nic o tobie nie wiem. Zagramy w 20 pytań - zaproponowałem
- Um okej.  No to ja zacznę. Masz rodzeństwo?
- Mhm młodego brata i siostrę. A ty?
- Tak mam starszego brata ale mieszka w Londynie. Bardzo za nim tęsknię. Okej teraz ja. Twój ulubiony kolor ?
- Fiolet - odparł - a twój ?
- Czarny
- Oryginalnie
- Ugh zamknij się - uderzyłam go w brzuch ale ja na tym bardziej ucierpiałam - auć ! co ty cegłę wsadziłeś pod koszulkę ? - zapytałam na co chłopak się zaśmiał
- Ćwiczy się - popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Zaraz pięknymi nie Brooke stop wcale nie są piękne, kogo ja oszukuje jasne że są - no zadawaj pytanie - wyrwał mnie z transu swoim aksamitnym głosem
Ugh powinnam przestać.
- Skoro mówisz że ćwiczysz to co trenujesz?
- Uwielbiam koszykówkę i hokeja. Teraz moja kolej. Jesteś dziewicą?- palnął niespodziewanie, a ja myślałam że zaraz uderzę go w twarz. Idealną twarz.
- Nie powinno cię to interesować - odparłam szybko
- Oj no weź nie dramatyzuj tylko odpowiedz na pytanie
- Ja...ja... tak- powiedziałam cicho
- Co? - zapytał choć dobrze wiem że mnie usłyszał
- Tak jestem dziewicą - powiedziałam już głośniej
- To dobrze - odparł z uśmiechem na co się lekko zmieszałam
- Dlaczego ?
- Nieważne . Twoja kolej. - zmienił szybko temat . Spryciula. Jeszcze do tego wrócimy
- Hmm no nie zapytam cie czy jesteś prawiczkem, bo znam odpowiedź - zaśmiałam się razem z chłopakiem - Dobra ile miałeś dziewczyn?
- Zero
- Jak to ?
- Tak to. Bylem raz zakochany ale dziewczyna złamała mi serce. Te wszystkie dziewczyny z którymi się spotykam  nic nie znaczą. A jak z tobą? - zapytam a ja się napięłam
- Ja... miałam jednego - powiedziałam cicho
- Jak miał na imię ?
- Słuchaj nie chce o tym gadać
- Dlaczego nie powiedz mi - nalegał
- Nie
- Oj no weź
- Powiedziałam nie - i wybuchłam płaczem
- Shhh nie płacz przepraszam nie chciałem - przytulił mnie, nie opierałam się. Jego obecność wiele mi pomagała, czułam się bezpiecznie
- Już dobrze ?- zapytał na co pokiwałam twierdząco głową - no to chodź
- Gdzie?
- To jeszcze nie koniec niespodzianek...




Witajcie kochani ♥♥ Dzisiaj taki dłuższy rozdział a to dlatego że mamy pierwsze chwile naszej zakochanej parki xd Justin taki zazdrośnik xd Mam nadzieje że wam się spodoba do następnego ;*

sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział III

Brooke:
Jechaliśmy tak szybko że wbijało mnie w fotel. Znowu ci skurwiele. Patrzyłam na Amy była przerażona, nie wiedziała co się dzieje. Biedna. Złapałam ją za rękę:
- Kochanie wszystko będzie dobrze - powiedziałam i się uśmiechnęłam ,choć wiedziałam że to jej nie przekonuje
- Wiem - odpowiedziała a w jej oczach widziałam tylko przerażenie i pustkę
- Słuchajcie chyba ich zgubiłem - powiedział Chris
- Dobra jedź do lasu - odparł Mike
Wjechaliśmy do lasu i Chris zatrzymał samochód na jakiejś polanie
- Okej odpocznijcie chwilę - powiedział Mike - Brooke mogę z tobą porozmawiać?
- Em jasne - odpowiedziałam
Justin:
Wyszedłem z auta na fajkę. Przyglądałem się rozmowie Mike'a i Brooke. Widać że dobrze się dogadują. Po chwili zaczęli się do siebie przytulać i szeptać do ucha. Dobra wiem że mają dobre relacje i w ogóle ale no chyba bez przesady. Zauważyłem że Mike mówi coś jeszcze Brooke i całuje ją w czoło. Aha czyli taki z niego dobry chłopak ze zdradza swoją dziewczynę z jej najlepszą przyjaciółką. A mówi że ja jestem zły a to ona daje dupy Mike'owi. Przecież jak Amy się dowie to wpadnie w szał. Skończyli i szli w moją stronę tuląc się. Serio nawet się nie kryją. Podeszli do mnie:
- Okej idę zobaczyć co z Amy na pewno potrzebuje pocieszenia - powiedział zmartwiony i poszedł.
Taki dobry chłopak się znalazł wyczujcie tan sarkazm.
- Mogę fajkę - zapytała
- Mhm trzymaj
- Dzięki
Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz Mandy. Odrzuciłem połączenie
- Co kolejna twoja dziwka? - zapytała z rozbawieniem
- Może nie interesuj się moim życiem. Zresztą i kto to mówi - odparłem ze złością
- O co ci chodzi?- zapytała
- Amy wie że pieprzysz się z Mikiem za jej plecami - powiedziałem patrząc na nią z góry
- Jesteś idiotą
- Chyba widziałem. Wiesz że to złamie Amy serce jak się dowie. Jesteś zwykłą dziwką, taka z ciebie przyjaciółką. Myślałem że jesteś inna ale widać pozory mylą. Mogę się założyć że Mike nie jest jedyny. Jesteś zwykłą kurwą.
Widziałem w oczach dziewczyny łzy. Nagle wybuchła płaczem.
- Nienawidzę cię - krzyknęła, rzuciła we mnie papierosem i wsiadła do samochodu a ja za nią.
- Brooke wszystko ok? - zapytała ja Amy
- Tak kochanie nie martw się - odparła a w jej oczach dalej mogłem dostrzec łzy . Cóż zasłużyła.
Mike popatrzył na mnie podejrzliwie na co tylko wzruszyłem ramionami
- Dobra jedziemy do domu - powiedział Chris

Po pół godziny dojechaliśmy pod dom. Wszyscy rozsiedli się wygodnie w salonie.
- Kochanie zawieść cie do domu? - zapytał Mike
- Tak skarbie jeśli to nie problem, Brooke jedziesz? - spytała Amy
