- Czekaj jak to do szpitala - zapytałem zszokowany
- Normalnie nie czuje nóg i nie umie chodzić, zaczęła krzyczeć, zobaczyłem ją na ziemi całą zapłakaną - odparł Mike
To moja wina? To przeze mnie nie może chodzić. Nie wiedziałem że tak mocno ją popchnąłem ją na tą ścianę. Teraz mam wyrzuty sumienia. Nie chciałem jej zrobić krzywdy. Ale że mnie dupek.
- Mogę z wami jechać? - zapytałem
- Nie mamy już miejsca w samochodzie, a śpieszy nam się - ubrał kurtkę - ogarnij się i przyjedź
Jak burza wpadłem do pokoju znalazłem ubrania. Wbiegłem najszybszy prysznic w moim życiu. Ubrałem wybrane ubrania i wybiegłem z domu. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w drogę.
Po 15 minutach byłem już w szpitalu. Poszedłem szukać moich przyjaciół. Znalazłem ich przed salą w której zapewne leży Brooke.
- To wszystko twoja wina - Ryan złapał mnie za koszulkę - gdybyś się nie zdenerwował nie byłoby jej tutaj
- Słuchaj przykro mi okej - próbowałem wyrwać się z jego uścisku - nie chciałem zrobić jej krzywdy
- Przecież wiem że ci nie jest przykro Justin. Nigdy nie obchodzi cię nikt oprócz siebie. Więc daruj sobie.
- Daj mi już spokój okej. Naprawdę mi przykro
- Chłopcy ogarnijcie się. Nie czy na kłótnie, teraz ważna jest Brooke
Z sali wyszedł lekarz i spojrzał na nas ze współczuciem
- I co z nią - zapytałem
- Jest z nią źle. Wiecie może co się z jej plecami?
- O czym pan mówi?
- Zauważyłem na jej plecach liczne blizny a podczas prześwietlenia zobaczyłem że jej kręgosłup jest powykrzywiany jakby ktoś bił ją jakąś metalową rurą. Wszyscy spojrzeli na niego w szoku. Nie widziałem żeby Brooke miała jakieś problemy. Przecież zauważylibyśmy.
- Mam jeszcze jedną złą wiadomość. Jeśli nie szybko rozpocznie rehabilitacji może zostać kaleką.
Amy momentalnie się rozpłakała
- Spokojnie kochanie, nic jej nie będzie - pocieszał ją Mike - możemy się z nią zobaczyć ?
- Przykro mi narazie tylko rodzina - odparł lekarz - jutro.
- Jedziemy do domu - powiedział Mike - jutro wrócimy
Wszyscy nadal się zbierali a ja nadal stałem jak słup.
- Justin jedziesz? - spytał Chris
- Musze jeszcze gdzieś jechać - powiedziałem
Gdy moi przyjaciele pojechali wróciłem do szpitala. Recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie zalotnie. Nie teraz.
- Mogę zobaczyć się z Brooke Miles
- Imię? - uśmiechnęła się
- Justin Bieber
- A kim jesteś dla niej przystojniaku - puściła mi oczko - bratem?
- Ja.. jestem jej narzeczonym - odpadam pewnie, a mina dziewczyny momentalnie się zmieniła
- Szkoda sala szósta - powiedziała - jakby wam nie wyszło daj znać.
Szybko znalazłem sale Brooke. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Brooke która płacze. To twoja wina.
- Brooke ? - szepnąłem
- Justin wyjdź - podniosła głowę i zobaczyłem jej zapłakanie oczy
- Co się stało - zignorowałem to powiedziała
- Nie słyszałeś wyjdź - podniosła głos
- Proszę porozmawiaj ze mną - prosiłem. Co się dzieje? Czemu jestem taki miękki.
- O czym chcesz gadać - spojrzała na mnie
- Słuchaj przyk...
- Co przykro ci ? - przerwała mi - mhm jasne daruj sobie przeprosiny i tak wiem że nie są szczere
- Naprawdę przepraszam - poszedłem do niej - nie chciałem emocje wzięły nade mną górę - podrapałem się po karku - wiesz mam mały problem z panowaniem nad sobą
- Zauważyłam - burknęła
- Przepraszam - szepnąłem
Justin co się z tobą dzieje.?
- Dobra wybaczam - uśmiechnęła się blado
- Naprawdę - uśmiechnąłem się - nie jesteś zła przecież byłem takim dupkiem, zrobiłem krzywdę - spuściłem głowę. Poczułem jej dłoń na swojej
- Jest dobrze Justin - posłała mi uśmiech. Taka piękna.