- Nie jest ok muszę jeszcze wrócić po mój samochód zadzwonię wieczorem. Kocham cie - powiedziała i ją przytuliła na co prychnąłem. Jak może być tak fałszywa.

Po wyjściu Amy i Mike nastała wokół cisza, przerwał ja rozżalony głos Brooke.
- Idę się gdzieś przejść... -powiedziała
- Nie! Przecież jest ciemno !Lepiej pójdę z tobą!- oznajmił Ryan
-No okey choć jeśli chcesz ze mną czas - powiedziała z nutką goryczy
- Uwielbiam spędzać z tobą czas - powiedział z uśmiechem na co Brooke się lekko zarumieniła.
O proszę was. Tu sypia z Mike'em za plecami Amy a z drugiej strony wyrywa mojego kumpla.
Brooke z Ryan'em wyszli a ja zostałem sam z Chris'em
- Stary co ty jej zrobiłeś? - zapytał
- O co ci chodzi ? Nic jej nie zrobiłem?- powiedziałem wkurzony
- Jasne słuchaj stary znam cie wiem że coś zrobiłeś. Brooke jest naprawdę wrażliwa weź jej nie krzywdź, wiele przeszła.- powiedział Chris
- Skąd ty to wiesz ? - zapytałem
- To moja stara znajoma - powiedział - słuchaj ty i Ryan jesteście tu nowi i nie znacie wielu osób bo są za miastem i dlatego nie znasz Brooke
- Słuchaj nie lubię jej, wkurza mnie i tyle - odburknąłem
- No to będziesz miał problem kiedy tu zamieszka - odparł
- Co! Jakim prawem to dziewczyna i nie należy do gangu nie ma prawa - powiedziałem coraz bardziej wkurzony
- Pogadaj z Mike'em on ci wszystko wytłumaczy.
Po jego słowach do domu wszedł Mike - Stary musimy pogadać - odparłem
- No spoko chodź do kuchni - powiedział
- Co to ma znaczyć ze Brooke tu zamieszka nie ma takiego prawa - warknąłem
- Oczywiście że ma w końcu jest w gangu - odparł
- Jak to ? Czemu ja nic o tym nie wiem ? - spytałem
- Myślałem że wiesz. Słuchaj jest najlepsza. Potrafi strzelać, jeździć i się bić, jest świetna. - powiedział
- Chyba za bardzo ja lubisz co? - spytałem z kpiną
- O co ci chodzi? - spojrzał na mnie
- Amy wie że zdradzasz ją z Brooke ? - zapytałem
- Słuchaj stary nie zdradziłbym Amy bo za bardzo ja kocham, a po drugie nie zdradziłbym Amy z moją kuzynką- powiedział z rozbawieniem
- Twoją co? - spytałem oszołomiony
- Kuzynką chyba nie myślałeś ze coś łączy mnie z Brooke?
-Wiesz...-podrapałem się po karku - tak jakby się z nią o to pokłóciłem i... tak jakby ją zacząłem wyzywać od dziwek
- Ty co- zapytał wyraźnie wkurzony
- Odczep się myślałem że okazujecie Amy za jej plecami
Nagle drzwi trzasły. Do domu weszła Brooke z Ryan'em.
- Dobra jadę po swoje auto - powiedziała Brooke
- Jak chcesz tam dojechać ? - spytał Mike
- No wezwę taxi - odparła
- Może cię zawiozę? - spytał Ryan
No oke..-zaczęła ale jej przerwałem
- Nie ja ją zawiozę - odparłem - musimy porozmawiać
Pociągnąłem dziewczynę
za rękę i wyszliśmy
- Nie chce z tobą jechać - mruknęła
Zignorowałem jej słowa i otworzyłem jej drzwi od strony pasażera.
- Em musimy pogadać...



Witam, witam i o zdrowie pytam? xd Sizzly ty śmieszko xd Dziś kolejny rozdział dopiero trzeci a Justin już narozrabiał xd Mam nadzieje że wam się spodoba <3

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział II

Brooke:
Wszyscy szybko weszliśmy do klubu. W powietrzu unosił się zapach alkoholu. papierosów, marihuany i seksu. Usiadłam na krzesełku barowym między Ryan'em i Justin'em
- Może opowiedz coś o sobie Brooke - powiedział uśmiechnięty Ryan
- No dobrze a co chcesz o mnie wiedzieć? - zapytałam z równie wielkim uśmiechem
- O tobie? Najlepiej wszystko - odparł i puścił mi oczko na co się lekko się zarumieniłam
- No cóż o czego zacząć. Mam na imię Brooke co już wiecie, em mam 18 lat, pochodzę z Nowego Jorku, a resztę powiem ci jak się lepiej poznamy - i również puściłam mu oczko na o chłopak się zaśmiał
- Ey Justin co ci się stało ? Zawsze gadasz jak najęty. Wszystko OK? - zapytał kolegę po mojej prawej
- Jak nic nie mówię to znaczy nie mam nic do powiedzenia - odpowiedział i spojrzał na mnie 
-Justy!- zawołała jakaś blondynka - hej misiu tęskniłeś? Bo ja bardzo - powiedziała i zatrzepotała swoimi sztucznymi rzęsami. 
-Mhm- odpowiedział beznamiętnie chłopak
Blondyna usiadła mu na kolanach i zaczęła go obmacywać. Myślałam że ją odepchnie i spławi a on zamiast tego zaczął wymieniać z nią ślinę. Justin załapał ją za pośladki na co ona pisnęła. Myślałam że zaraz zaczną ruchać się na tym barze.
- Do zobaczenia później skarbie - powiedziała i odeszła kręcąc swoim wielkim dupskiem
Po chwili podeszła do niego inna dziewczyna i znów to samo. Nie wierzę jak można być takim człowiekiem. 
- Zawsze tak jest - szepnął mi do ucha Ryan na co się zaśmiałam 
Poczułam że ktoś szarpie mnie za ramię. Spojrzałam w stronę zakochanej parki. Przede mną stała brunetka która jeszcze przed chwilą siedziała na kolanach Justinowi
- Mogę wiedzieć co cię tak śmieszy - wysyczała
Wstałam z krzesełka i spojrzałam jej w oczy
- Ty- odparłam z uśmiechem
- Hej może szacunku więcej co? - powiedziała a z jej oczu trzaskały pioruny
-Ha! Chcesz ode mnie szacunku to może na dobry początek sama siebie zacznij szanować - odparła z pogardą - Ryan choć zatańczyć - powiedziałam i pociągnęłam chłopaka zostawiając oszołomioną dziewczynę i tak samo oszołomionego Justina.
- No brawo dziewczyno - szepnął mi do ucha Ryan - nie wiedziałem że umiesz tak dogadać, widziałeś jej minę 
- Powiedziałam to co miałam ma myśli nie omijam w bawełnę, o patrz kolejna fakt o mnie który poznałeś- zaśmiałam się i to samo zrobił Ryan
- Wiesz jesteś bardzo urocza i tak fajnie mi się z tobą rozmawia, może pójdziemy gdzieś razem na kawę lub kolacje? - zapytał wyraźnie zakłopotany na co się lekko zaśmiał am 
- Jeśli chcesz mnie zaprosić na randkę to powiedz. Przecież wiesz że się zgodzę - powiedziałam
- Dobrze więc Brooke pójdziesz ze mną na randkę - zapytał juz pewnie 
- Kurde no nie wiem - powiedziałam udając że się zastanawiam na co chłopak popatrzył na mię zagubiony - żartuje jasne że pójdę - szybko powiedziałam na co chłopak odetchnął z ulgą - Zaraz wracam idę przypudrować nosek - powiedziałam i ruszyłam w stronę łazienek. 