- Wiesz mam pytanie. O co chodziło lekarzowi. Mówił ze masz blizny na plecach i zdeformowany kręgosłup - popatrzyłem na nią a ona spuściła wzrok
- Brooke spójrz na mnie - złapałem jej twarz i obróciłem w moją stronę - czy ktoś cię skrzywdził - zapytałem a ona wybuchła płaczem. Przytuliłem ją do siebie, a ona o dziwo wtuliła się mocniej. Chciałem się od niej odsunąć żeby spojrzeć jej w oczy.
- Nie proszę. Potrzebuję cię - szepnęła. A moje serce zaczęło bić jak szalone. Potrzebowała mnie. Przytuliłem ją mocniej. Przytulaliśmy się kilka minut.
- Justin jak ty się tu w ogóle dostałeś ? - zapytała - wstęp ma tylko rodzina
Już chciałem jej odpowiedzieć ale do sali weszła pielęgniarka. Posłała nam uśmiech.
- Jak się czuje przyszła pani Bieber - zaśmiałem się a Brooke zakrztusiła się swoją śliną
- Ma pani kochanego narzeczonego. Musi panią bardzo kochać. Dobrze wrócę niedługo zobaczyć jak się czujesz - powiedziała i wyszła
Spojrzałem na Brooke. Patrzyła na mnie rozbawionym wzrokiem
- Narzeczony? Serio? - zapytała
- Musiałem jakoś się z tobą zobaczyć - uśmiechnąłem się
- To słodkie
- Kochanie ja cały jestem słodki choć wolałbym określenie gorący - puściłem jej oczko
- Nigdy nie usłyszysz tego z moich ust
- Jeszcze zobaczymy
Brooke:
Rozmawiałam z Justinem już dwie godziny. Prawda przez niego wylądowałam w szpitalu. Skrzywdził mnie ale przeprosił i widać że mu przykro a ja nie umiem się na niego gniewać. Justin jest strasznym dupkiem ale coś mnie do niego przyciąga. Czasem mam oni go uderzyć i przytulić jednocześnie.
- Chyba muszę się zbierać - wzbudził mnie z przemyśleń Justin
- Co? Dlaczego ? - nie kryłam smutku
- Jest prawie ranek. Nie spałaś. Potrzebujesz odpoczynku, przyjdę jutro
- Jutro przecież jest 5 rano czemu nie przyjedziecie popołudniu ? - zapytałam
- Nie mogą - powiedział - lekarz pozwolił im zobaczyć się z tobą dopiero jutro
- Ale ty możesz przyjechać - uśmiechnęłam się do niego
- I przyjadę - pocałował mnie w czoło - do zobaczenia później moja narzeczono
Jak to pięknie brzmi moja. Nigdy się to nie stanie. Justin wyszedł a ja położyłam się wygodnie i zasnęłam.
Justin:
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu. Gdy byłem na miejscu wsiadłem i otworzyłem drzwi i wszedłem.
- Wiem gdzie byłeś - odwróciłem się i zobaczyłem Chrisa
- O co ci chodzi?
-Wiem że byłeś u Brooke
- Skąd ty...
- Trochę cie już znam
- Stary co mam robić ? - ruszyłem do salonu i usiadłem na kanapie
- Z czym? - usiadł obok mnie
- Z Brooke
- Lubisz ją - powiedział z uśmiechem
- Co nie żartujesz sobie - wypierałem się
- Jak się przy niej czujesz ?
- Nie muszę przed nią nikogo udawać. Mogę być przy niej sobą. Czuje się naprawdę dobrze
- Czyli ją lubisz
- Nie lubię daj mi spokój - wstałem i poszedłem do pokoju.
Położyłem się na łóżku. Lubisz ją. Nie lubię. Nic do niej nie czuje. Jasne wmawiaj sobie...
Wiem nie było mnie. A rozdział krótki :c Następnym razem się bardziej postaram :D Czyżby Justin i Brooke coś ten teges xd Zobaczymy może w następnym xd A i jeszcze jedna informacja od poniedziałku do środy mam egzaminy i nie wiem czy dodam rozdział ale się postaram :D Do zobaczenia <3
Nareszcie już się nie mogłam doczekać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Brooke nic nie będzie:(((
Biedna brooke! Oby ta diagnoza była błędna!!! ❤
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie! Szkoda mi jej bo jest w szpitalu, ale jest przy niej Justin! <3 Pisz dalej!
OdpowiedzUsuń