Gdy weszłam na wstępie usłyszałam głośne jęki które zignorowałam. W końcu to impreza. Przejrzałam się w lustrze. W sumie nie wyglądam tak źle. Gdy się tak się przeglądałam z kabiny wyszła brunetka z którą się kłóciłam razem z Justinem. Fuj! Jak można robić to w toalecie. Spojrzałam na nich z obrzydzeniem.
- No i na co się gapisz! - syknęła brunetka 
- Haha jesteś taka głupia - powiedziałam z rozbawieniem
- Co powiedziałaś - zapytała zauważyłam że jej powieka zaczęła drgać
- Boże widzisz a nie grzmisz a no tak zapomniałam prąd plastiku nie bierze - powiedziałam ciągle rozbawiona
- Odszczekaj to suko- syknęła 
- Zmuś mnie - warknęłam 
Całej sytuacji przyglądał się Justin. Spojrzałam na niego a później na nią.
- Naprawdę myślisz że ten idiota coś do ciebie czuję? - zapytałam na co ona pokiwała twierdząco głową - Jesteś w błędzie. To kobieciarz nie interesują go twoje uczucia tylko to żeby cię zaliczyć a jak już to zrobi to cię oleje. Zobaczysz. - powiedziałam i wyszłam
- Hej zaczekaj - krzyknął Justin
- Czego chcesz - warknęłam zirytowana
- Co to było. Czemu jesteś taką suką. Nawet mnie nie znasz to dlaczego mnie obrażasz. Nie myślałem że jesteś taką suką - powiedział patrząc mi w oczy. 
- Nie jestem suką - warknęłam 
- Ale tak się zachowujesz - odparł
- Dobra daj spokój. Ty nie wchodź mi w drogę i ja też nie będę. Teraz choć znaleźć resztę - powiedziałam bo nie chciałam się już z nim kłócić
- Dobra - fuknął
Justin:
Co ona sobie wyobraża. Jakim prawem tak o mnie mówi. Niech się nie wtrąca w moje życie. Suka. 
Szła przede mną i mogłem podziwiać jej tyłek. No co mimo że jej nie lubię to tyłek ma zajebisty. Nagle jakiś pijany koleś klepnął ja w tyłek. Dziewczyna spojrzała na niego. Jakby wzrok mógł zabijać już byłby martwy. - Podaj mi rękę - powiedziała słodko Brooke
Okej? O co chodzi ?
Facet bez zawahania podał jej rękę która wzięła w dłonie.
Momentalnie wykręciła mu rękę i popchnęła go na bar i nachyliła się nad nim.
- Jeszcze raz tak zrobisz to utnę ci tą rękę i nie tylko nią - warknęła i poszła dalej a ja za nią.
Co się właśnie stało? Nie wiedziałem ze jest tak agresywna i umie się bronić. Nie wygląda na taką. Co za laska. Mimo że mnie wkurzyła to jest naprawdę intrygująca.
- Tu jesteście - krzyknął Chris - szukaliśmy was 
- Trochę się zgubiliśmy - powiedziałem 
Nagle rozległ się głośny trzask. A to środka wpadli zamaskowani mężczyźni. Demons
- Szybko do auta - krzyknął Mike 
- Co się dzieje skarbie? - zapytała wystraszona Amy
- Nic kochanie - uspokajał ja Mike
Wszyscy wskoczyliśmy do samochodu. Siedziałem z tyłu razem z Amy i Brooke.
- Kurwa jadą za nami - warknął Chris który siedział za kierownicą. 
- Jeśli trzeba strzelamy- powiedział Mike
- Mike... - wychlipiała załamana Amy
- Kochanie wszystko jest dobrze - powiedział Mike i wymusił uśmiech
Zauważyłem że Brooke się wierci i szuka czegoś za swoimi plecami. Mike popatrzył na nią i pokiwała dyskretnie głową a dziewczyna znów usiadła spokojnie. O co chodzi? 
Co takiego ukrywasz Brooke. Nie wiem ale wiedz że się dowiem.


Hej kochani <3 Więc dzisiaj dwa rozdziały tak na dobry początek xd Mam nadzieję że wam się spodoba ;* Do napisania xd

Hej !

Witajcie
Zaczynam z blogiem. Odrazu ostrzegam nie jestem jakąś wybitną pisarką xd. Ale chciałam spróbować może mi się uda (mam taką nadzieję). Całuję mocno żyję w przekonaniu że wam się spodoba. XOXO        

rsizzly

Rozdział I

Rozdział I
Justin:
Czekałem ze znajomymi przed klubem na przyjaciółkę Amy która spóźnia się już 15 minut. Ja rozumiem jest kobietą potrzebuje więcej czasu, ale kurwa no ile można. Chce się iść w końcu zabawić jeśli wiecie co mam na myśli. Cóż nigdy nie miałem dziewczyny na dłużej niż tydzień to był mój rekord wierzcie mi. 
- Gdzie jest ta twoja przyjaciółka, chce się iść w końcu zabawić - powiedziałem.
Amy tylko przewróciła oczami - Zaraz będzie wyluzuj wiem że nie możesz już wytrzymać w końcu seks uprawiałeś dzisiaj rano - prychnęła
-Skąd niby wiecie? - zapytałem trochę zaskoczony
- Bo cię znam i pokój Mike'a jest obok twojego a twoja koleżanka nie należała do najcichszych - odpowiedziała z widocznym rozbawieniem
- Ha! Myślisz że ja nie słyszałem co robiliście w nocy?- zaśmiałem się - Byłaś strasznie głośno cały czas było słychać tylko "A Mike mocniej!" A tak szybciej"- naśladowałem jej głos.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem a ja dostałem w brzuch od Amy która później wtuliła się w Mike'a
Bardzo lubię Amy ale czasem jest strasznie nad opiekuńcza i zazdrosna jeśli chodzi o Mike'a. Rozumiem że się o nią troszczy ale czasem jest strasznie denerwująca. Wie że Mike jest w najniebezpieczniejszym gangu w Chicago i to ją bardzo martwi, często się o to kłócą i dlatego Mike nie mówi jej dużo, bo nie chce jej martwić dlatego stara się aby Amy spędzała jak najwięcej czasu ze swoją przyjaciółkom. A właśnie co do jej przyjaciółki gdzie ona kurwa jest. Czekamy już na nią pieprzone pół godziny. 
Nagle usłyszałem nadjeżdżajace Lamborghini. No no ktoś ma dobry gust. Z auta wysiadła brunetka. Nie widziałem jej twarzy stała do nas tyłem. Hmm tyłek miała całkiem całkiem. Kurwa zajebisty. 
- Brooke - krzyknęła Amy tak głośno że zadzwoniło mi w uszach. 
Dziewczyna zamknęła auto i odwróciła się w naszym kierunku. I wtedy zobaczyłem piękne duże zielone oczy i pełne zmysłowe usta pomalowane na czerwono. Miała na sobie dżinsy z wysokim stanem, które idealnie opinały jej seksowny tyłek, luźną szarą koszulkę z głębokim dekoltem, a na to skórzaną kurtkę. O kurwa jaka seksbomba. Japierdole. Szła w naszym kierunku a wzrok każdego z moich kolegów zwrócił się w jej stronę. 
- Cześć Brooke - powiedziała uśmiechnięta Amy
- Hej kochanie- odpowiedziała ciepłym głosem i przytuliła Amy
- Brooke - odezwał się tajemniczo Mike
- Mike - popatrzyła na niego złowrogo 
Okey? Co się dzieje? 
Patrzyli na siebie przez chwile aż zobaczyłam na ich twarzach uśmiechy. Co kurwa?!
- Tęskniłem Brooke - powiedział Mike przytulając się do dziewczyny.
- Ja też tęskniłam debilu - odpowiedziała wesoło Brooke 
Mogłem zobaczyć jej piękny uśmiech. Cóż może być wesoło.
Brooke:
Bardzo stęskniłam się za Amy. Wiem głupie prawda? Widzimy się prawie codziennie a już za nią tęsknię ale co tam jest moją najlepszą przyjaciółką.
Po przywitaniu się z Amy i Mikiem
odwróciłam się w stronę moich nowych znajomych. 
- Brooke - wystawiłam rękę do nieboeskookiego blondyna. Ten popatrzył na mnie, uśmiechnął się i pocałował moją dłoń. Lekko czerwona również się uśmiechnęłam.
- Ryan - powiedział z uśmiechem. 
Sądzę że się polubimy. 
- Teraz ja odsuń się Ryan - zobaczyłam ja zielonooki szatyn odpycha Ryan'a ode mnie. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na niego. 
- Jestem Chris - powiedział a potem mocno mnie przytulił 
- Ekhm mi ciebie też miło poznać ale puść mnie bo ciężko mi się oddycha a chciałam się dziś zabawić - odparłam po czym chłopak puścił mnie ze swojego uścisku. 
Odwróciłam się w stronę brązowo kiego szatyna. Spojrzałam na niego i zachłysnęłam się powietrzem. Kurwa jaki przystojny okey wszyscy chłopcy są przystojni ale to jest przesada. Piękne oczy i idealne usta w kształcie serce. Może jednak dobrze zrobiłam nie odmawiając Amy.
Flashback:
- No chodź ze mną proszę - błagała mnie Amy. 
Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, nie dziś trafiła na zły moment. 
- Amy proszę cię nie mam dzisiaj humoru. - odpowiedziałam 
No weź będzie Mike i jego kumple - odparła zauważyłam jak zarumieniła się mówiąc o Mike'u. Są taką słodką parom że czasem chce mi się żygać ale co ja poradzę ważne że jest szczęśliwa.
- I co z tego ? - zapytałam obojętnie , bo nie chciałam prowadzić już tej rozmowy.
- Może w końcu kogoś poznasz - powiedziała z uśmiechem 
Momentalnie cała się spięłam nie chcąc tego słuchać odrazu powiedziałam: 
- Wiesz dobrze że nie mogę
- Oj daj spokój zapomnij o tym - powiedziała jakby to była jakaś błachostka
- Daj spokój jak ty byś się czuła na moim miejscu - odparłam a w moich oczach zebrały się łzy
- Przepraszam. Wiesz że chciałam dobrze.- odpowiedziała patrząc na mnie współczująco
- Tak wiem - powiedziałam cicho hamując łzy
- To pójdziesz ze mną?-.zapytała z nadzieją w głosie
- Ugh no dobra - bąknęłam wiedząc że i tak nie odpuści 
- Yay to szykuj się suko.Zobaczymy się wieczorem.- powiedziała i wyszła
Cóż może nie będzie aż tak źle...
End
Spojrzałam na niego i wystawiłam rękę. 
- Brooke
- Justin - powiedział jakby od niechcenia - to co wchodzimy w końcu - zapytał 
- Jasne - krzyknął Chris - imprezo nadchodzimy.

Witam w moim pierwszym rozdziale mam nadzieję że wam się spodoba. Buziaki ♥♥
Szablon by Devon